O rany, to takich przebojów z nimi na szczęście nie miałam.
Ciekawe czy oni jeszcze taką praktykę stosują.
To niczym Ci od garnków/pościeli/przyrządów medycznych. Przychodzisz na spotkanie obiecują Ci prezent, wygrywasz coś na miejscu, a potem okazuje się, że musisz za to zapłacić.
Siostra mojej sąsiadki, starsza pani, była zmuszona płacić za jakąś kołdrę z jakiejś tam luksusowej wełny
U mnie przygoda z Reader's Digest zaczęła się od kupna książki. Jako, że wtedy byłam już pełnoletnia mogłam się logować/rejestrować do klubów i kupować na siebie, zawsze mamę w to wciągałam[np. na zakup książek ze Świata Książki]
Jakaż byłam dumna, że mogę coś kupić.
Zamówiłam więc babci Encyklopedię zdrowia, tomiszcze jak jeden tom encyklopedii PWN, a do tego była prośba o wypełnienie jakieś ankiety i coś tam jeszcze więc wypełniłam i im to odesłałam, później przez 2 lata dostawałam pocztą różnego rodzaju reklamy, możliwości wygrania kilkuset tysięcy złotych
Rok już wtedy byłam poza domem i nie ja się z tym użerałam, a rodzice.
Jednak w końcu się skończyło. Za to na maila ciągle coś mi przychodziło, muszę teraz wyczulić swój wzrok i zobaczyć w Spamie czy jeszcze przychodzą. Spam mnie troszkę rozpieścił i przestałam przykuwać uwagę do ich maili.