Teraz jest 23 listopada 2024, o 10:19

Rozstańmy się na rok - Taylor Jenkins Reid (rewela)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW WSPÓŁCZESNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 2086
Dołączył(a): 28 listopada 2014, o 19:46
Ulubiona autorka/autor: Garwood, SEP, McNaught i wiele innych...

Rozstańmy się na rok - Taylor Jenkins Reid (rewela)

Post przez rewela » 14 stycznia 2016, o 23:25

Nie wiem czy mówiąc o tej książce możemy wspominać o romansie, ale główni bohaterowie, gdzieś, kiedyś bardzo się kochali… przez ostatnich kilka lat to utracili, ale… wciąż, chcą do tego wrócić, więc to chyba jednak jakiś tam romans..
Książa mnie pochłonęła w całości i nie daje spokoju…
"Rozstańmy się na rok" Taylor Jenkins Reid. Chciałabym powiedzieć paskudna książka, nie czytać, nie dać się namówić na czytanie – cokolwiek! Ale.. kurcze! To nie tak.. Z samego opisu wiesz czego się spodziewać, wszystko jest totalnie przewidywalne, nic nie jest zaskoczeniem..a i tak czytasz.. ech..i nie możesz się od lektury oderwać…
Opis mówi:
”Zakochać się to najłatwiejsza część związku…
Przedtem:
11,5 roku temu Lauren i Ryan zakochali się bez pamięci.
9,5 roku temu pierwszy raz się pokłócili…
6 lat temu wzięli ślub.
A potem już tylko gorzej i gorzej.
Teraz:
Działają sobie na nerwy. Nie wytrzymują już ze sobą, ranią się, wrzeszczą.
Nie ufają sobie. Oskarżają się, że się nie rozumieją. Są coraz bardziej dalecy, osobni. Już nawet nie chcą się ranić. Przyszła obojętność, zmęczenie. I bezustanne pretensje, kłótnie…
Co się z nimi stało? Czy po prostu przestali się kochać? Ale skąd niechęć i agresja?
Wtedy Ryan proponuje, żeby rozstali się na rok. „Zobaczymy, jak to jest być bez siebie… Może rozłąka pozwoli nam spróbować znowu…”
Jest tylko jeden warunek: nie mogą się ze sobą kontaktować. Poza tym wolno im wszystko…”


Co napędza książkę? Relacje rodzinne głównej bohaterki! Bardzo jej, bohaterki, nie lubiłam, z każdą stroną coraz bardziej, a rodzinę? Wręcz przeciwnie :) Czasem matka Lauren doprowadzała mnie do szału, ale przede wszystkim zależało jej na dobru własnych dzieci. Siostra – Rachel, imponowała pewnością siebie, ta kobieta zdecydowanie wiedziała, czego chce! Babcię i brata, który miał być tym najmłodszym, tym najgłupszym, a okazał się w moim odczuciu najbardziej dojrzałym, polubiłam od pierwszej o nich wzmiance! O nich warto czytać, warto ich poznać!

Co przemawia totalnie na niekorzyść książki? Lauren! Jej męża chciałabym przytulić i pocieszyć, rozumiałam jego żal do niej. Z kolei żonę jego mogłabym udusić! To jak ona go traktowała? Dziwię się facetowi, że dał z nią radę tyle lat! Ona i jej roszczeniowa postawa! Wszystko musiało być tak jak chciała Lauren, zero kompromisów, a przecież wszyscy wiedzą, że to podstawa udanego związku!!!!! Dla przykładu jedna z rzeczy, które denerwowały naszą bohaterkę: (i wiem, jestem złośliwa, ale..trudno nie być) : Lauren pisze o tym w liście do swojego męża, że kanapa nie śmierdzi potem, bo jak jego nie ma, to nie ma nikogo kto po bieganiu kładł się na nią spocony, albo, w tym samym liście wspomina, że włosy łonowe trzeba strzyc… kurcze! Infantylne! Bez dwóch zdań! Już nie mówiąc, że naśmiewa się z seksu, który mieli! Kurcze! Naprawdę starałam się polubić Lauren, ale nie mogłam! Ona nie dała się lubić! głupia i tyle! A przecież ona skończyła psychologię!!!!! Chyba trochę powinna znać mężczyzn, prawda?! a już na pewno psychikę ludzką!! :zalamka:
Gdzieś tam, dalej w książce, cudowne mądrości bohaterce przekazała jej babka! "To, że potrafisz bez kogoś żyć, nie znaczy, że chcesz. " Wtedy między innymi L. zdaje sobie sprawę, że mąż coś dla niej znaczy, nieważne, że chwilę temu myślała, że będzie tą, która po roku niewidzenia powie, że nie chce dalej utrzymywać tego małżeństwa! To już nie miało dla niej znaczenie, a ja? Życzyłam jej najgorzej! Życzyłam jej, by została sama!
Spoiler:


Zapominając o tym co przed chwilą napisałam..
Przezywałam tę książkę – bardzo! Chodziłam po domu i ją komentowałam! Klęłam na bohaterkę, na sytuacje, na decyzje podejmowane przez bohaterów. A w dodatku męczyło mnie co by było, gdyby mój małżonek powiedział mi już mnie nie kocham i nie wie co dalej… czy mogłabym się zgodzić na taką roczną separację…
Tak, że… skoro książka dała mi do myślenie, to może jednak to nie był czas zmarnowany? Ech… Nie umiem do końca ocenić tej książki...

Avatar użytkownika
 
Posty: 3879
Dołączył(a): 28 grudnia 2015, o 10:41
Lokalizacja: Tarnów
Ulubiona autorka/autor: Gabriel Garcia Marquez

Post przez Szczypta_Kasi » 15 stycznia 2016, o 16:03

Mam w planach. Ale jeszcze nie wiem czy od razu zacząć, czy poczekać na spokojniejsze dni. Po twojej recenzji chyba przełożę. Teraz potrzebuję czegoś na zrelaksowanie się, a nie pochłaniające mnie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 13118
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 15 stycznia 2016, o 17:18

Od jakiegoś czasu przyglądałam się tej książce i miałam na nią ochotę, ale coś mnie powstrzymywało. Ale pewnie i tak ją przeczytam, bo zaciekawiłaś mnie, Rewelo. Czy mi się spodoba? Sama nie wiem :mysli: . Może nie..., a może jednak tak.... , ale przynajmniej wiem czego mam się spodziewać.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 15 stycznia 2016, o 17:35

rewela napisał(a):Dla przykładu jedna z rzeczy, które denerwowały naszą bohaterkę: (i wiem, jestem złośliwa, ale..trudno nie być) : Lauren pisze o tym w liście do swojego męża, że kanapa nie śmierdzi potem, bo jak jego nie ma, to nie ma nikogo kto po bieganiu kładł się na nią spocony, albo, w tym samym liście wspomina, że włosy łonowe trzeba strzyc… kurcze! Infantylne! Bez dwóch zdań! Już nie mówiąc, że naśmiewa się z seksu, który mieli! Kurcze! Naprawdę starałam się polubić Lauren, ale nie mogłam! Ona nie dała się lubić! głupia i tyle! A przecież ona skończyła psychologię!!!!! Chyba trochę powinna znać mężczyzn, prawda?! a już na pewno psychikę ludzką!! :zalamka:

Ale może jej właśnie o to chodziło, żeby go do siebie całkiem zrazić, żeby nie chciał wrócić i żeby jej ułatwił tym decyzję o całkowitym rozstaniu?

A tak na marginesie, kanapa śmierdząca potem to nie jest kompromis, na który bym się zgodziła. Gdyby po bieganiu mój mąż nie miał siły się najpierw umyć i przebrać, to musiałoby na kanapie coś leżeć, co da się łatwiej wyprać niż cała kanapa. Kompromis działa w dwie strony. Mąż też musi się do pewnych spraw podporządkować i szanować zdanie drugiej strony.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2086
Dołączył(a): 28 listopada 2014, o 19:46
Ulubiona autorka/autor: Garwood, SEP, McNaught i wiele innych...

Post przez rewela » 16 stycznia 2016, o 00:14

Janko, nie wiem czy bohaterce zależało na zrażeniu męża do siebie, ona już to zrobiła dużo wcześniej.. :P
a tak a propos tej kanapy..pewnie też bym się zdenerwowała, gdyby moje kanapa śmierdziała potem :) ale jestem przekonana, że małżonek dobrze by wiedział, że coś jest nie w porządku :P w związku trzeba gadać! a bohaterka o tym zapomniała.. na usprawiedliwienie jest to, że prócz dziadków nie wiedziała co to znaczy być małżenstwem...

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 16 stycznia 2016, o 02:49

Rewelo, nie wiem, czy dobrze robię, ale postanowiłam też spróbować zapoznać się z tą książką.
Jak mi nie będzie szło, to rzucę bez żalu.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2086
Dołączył(a): 28 listopada 2014, o 19:46
Ulubiona autorka/autor: Garwood, SEP, McNaught i wiele innych...

Post przez rewela » 16 stycznia 2016, o 15:25

Kochana! kilka razy w czasie czytania chciałam rzucić książkę w kąt! nie na moje nerwy, aż w końcu i tak skończyłam.. a po wszystkim na pocieszenie "przeleciałam" Nie będę damą i już mi się lepiej zrobiło :P

ale Janko spróbuj poczytać, a nóż - widelec Tobie się spodoba :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 19 stycznia 2016, o 00:00

Miałam to na tapecie ,ale skoro takie emocje wzbudza,to sobie na razie daruje. Głupie bohaterki mnie nerwują . :disgust:
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 19 stycznia 2016, o 22:49

Zaczęłam tego słuchać w wersji audio. Bardzo ładnie wchodzi, bo podoba mi się głos lektorki.
Na razie musiałam przerwać, ale jeszcze do niej wrócę.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 4028
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:20
Lokalizacja: Namysłów
Ulubiona autorka/autor: Anne Bishop

Post przez Bombelek » 22 stycznia 2016, o 17:57

Nie przepadam za tym rodzajem książek. Unikam ich. Są męczące i denerwujące.
Ta jednak jest inna. Autorka tak naprawdę prześlizgnęła się po temacie. Czyta się tak jak lubię: lekko, łatwo, przyjemnie i szybko.
Daleko temu jednak do romansu. Przez większość książki nasza para praktycznie w ogóle nie ma ze sobą kontaktów. Ale fajna jest cała otoczka.
Jednak jest jedna, bardzo irytująca rzecz: główna bohaterka. O matko, jak ja jej nie lubię! :krzyczy: Wredna, egoistyczna, zapatrzona w siebie! Głupia pi... :krzyczy:
Prawdę mówiąc, nie wiem czemu ten mąż wytrzymał z nią tyle czasu i
Spoiler:
Ale może to taki rodzaj symbiozy? Ona wszystko mu zarzucała, a on za wszystko brał winę na siebie. Zgodnie też ze sobą nie rozmawiali na ważne tematy.

Avatar użytkownika
 
Posty: 2086
Dołączył(a): 28 listopada 2014, o 19:46
Ulubiona autorka/autor: Garwood, SEP, McNaught i wiele innych...

Post przez rewela » 22 stycznia 2016, o 21:41

Bombelek napisał(a):Jednak jest jedna, bardzo irytująca rzecz: główna bohaterka. O matko, jak ja jej nie lubię! :krzyczy: Wredna, egoistyczna, zapatrzona w siebie! Głupia pi... :krzyczy:
Prawdę mówiąc, nie wiem czemu ten mąż wytrzymał z nią tyle czasu i
Spoiler:
Ale może to taki rodzaj symbiozy? Ona wszystko mu zarzucała, a on za wszystko brał winę na siebie. Zgodnie też ze sobą nie rozmawiali na ważne tematy.


tego babsztyla - Lauren, naprawdę, nie można było polubić! fajnie, że nie jestem sama w moim antypatiach! ;) dzięki Bombelek :D

Avatar użytkownika
 
Posty: 4028
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:20
Lokalizacja: Namysłów
Ulubiona autorka/autor: Anne Bishop

Post przez Bombelek » 22 stycznia 2016, o 22:32

:paluszki: Dobrze, że były inne postacie, które ratowały sytuację. Babcia była boska :evillaugh: Brata nie dało się nie lubić, wspaniały był. Niby opisany na początku jako taki niedojrzały głupek, a tak naprawdę to on tam miał najwięcej rozumu. Niezdecydowanie matki trochę nie pasowało. Szkoda mi było siostry, jeśli chodzi o karierę wszystko szło ku lepszemu, ale uczuciowo... :smutny:

Avatar użytkownika
 
Posty: 2086
Dołączył(a): 28 listopada 2014, o 19:46
Ulubiona autorka/autor: Garwood, SEP, McNaught i wiele innych...

Post przez rewela » 22 stycznia 2016, o 22:38

z Rach nie było tak źle! ona wiedziała czego chce, więc jej uczuciowe "NIC" nie było problemem! nie to było jej priorytetem :)
ale TAK! Babcia i braciszek są najlepsi z całej książki :D

Avatar użytkownika
 
Posty: 4028
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:20
Lokalizacja: Namysłów
Ulubiona autorka/autor: Anne Bishop

Post przez Bombelek » 22 stycznia 2016, o 23:29

No nie wiem właśnie czy do końca tak było. W jednej z kwestii powiedziała tak... że, no, smutno mi było z jej powodu.


Powrót do Recenzje romansów współczesnych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości