Może SEP, wymyślając postać Bobby'ego Toma, zasugerowała się prawdziwym zawodnikiem, Robertem Thomasem Jenkinsem, któremu kontuzja kolana w bardzo młodym wieku przerwała karierę sportową.
https://en.wikipedia.org/wiki/Bob_Jenkins_%28American_football%29Zbierając informacje o footballu, mogła się na niego natknąć i się zainspirować.
wiedzmaSol napisał(a):Rozporek miał ciągle rozpięty bo nawet mu wszyli coś w niego i on się strasznie wkurzał
a klatę non stop mu smarowali i brudzili co tez wzbudzało jego ogromny niesmak
Zepsuty rozporek się fantasycznie przydał w scenie z lodami. Brawa dla Gracie, że umiała to wykorzystać.
wiedzmaSol napisał(a):Janko, jestem po bitwie na lody
Ja trochę dalej, ale pewnie w międzyczasie Ty też już podjechałaś.
Jestem mniej więcej w połowie książki.
Zaczynałam powtarzać "Podróż do nieba" z myślą, że nie wiem, czego się spodziewać, bo mało kto na forum ma o niej dobre zdanie, ale sama przy pierwszym czytaniu byłam nią zachwycona i oceniłam bardzo wysoko. Okazało się, że teraz po latach mam dzięki niej takie same pozytywne wrażenia jak podczas pierwszego czytania.
Książka jest dla mnie super. Każda scena jest świetna, dialogi doskonałe. Zachowanie bohaterów dla mnie idealne. Nie mam się do czego przyczepić. Bawię się wspaniale. Jest mi z nią błogo.
Bobby'ego Toma, po początkowym wahaniu, już polubiłam. Wybaczyłam mu wszystkie kłamstwa, bo go bardzo dobrze zrozumiałam. Przede wszystkim, on nigdy nie okłamuje dobrych ludzi. Normalnym kobietom nie robi niczego złego. Kłamstwami broni się przed obrzydliwymi głupimi krowami, które uznały, że mają prawo żądać, aby on dla ich wstrętnego kaprysu zniszczył sobie całe życie. Bardzo mnie cieszy, że te wszystkie potwory wolny czas spędzają zakuwając fakty z historii Super Bowl, bo przynajmniej w tym czasie nie zrobią krzywdy nikomu innemu.
Bobby Tom i tak jest dla nich za łagodny. Te wstrętne gęsi powinny wisieć za to, co chciałyby mu zrobić. Durnymi głowami do dołu, żeby może trochę zmądrzały.
Gracie też bardzo lubię. To miła i urocza dziewczyna. Bardzo skromna i dobra. A że nieobyta i niedoświadczona, trudno, to nie znaczy przecież, że gorsza. Mimo swojego braku przeżyć typowych dla osób w jej wieku, radzi sobie znakomicie w każdej sytuacji. Uważam ją za mądrą, dzielną i odważną.
Nie pamiętałam wątku pary pobocznej, ale zakładałam, że poprzednim razem jej nie polubiłam. Teraz właśnie tak jest. Nie podoba mi się, że Way zabrał się do zdobywania Suzy od dupy strony (dosłownie). Nie wierzę, że SEP dalej wymyśli coś, co spowoduje, że uznam ich związek za szczęśliwy. Dla mnie to, co w drugiej połowie książki będzie czuła Suzy, może nie być miłością a jakimś syndromem.