przez Janka » 2 grudnia 2015, o 18:26
Mój F. rozliczał właśnie podatek za 2014 i się okazało, że musiał dopłacić dużo, dużo mniej niż się spodziewał. Ale że już się psychicznie nastawił, że tamte pieniądze pójdą szczekać, to, rozradowany, zaproponował mi, że mogę je sobie całkowicie zmarnować na co zechcę. Jeśli mam jakieś durne marzenia, ale takie naprawdę durne, których bym nigdy nie zrealizowała z powodu mojego niebywałego rozsądku, to mogę sobie teraz spełnić.
No to mówię, że chciałabym mieć foliowy balon napełniony helem. Różowy kotek albo myszka Minnie. A on na to coś w sensie, że "chyba po jego trupie". Czyli wychodzi na to, że mam zmarnować pieniądze, ale pod warunkiem że ich nie zmarnuję. A podobno mówi się coś negatywnego o babskiej logice.
Matko, jakiego ja mam pecha. Znowu przylazł i podejrzał, że o nim piszę. On tu strasznie rzadko zagląda, ale zawsze trafi, jak wcale nie chcę.