On nie szuka pięknej żony.
Ona nie szuka nieposzlakowanego męża, który w dodatku mógłby odkryć jej sekrety.
Pogrążony w rozpaczy Daniel Herbert poświęcił się przed laty medycynie, by zagłuszyć ból po śmierci ukochanej. Teraz wykształcony medyk i pastor prowadzi szpital dla biednych. Ci, którzy go znają, uważają go za świętego. On sam ma co do tego wątpliwości…
Gdy dziedziczy tytuł szlachecki i majątek, nie jest zachwycony. Zniechęca go myśl o odpowiedzialności za bogactwo, które stanie na drodze jego powołaniu. Musi jednak zaakceptować konieczność znalezienia żony, która zajmie się życiem towarzyskim i doglądaniem posiadłości…
Ale czy żoną miałaby być Czarna Wdowa, równie tajemnicza, co doskonale piękna?
Olśniewająca uroda Jessie Kelham zawsze była jej przekleństwem. Teraz kiedy została sama z córeczką i niebezpiecznym sekretem, potrzebuje
ochrony. Ale niepokojąco przystojny Daniel Herbert może być dla niej większym niebezpieczeństwem niż pomocą. Jednak coś przyciąga ich ku sobie i rodzi namiętność, która może przynieść szczęście lub straszne zagrożenie... Tak się składa, że
Mary Jo Putney jest dla mnie na tyle interesującą autorką, iż wcześniej czy później sięgam po jej kolejne powieści, aby z nimi się zapoznać. Tym bardziej że to jest kontynuacja cyklu Zagubieni lordowie. Wprawdzie poprzednia pozycja – „Lawendowa dama” – wydała mi się nie najlepsza, gdyż wyraźnie jej czegoś brakowało, to jednak książka
„Nie taki święty” okazała się o wiele ciekawsza, a także bardziej przekonująca w swojej fabule.
Daniel Herbert poświęciwszy się medycynie do tego stopnia, że praktycznie poza tym nie prowadzi żadnego życia. Tym bardziej że jego ukochana umarła w młodym wieku, zanim zdążyli się pobrać. Jest również pastorem, gdy zachodzi taka potrzeba. Dopiero w chwili, gdy nieoczekiwanie dziedziczy tytuł szlachecki oraz majątek, musi zmienić swoje podejście, przynajmniej częściowo. Nie ma innego wyjścia, skoro obowiązki go wzywają. Niemniej jednak nie zamierza rezygnować z prowadzenia szpitala dla biednych, zwłaszcza że w tym celu może wykorzystać odziedziczony majątek. Z drugiej strony odpowiedzialność za owe bogactwo wielce na nim ciąży, lecz i na to znajduje się rozwiązanie, a co za tym idzie, Daniel postanawia znaleźć sobie żonę, która przejmie od niego ten obowiązek, a także zajmie się życiem towarzyskim, zaś sam będzie mógł się skupić tym, w czym jest najlepszy.
No cóż, w przypadku Jessie Kelham olśniewająca uroda okazuje się prawdziwym przekleństwem, a także naraża ją na wiele nieprzyjemności, których nie szczędzi jej życie. Jessie nie poddaje się jednak losowi i dzielnie walczy o chwilę szczęścia, znajdując je u boku Philipa. Tyle że to nie trwa wiecznie. Po jego śmierci niespodziewanie musi szybko rozejrzeć się mężem, który ochroni ją oraz jej córeczkę przed podłym i chciwym krewnym, niepotrafiącym się pogodzić z zaistniałą sytuacją. Równocześnie nie chce przy tym, aby ktokolwiek odkrył jej sekrety.
Wobec tego oboje mają określone plany, tyle że rzadko kiedy dostaje się dokładnie to, czego się pragnie albo wydaje się, że pragnie. I nie zawsze to jest złe, przynajmniej bohaterzy powieści „Nie taki święty” nie wychodzą na tym źle, jak okazuje się na koniec.
W takim razie gdy dochodzi do spotkania Jessie i Daniela, oboje mają okazję przekonać się, że nie wszystko idzie zgodnie z założonym planem. Wprawdzie na pierwszy rzut oka zdają się być dla siebie nawzajem nieodpowiednimi osobami, a zatem nie tym, czego poszukują w przyszłym małżonku, lecz mimo to rodzi się pomiędzy nimi zainteresowanie, przyciąga ich ku sobie namiętność. Jessie usiłuje z tym walczyć, mając zbyt wiele do stracenia i uważając Daniela za wręcz świętego, sądzi, że nie jest dla niego wystarczająco dobra. On sam w zasadzie ma wiele wątpliwości, lecz jest gotów podjąć ryzyko i spróbować. Tak czy owak, w końcu dostaje swoją szansę, chociaż nie w takich okolicznościach, jakby chciał i tym samym muszą wspólnie zmierzyć się z nadchodzącym niebezpieczeństwem. I Jessie przekonuje się, że na Daniela może liczyć w każdej sytuacji.
Fabularnie jest ciekawie i logicznie, nawet w tej sensacyjnej końcówce, aczkolwiek osobiście wolałabym, aby to potoczyło się nieco inaczej, aby
Putney położyła większy nacisk na wzajemne relacje, pomijając wątek sensacyjny – jak dla mnie to byłoby bardziej oryginalne. Z drugiej strony przynajmniej to jakoś składnie wyszło. Dobre i tyle. Jessie oraz Daniel jako bohaterzy wypadają całkiem interesująco, chociaż i tu mogliby zostać trochę lepiej zarysowani; z większym rozmachem. Wówczas ta historia mogłaby zrobić większe wrażenie, a nawet się wyróżnić. W każdym razie
„Nie taki święty” to interesująca pozycja.
PS. Nie podoba mi się ta okładka