Ja tak czytałam..
Skończyłam
Bosą księżniczkę i chyba była najsłabsza z cyklu. Sam pomysł świetny bo w końcu porywa się tutaj markiza i więzi. A on jest zarozumiały, pewny siebie, wielbiący kobiety (które wielbią jego). Sama Amy jest sinusoidalna: bo raz pyskata, niby dobrze wychowana i pewna swojego, a z drugiej strony wyraża się jak służąca, potrafi palnąć i zranić słowami bez zastanowienia. No i tak szybko mu ulega!
Obydwoje są buntownikami z racji wczesnego osierocenia, tyle, że Amy miała siostrę, nadzieję, a Jermyn? Cóż pieniądze, zarozumialstwo i wiarę, że tytuł daje mu wszystko.
Cała seria bardzo fajna, lekka, a jednak nie głupia i naiwna. Troche humoru, sentymentu i samców alfa. Moja kolejność to 3,1,2