W każdej diecie tak trzeba, z głową.
Nie jestem też tu do końca dobrym przykładem, bo czasem zapominam po prostu jeść, wpadam w wir pracy/codziennego dnia i przypominam sobie o jedzeniu jak muszę z pracy wracać, staram się to kontrolować, ale i tak zdarza mi się tak kilka razy do roku. Na pewno się rozgadam, ale sama chciałaś
Odpuściłam sobie smażone i tłuste jedzenie, ograniczyłam pieczywo i jem odpowiednie ilości danych produktów. Zapycham się warzywami, a nie ryżem, kaszami, makaronami, ziemniakami, etc. Jem gotowane potrawy i zaprzyjaźniłam się z gotowaniem na parze.
Z mięs jadam kurczaka, sporadycznie sięgam po inne, jem też chude ryby, które robię sobie na parze.
Nie jem tego czego nie lubię czyli ziemniaków, wątróbki np. Przez ostatnie kilka dni nawet nie jem kasz, ryżu czy makaronu, mam jakiś wstręt
na porę obiadową wystarcza mi duża ilość warzyw[marchew, kalafior, brokuły-gotowane na parze] i kawałek piersi z kurczaka
Poza tym jestem sałatkożercom więc w sumie mi to odpowiada, wrzucam sobie garść sałaty daję ze 3 pomidorki koktajlowe, skraplam to czerwonym octem winnym[oliwa z oliwek i sos sojowy też wchodzą w grę, ale ocet winny jest chyba najlepszy i najmniej kaloryczny
] i jem np. na śniadanie. Sięgam też np. po serek wiejski light i dokładam do niego starte jabłko, jem też znowu owsiankę, robię sobie domowe zbożowe batoniki więc jestem pewniejsza ile one mogą mieć kcal w zależności co dorzucę do nich.
Kolejne moje uzależnienie to zupy. Teraz one wyglądają tak, że to prawie sama woda, ale i tak je lubię. Nigdy ich nie zagęszczałam mąką więc to nie jest dla mnie problem. Bardziej zła dla mnie była śmietana, ale tą również czasami dodaje jeśli jest to np. sama zupa kalafiorowa, wszystko zależy ile warzyw dorzucę do niej i jak mocno już kcal ona będzie. Moja babcia mówi na te zupy pochlipajki
Poza tym staram się przemycać raz dziennie jakiś owoc, banan, jabłko, granat, pomarańcz, grejpfrut
No i moja zmora to kcal związana z kawą, tej mogłam zawsze pić bez ograniczeń teraz muszę dozować
Do pracy ostatnio najczęściej biorę np. sucharki Mamut pakowane po 4 lub krakersy, kilka razy skusiłam też się na Sante batoniki crunchy czy coś takiego[mają 170/200 kcal-zależy jaki rodzaj/smak]
Co jeszcze
Aaa na porę obiadową, która u mnie przypada późno, bo dopiero gdzieś o 18 zostawiam sobie 500-600 kcal, tu w zależności na co się zdecyduję mogę użyć mniej lub więcej produktów, więcej znaczy więcej kcal[i więcej liczenia
] .
Trzeba też zwrócić uwagę na ilość na opakowaniu, najczęściej podawane jest 100 g. I tu najlepiej znaleźć sobie pojemniczki/szklanki/kubki, które będą dla nas wyznacznikiem, ja mam szafkę nad chlebakiem, w której jedna półka jest pełna pojemniczków, ale wiem mniej więcej do jakiej wysokości danego pojemnika dany produkt mogę wziąć, nie muszę już latać i ważyć wszystkiego.
kolejna rzecz to produkty po ugotowaniu mają najczęściej tyle kcal ile podają na opakowaniu.
Powinnam jeść 5 posiłków[co 3-4h], ale czasem pada na 4 np. praca czasem jest moja zmorą, bo nie wiem gdzie mam ręce włożyć to tym bardziej o jedzeniu nie myślę
zanim wyjdę z domu staram się wypić kawę i przegryźć grzankę bądź sucharka to jest między 5-6. Później w pracy koło 10-11 jem lekkie śniadanie[krakersy, sucharki, serek wiejski, bądź jakąś sałatkę, która zabiorę z domu, czy batonik zbożowy], koło 16-17 [jak nie zdążyłam zjeść w pracy sucharków czy krakersów to je najczęściej kończę, czasami biorę jakiś owoc, a ostatnio wolę soki pomarańczowy czy marchewkowy], 18-19 to moja pora obiadowa [zupa, makaron/ryż/kasza z warzywami i kurczakiem, sałaka z kurczakiem lub ryba z warzywami np.], koło 21-22 czasem jestem jeszcze głodna, ale wtedy najczęściej robię sobie kawę, ale dziś np. zjadłam małe opakowanie musli fitelli.
Ogólnie jeśli chodzi o dietę 1500 kcal to powinno się jeść lekko, unikać tłustych, smażonych potraw. Jeść chudych, odtłuszczonych rzeczy więcej. Przed wszystkim więcej warzyw. Do tego systematyczne posiłki nawet nie chodzi o te 5, a powiedzmy 4 czy 3, ale żeby one były codziennie o tej samej porze czy w tym samym przedziale godzinowym. Organizm się przyzwyczaja i robisz się głodna jak czas się zbliża. Co jeszcze, jedzenie rano, trzeba coś po wstaniu najlepiej w ciągu pierwszych 30 minut zjeść. Picie wody 2l dziennie obowiązkowo. I tak naprawdę możesz jeść wszystko tylko, odpowiednią ilość i odpowiednią wartość kcal. Ta dieta dobrze mi robi nawet na samopoczucie, nie jestem ciągle ociężała, nie mam ciągłego kamienia w brzuchu. Już po tygodniu było widać różnicę. Myślałam też poważnie w ubiegłym roku o przejściu na wegetarianizm[dużo eksperymentuję z jedzeniem wegetariańskim i wegańskim], ale brakuje mi jakiegoś porządnego kopniaka na odwagę. Nie mówię jednak temu pomysłowi jeszcze definitywnego nie, dalej mi on się po głowie telepie.
A chętka na rzeczy zakazane cóż pojawia się, wchodzę do sklepu z myślą by kupić coś niezdrowego, a wychodzę z bananem, sokiem czy sucharkami. Mówię całkiem serio, kończy się tak w 99% przypadków. Chodź raz na jakiś czas zjem coś słodkiego/niezdrowego, ale wtedy muszę z czegoś zrezygnować. Staram się nawet wtedy trzymać 1500 kcal.