Duzz - nie tylko karteczki z segregatorów. Oddałam je młodszej koleżance.
.
Do dziś mam inne rzeczy (kompletnie bezużyteczne), z okresu nastoletniego i późniejszego:-wycinki z gazet dotyczące moich ulubionych piosenkarzy/zespołów/aktorów/filmów itp.
-sporą kolekcję czasopism "Bravo" od 1993 do 2001 r., choć żadnego nie kupiłam. Dostałam i nie chcę wyrzucić
-wszystkie tazosy z Gwiezdnych Wojen plus naklejki i specjalne albumy na to.
-wszystkie pamiętniki z lat młodości a jest tego sporo
-wszystkie pocztówki, które kiedykolwiek od kogoś dostałam albo ktoś mi przysłał
-własnoręcznie napisany śpiewnik z piosenkami Modern Talking i innymi ulubionymi
-sporą kolekcję kart do gry (chyba jedyna kolekcja, której czasem używam)
-kubki, dużo kubków na szafie, które pięknie zbierają kurz.
-a oprócz tego sporo dziwnych rzeczy, typu sztole z podstawówki (też czasem gramy z kuzynką), kości do gry, jakieś kartki z zeszytu z zarysem fabuł opowiadań, które nigdy nie powstały, rysunki itp. śmieci, których mi szkoda wywalić, mimo że na nic się nie przydadzą, za to wiążą się z nimi konkretne wspomnienia, stos wydrukowanych opowiadań.
-całą, ponad 9-letnią dokumentację mojego programu, czyli wydruki wszystkich skryptów moich audycji oraz zeszyty z tym co grałam danego dnia (tak, przez 9 lat zapisywałam wszystko co puściłam na antenie - tak, jestem dziwna
), dzięki czemu zawsze wiedziałam czy mi się playlista powtarza, co ewentualnie zmienić i mogłam podać słuchaczom co było we wcześniejszych programach gdy zapytali. Oni się dziwili, jak to możliwe że to wszystko pamiętam.
-notatki i książki ze studiów i LO
-jako młodsza nastolatka kolekcjonowałam też opakowania po czekoladach, chipsach itp. Nie wiem po co.
A z rzeczy, których używam:-kolekcję oryginalnych płyt cd (około 220) oraz oryginalnych kaset magnetofonowych (ze 400), z której jestem szalenie dumna.
-ilość ciuchów, której chyba nie ogarniam (ale mam zapisane co i w jakich ilościach).
-około 28 par butów
-ponad 30 pasków
-inne dodatki
-nie wiem ile par kolczyków (uwielbiam kolczyki, całe szczęście, że lubię najbardziej sztuczną biżuterię, która jest tania), bransoletek, zawieszek itp. Naprawdę sporo. Nie jestem w stanie teraz policzyć, bo to w Polsce jest, a spis też.
-książki, głównie romanse.
-zeszyt z zapisem mojej wagi, wymiarów, wykonanych ćwiczeń itp. aktywności, prowadzony od momentu kiedy przekroczyłam magiczne 60 kg, czyli w połowie 2009 r. Chyba.
To wszystko mam w domu, tzn. w Polsce, w jednym pokoju (około 28 m2, wcześniej było 12 m2, więc jestem hardcorem). Wszystko skatalogowane, poukładane według kluczy i ogarnięte tak, że nawet teraz wiem gdzie co leży. Choćby się świat walił, ja muszę mieć porządek w rzeczach. A z wszystkimi jestem związana emocjonalnie. Wyrzucam coś dopiero jak się zniszczy.
Idealną pracą dla mnie byłoby jakieś archiwum lub biblioteka. Nie wiem czy istnieje większy chomik niż ja i bardziej uporządkowany ode mnie.
Tym wyznaniem zyskałam chyba opinię największej świruski na forum. Trudno, naprawdę trudno mnie przebić w chomikowaniu przedmiotów. Całe szczęście, że zazwyczaj moje kolekcje zajmują mało miejsca.
Lilio - mam nadzieję, że mi wybaczysz tego offa.
A wracając do tematu - krupnik. Fuj.
Kiedyś lubiłam kapuśniak a teraz nie tknę. Smak mi się zmienił.