Co byś zrobiła, gdybyś została milionerką?
Jeszcze tego samego dnia rzuciłabyś pracę? Pojechałabyś w podróż dookoła świata? Wykupiłabyś całą zimową kolekcję Armaniego? Wykupiłabyś letnią kolekcję Armaniego? Pochwaliłabyś się najbliższym, czy wielomilionowa wygrana byłaby twoją najskrzętniej skrywaną tajemnicą?
Weronika, najbliższa przyjaciółka Laury, właśnie została milionerką. Podczas ostatniego pobytu we Włoszech na chybił-trafił wygrała w loterii Superenalotto kilkanaście milionów euro. W tej sytuacji nie robią już na niej wielkiego wrażenia ostatnie wyczyny jej męża, który niedawno ją zdradził i mówiąc wprost, puścił z torbami. Kwotą wygranej postanawia podzielić się z Laurą. Kobiety razem wyruszają do Mediolanu, by odebrać pieniądze i znaleźć odpowiedź na pytanie, czego tak naprawdę chcą od życia, teraz gdy mogą mieć niemal wszystko.
Wpadła mi w ręce nieprzypadkowo. Poproszono mnie o ocenienie tej książki. Nie będę wchodzić w szczegóły co dla kogo i dlaczego. Jednak nastawiłam się na lekką, przyjemną książkę. Okładka przyciąga wzrok, prawie niemożna się oprzeć. To wszystko to tylko piękna oprawa kryjąca niestety niedopracowane pióro.
Na początku powiem, że jeśli ktoś spodziewa się po blurbie historii z punktu widzenia Weroniki to się myli, będziemy mieć historię pisaną z punktu widzenia Laury, ale Wera przez większość książki również będzie.
Książkę planowałam przeczytać za jednym posiedzeniem, w końcu to tylko 270 stron i to jeszcze dość dużej czcionki. Czytam szybko więc góra 3 godziny i miało być po. Cóż myliłam się, przedarłam się[inaczej niemożna powiedzieć] przez pierwsze 25 stron, a tam ujrzałam różnego rodzaju 'kwiatki'. Przykłady dawałam już w temacie irytuje nas... więc pozwolę sobie to zacytować tylko odrobinkę zmienić.
duzzza22 napisał(a):
- końcówki
"W czasie wakacji co roku w lipcu wyjeżdżała jako opiekunka na kolonie, żeby trochę dorobić, a w sierpniu urządzała generalne porządki i robiła przetwory."- budowa zdań
"Bałam się, że jeśli coś mi się stanie - bo przecież w życiu dzieje się zawsze wtedy, kiedy nie powinno - to ja nie będę mogła się z nikim skontaktować. "
Może to nie brzmi źle, ale mi brakuje tu czegoś np. "Bałam się, że jeśli coś mi się stanie - bo przecież w życiu dzieje się zawsze coś wtedy, kiedy nie powinno - to ja nie będę mogła się z nikim skontaktować. " Jednak i tak czegoś tu brak, jest źle dla mnie skontrowane można było łatwiej, przystępniej.
"Czasem wydawało mi się, że Werka wyszła za mąż nie z miłości do Rudego, lecz że pragnęła założyć rodzinę."
Czy nie powinno być coś takiego co nie razi w oczy.
"Czasem wydawało mi się, że Werka wyszła za mąż nie z miłości do Rudego, lecz z chęci założenia rodziny"/"Czasem wydawało mi się, że Werka wyszła za mąż nie z miłości do Rudego, lecz z chęci posiadania rodziny"
"Patrząc z perspektywy czasu, wyjątkowym chamstwem z Rudego i jego mamuśki francy strony było namówienie Weroniki, by sprzedała mieszkanie odziedziczone po rodzicach."
Czy nie powinno być, żeby to miło sens... "Patrząc z perspektywy czasu, wyjątkowym chamstwem ze strony Rudego i jego mamuśki francy było namówienie Weroniki, by sprzedała mieszkanie odziedziczone po rodzicach."- do tego w pewnym momencie czytałam jednak to jednak tamto jednak siamto
Rozwiewam wątpliwości, tak, nie mówię tu jeszcze nawet o błędach z całej książki, ale o błędach na pierwszych 25 stronach, no może nawet 20
Po tym złapałam chwilowe osłabienie, po kartkowałam książkę i miałam na spokojnie wczoraj kontynuować dokładne czytanie. Przeczytałam znowu kilka stron i wymiękłam, dziś rano kontynuowałam czytanie w samochodzie. Summą summarum przebiłam się przez ponad połowę i przekartkowałam resztę. Nie dam rady tego doczytać. Zbyt dużo jak dla mnie jest błędów typowo technicznych. Załamuję ręce jak widzę jak ktoś pochwalił na lubimy czytać przystępny język i styl, czy powyższe cytaty nie świadczą już o tym, że takie twierdzenie to bujda na resorach?
Z drugiej jednak strony noty na lubimyczytać potrafię w pewnym sensie zrozumieć, im dalej tym pojawia się tych błędów mniej, wchodzimy też w historię. Nie wiem czy autorka była we Włoszech czy też sobie to wszystko zmyśliła, ale nawet przystępnie o nich pisze, o miasteczkach, kulturze i jedzeniu. Za to dałabym punkt.
Z tym, że w dalszym ciągu podtrzymuję swoje słowa odnośnie redakcji i korekty. Strona techniczna kompletnie tu leży i przez to nie jestem w stanie tego przeczytać Sama historia może nie byłaby zła, bo ma przebłyski, ale dobija mnie wykonanie, nie myślę o historii, a o błędach. Autorka ma duże braki techniczne. Co redakcja i korekta by zrobiła to swoje, ale ona sama powinna nad swoim tekstem popracować.
Dalej napotkałam jeszcze kwiatek "... , albo, inaczej mówiąc,..." To albo czy inaczej mówiąc. Niepotrzebne są dwie formy Nie mówiąc o tym, że obie formy mi w tym zdaniu nie pasowały. Czy autorka nie widzi, że musi się na coś zdecydować
Jest wątek romansowy, który nie ma jednak do końca swojego HEA. Laury z Włochem.
Jeśli ktoś nie zwraca uwagi na techniczne sprawy, a historię, to może da radę i będzie mu się podobać. Dla mnie to strata czasu, pieniędzy i nerwów.
Ach zapomniałabym... irytowały mnie jeszcze wewnętrzne przemyślenia/dialogi Laury. Mam tu na myśli głównie wtrącenia przez autorkę typu Mniam!, Buu!, Błee! Cóż za wyszukany język. Zniżamy się chyba do poziomu przedszkolaków, kompletna dziecinada, a i dodam, że to niby mówi/myśli 40-letnia kobieta, bo tyle ma bohaterka, a właściwie obie bohaterki pani Pisarskiej.
Podsumowując pewnie wielu osobom przypadnie ta książka do gustu, ja nie będę w tym gronie. Dla mnie to na lubimyczytać 1/10. Dawno mnie tak nic nie dobiło.