no więc oglądam The Strain / Wirus. chociaż nie lubię horrorów.
ale lubię Del Toro... raczej.
a trafiłam, bo... nie wiem, czy tak macie, ale czasem zamiast na Hemswortha jako Thora w części pierwszej (#bezkoszulki
mam ochotę byc niemiła dla świata i pogapić się na typ tzw. socopatycznego zimnego drania o złotym sercu.
tak więc po zaliczeniu filmów z Jayem Courtneyem (jedyny jasny punkt Divergent...) - a swoją drogą polecam z nim film Felony. bo nie ma jak dobre australijskid kino (no i był uroczy w Terminatorze, no, chociaż to nie Biehn
...
rany, wracając do: no więc kolejny na liście był Kevin Durand o specyficznej urodzie
i świetny drugoplanowiec (ach, gdzież on nie grał).
no więc w The Strain, co się nieczesto mu zdarza, gra a) protagonistę i b) romantyczny aspekt bohatera się pojawia (w zestawieniu z fajną osobą płci żeńskiej).
ogólnie uroczo jest (kurcze, gra tam jeszcze David Bradley - super gość, który zdecydowanie lepiej wygląda z brodą, bo bez brody to my go raczej kojarzymy w rolach Filcha w HP i Waldera Freya z GoT; i znów tym razem fajnie protagonistę Abrahama ekhm Setrakiana
ale w sumie nie o nich piszę
bo moim zdecydowanym odkryciem i ulubieńcem w mym obecnym stanie jest zdecydowanie Richard Sammel grający tu antagonistę Thomasa Eichhorsta(jak dla mnie - głównego
jest pocieszny, rewelacyjny i naprawdę gra jak dla mnie przekonująco - nigdy w życiu w żadnym wcieleniu nie ma się ochoty spotkać tejże postaci, ale Hyde robi to po prostu świetnie (i nie,nie zgodzę się, ze po prostu żżyna po Christophie Waltzu - z którym zresztą w Bastardach grał jak najbardziej
ps swoją drogą cięzko jednak być europejskim autorem po prostu stworzonym do grania koemndantów koncentracyjnych obozów...
(a w tle jeszcze paru takich tam biega... no, ekhm, ładnie dynamicznie i miltarnie biega...
ogólnie jak się lubi horror surwiwalowy, Del Toro, trochę estetycznej obrzydliwości na ekranie (tu jednak śniadania przy tymże serialu raczej nie jadam), wariacje nt wampirów i ogólnie fajnej opowieści, to to jest całkiem miły serial, a im dalej tym lepiej! zdecydowanie. 1 odcinek może nie wciągnąć.
(eee... i traktuje się całą koncepcję od strony naukowej jak w the Walking Dead, czyli... nie o naukę tu chodzi, no, ale dobrą zabawę)
(rany, a jedna ze scen w 1 odcinku 2 sezonu - bezcenna, boski Sammel był, dawno się nie śmiałam na radosnym horrorze serialowym, no cholera nie ma jak import aktorów ze Starego Kontynent, niekoniecznie tylko Brytoli...
ps a w ogóle to głównymi bohaterami jest para specjalistów epridemiologów... nie pamiętam, jak się nazywają i w ogóle kaman - nudni są i tak jakby ktos ich tam wkleił "bo producent kazał mieć heteroseksualną białą parę w US serialu".
no więc wymóg wymogiem, ale realizatorzy sobie poradzili i główna para nie dominuje i można ją przeżyć (pok, chociaż jak rzadko kiedy życzę, żeby ktoś ich ubił, bo ssą po prostu na dłuższą metę).
zaczynam 2 sezon, mam nadzieję na więcej Eichhorsta w sytuacja z miną WTF!
ps2 a w ogóle miga Sean Astin przez chwilę
trailer
https://www.youtube.com/watch?v=K7MDGTWb5Dwok, tylke nocnych wynurzeń