limonka napisał(a):Z kontynuacji to według mnie najgorsza jest Tennatt (pisać nie umie, Austen nie zna i w ogóle od czapy). Barrett jest po prostu nudna, a do tego kopiuje watki z oryginałów (w "Trzeciej siostrze" pałętają się na przykład ścinki z "Perswazji" i "Dumy i uprzedzenia"). Aiken lubię z innych utworów, ale po kontynuacjach widać, że jej bardzo nie leży Austenowski świat i pisze bardzo contra-Austen (najbardziej strawna jest chyba "Jane Fairfax", potem "Watsonowie", natomiast nie polecam "Córki Elizy" i "Mansfield Park Revisited"). Za to całkiem niezła jest Austen - Leigh, nieźle trzyma się oryginału, skupia się na bocznych wątkach i ma całkiem ciekawy pomysł na własnych bohaterów (moim faworytem jest Charlotta Pinkney, ze swoimi, nie do końca comme il faut, komentarzami, a to na temat pozycji panny Bates, a to na temat starego pana Woodhouse 'a i jego "dobrotliwej" tyranii czy związku Jana i Izabeli). Na tym samym poziomie, może stopień niżej dodałabym jeszcze dokończenie "Sanditon" Marie Dobbs, może nie do końca Austenowsko (zwłaszcza jeśli chodzi o głównego bohatera), ale przyjemnie i ciekawie.
Agrest napisał(a):A ja polecam Dworek Longbourn Jo Baker (nie mam pojęcia, jak udało mi się do dziś przegapić fakt, że wyszło to po polsku).
Jest to nie tyle kontynuacja, co raczej spin off Dumy i uprzedzenia, opowiadający o losach służących państwa Bennet, czasowo ogarniający okres dłuższy niż DiU. Losy bohaterów związane są co prawda z Bennetami i to bywa, że w sposób niezmiernie ważny, ale postacie Austen pojawiają się zwykle na peryferiach akcji, którą dane nam widzieć.
Myślę, że odbiór tej książki w kontekście jej powiązań z DiU jest sprawą bardzo subiektywną, ale dla mnie osobiście ta książka broni się tym, że zupełnie nie próbuje udawać, że jest napisana przez Austen, czy choćby w jej stylu. Bardziej przypominała mi twórczość Tracy Chevalier - na poważnie, smutnawo, ciężkie losy itd, a to wszystko w wyrazistej otoczce klimatu danego czasu i miejsca. Jeśli ktoś oczekuje od książki powiązanej z DiU humoru i przewrotności, to raczej się rozczaruje, ale jeśli wystarczy wam, że DiU stanowi tu głównie 'inpirację do rozważań' - to polecam. Dla mnie było zdecydowanie ok.
W kwestii romansuSpoiler:
giovanna napisał(a):Tez nie lubie tej ekranizacji z 2005: wygniecione stroje, brak naktyc glowy i rekawiczek u pan, rozpuszczone wlosy, szwendanie sie po polach w nocnej koszuli to byloby nie do pomyslenia wtedy. Nie mowiac juz o Keirze zrobila z Elizabeth pyskata przekupe, a o Darcym juz nie wspomne ....
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość