Fajne przeróbki, o wiele lepsze niż oryginał. Naszły mnie dwie refleksje:
1. Czy to z powodu paskudnych okładek nie miałam do tej pory ochoty na Johannę Lindsey (nie wiem, może gdzieś zakodowałam podświadomie te paskudztwa
)
2. Ktoś, kto uważa Fabia za ideał męskiego piękna, musi być ślepy. Serio. On jest obleśny, a mimo to ciągle są okładki z nim. Widząc coś takiego, oprawiłabym w szary papier przed czytaniem. To już lepsze amberowe gromnice i świeczniki.
Co do ostatniego obrazka od Very - tam ewidentnie coś nie gra z proporcjami. Ona chyba jest trochę za mała.
Reszty nie skomentuję, bo bym musiała powtarzać po Was.