przez Janka » 21 września 2015, o 13:08
Doczytałam w końcu część siódmą Shopaholiczki. Okazała się być połową książki. Na końcu pojawia się wątek poszukiwania dwóch panów, którzy wyjechali z Hollywood, nie mówiąc swoim rodzinom, dokąd. Będzie zatem wkrótce tom ósmy, w którym bohaterki (Becky i Suze) udadzą się na poszukiwania. Pani Kinsella napisała o tym kiedyś w mailu (nie pamiętam jak się na to mówi, ale dostaję od niej takie stałe maile informacyjne). Teraz już widzę, co miała na myśli.
Książka okazała się w sumie całkiem zgrabna. Żadna perełka, ale przy czytaniu nie robi krzywdy.
Skonstruowana jest podobnie, jak wszystkie książki z tą bohaterką: pierwsza połowa - robienie głupot, druga - odkręcanie wszelkich wpadek.
Jedna rzecz pani Kinselli jednak nie wyszła. W jej książkach jest zawsze jakieś mądre przesłanie. Tym razem chodziło o życiowe priorytety i pokazanie, że rodzina, macierzyństwo i przyjażń są ważniejsze niż inne sprawy i nie można ich stracić z oczu, realizując swoje cele. Taka była teza. Bardzo ładnie, tylko że pani Kinsella jej nie udowodniła. Becky chciała być celebrytką, ale jej to nie wyszło, więc wróciła na łono rodziny i pogodziła się z mężem i przyjaciółką. Jedyne co pani Kinsella tym udowodniła, to to, że miło jest mieć męża, który pocieszy w potrzebie. Natomiast absolutnie nie wiemy, co by było, gdyby się Becky spodobało na czerwonym dywanie. Czy wtedy również pamiętałaby o właściwych priorytetach? (Pewnie tak, ale z książki to nie wynika.)
Dlatego morał tej książki brzmi: jeśli nie wychodzi ci zaplanowana kariera, to trudno, masz przecież jeszcze Plan B, rodzinę i dziecko.