I jak podobieństw do niego w książce się nie doszukałam, tak do Plumki a i owszem. Może niewiele, może szczątkowo ale są i naprawdę nie sposób nie zwracać na nie uwagi i nie porównywać
Obie są sensacjami. Obie wydała Fabryka Słów, przy obu majstrowała Evanovich a od kiedy to nie porównujemy książek jednej autorki? Ale żeby nie było to nie jest na jedno kopyto. Na pewno nie ma tu dwóch rywalizujących facetów, a panna nie ma nic przeciwko praniu gości po pyskach, noszeniu pistoletu i robieniu z niego użytku. Ba! Ona i granatnikiem nie pogardzi.
No dobrze, ale o co w tym nowym cudzie chodzi. Jest sobie pan złodziej. Genialny, sprytny, no czarodziej w swoim fachu. Nick Fox. On swoją bajerą i uśmiechem sprzeda lód Eskimosom, a Talibów przekona do tańców na ukwieconej łące, zamiast wysadzania jej.
Kate O’Hare – była żołnierz, agentka FBI, która od lat ściga Nicka i żeby go złapać zrobi wszystko. Dosłownie wszystko. Jest na niego nastawiona jak pies gończy, śledzi, tropi, ma na jego punkcie obsesję. Gdy go w końcu dorywa, swoją drogą ryzykując bardzo wiele, cieszy się, no bo wiadomo, ale też pozostaje taki niedosyt, no bo co dalej?
W jakich okolicznościach Nick zostaje aresztowany Wam nie powiem, bo cała akcja była dość kluczowa i ciekawa. Nie powiem też w jakich okolicznościach Nick ucieka bo to jeden z humorystycznych momentów książki i nie chcę go Wam popsuć a humoru w książce nie ma aż tyle ile u Plumki.
Przez splot różnych wydarzeń i sytuacji staje się tak że Kate i Nick muszą pracować razem. I TO jest mieszanka wybuchowa jeśli to nie jest chemia iskrzenie i nie ma tu elementów romansu to niech pierzem porosnę. Jest pocałunek i to jaki!
Ich wspólna akcja to naprawdę wielki projekt – złapanie gościa który zrobił przekręt na pół miliarda zielonych i zwiał. Nikt nie wie gdzie go szukać oprócz jego adwokata. Ale co oni robią żeby od tego adwokata to wyciągnąć... Angażują całą ekipę ludzi do tego. Nawet aktora który jak się wczuwa w rolę to świeci własnym blaskiem i nic go z roli nie wybija kolejna humorystyczna rzecz to jakie oni przekręty robili to się można za głowę złapać.
Jest też Willie, kobieta w kwiecie wieku co prowadzi wszystko. Od wózka golfowego po Boeinga, jeśli by tylko ją za sterami posadzić. I ma w sobie coś z Luli, niektóre odzywki, zagrywki, są z niej zdarte ale jak tamta mnie drażniła chwilowo tak Willie nie byłam w stanie nie polubić. Jest też plejada innych postaci jakże barwnych. Np. tatuś głównej bohaterki, żołnierz na emeryturze, któremu nudzi się nieziemsko i jest na każde wezwanie córki. Ma znajomości takie że się w głowie nie mieści, chętnie z nich korzysta wyciągając Kate z różnych… Problemów a i potrafi zabić człowieka pęsetą na szesnaście sposobów
Powiem tak. Jeśli ktoś ma ochotę na komediową sensację to niech sięga więcej tu przygody, strzelanin, biegania i przekrętów niż komizmu, ale i tak się uśmiechnąć nie raz można. Początek się musi rozbujać i to nawet dłuższą chwilę, ale jak bohaterka szuka bohatera po jego spektakularnej ucieczce to się oderwać nie da. Czytałam książkę może dobę, oczywiście robiąc też inne rzeczy, więc to chyba niezła rekomendacja