Od połowy tego miesiąca byłam/jestem w young’owym nastroju więc powtórzyłam sobie całą serię On Dublin Street …Dobrze mi szło, więc postanowiłam zmierzyć się z ostatnim rozdziałem serii..i tak skończyłam „Moonlight on Nightingale Way”
Moje kolejne małe zwycięstwo, gdyż książka przeczytana została w oryginale!
Muszę przyznać, że troszkę męczyłam, musiałam mieć słownik pod ręką, bo miałam problem ze skupieniem, ale jakoś poszło! I tak jak z „Hero” z każdym następnym rozdziałem wszystko układało się w całość!
Nie tak wyobrażałam sobie Longana MacLeod’a, głównego bohatera, kiedy czytałam „Cofnąć czas”. Miał być pokorny, poukładany i w ogóle.. a tu? niespodzianka! Poznajemy go kiedy to po wyjściu z więzienia hula na całego! Jego sąsiadka Grace Farquhar często słyszy głośne okrzyki zadowolonych kobiet, co niesamowicie ją irytuje! Wkurza ją też kilka innych kwestii, bo panie Logana bywają kłopotliwe, suszą bieliznę na klatce schodowej, czy też…hmmm… chorują na progu jej mieszkania;) Grace i Logan raczej się nie lubią! Ale wiecie, kto się lubi ten się czubi!
I tak pewnego dnia, podczas kolejnej wymiany zdań między bohaterami, wydarzyło się coś niespodziewanego! Pojawia się piętnastoletnia dziewczyna – Maia, która twierdzi, że jest córką Logana! I wszystko wskazuje, że rzeczywiście może nią być
żeby się przekonać, czy jest nią naprawdę, wybierają się do Glasgow, a jako bufor jedzie z nimi Grace! I tam tak naprawdę wszystko się zaczyna..
Maia, do tej chwili wiodła smutne, samotne życie z matką ćpunką i tak jakoś przypominała Grace ją samą, gdy była w jej wieku. Może matka Grace nie była ćpunką, wręcz przeciwnie, pani z towarzystwa, ale nie interesowała się córką, nie dbała o nią czy też upokarzała niejednokrotnie.. Więc, gdy sytuacja ją do tego zmusiła, zaproponowała, by do czasu uporządkowania spraw dziewczyny, Maia u niej zamieszkała. Nawiązuję się między dziewczynami przyjaźń, a tym samym, siłą rzeczy, między Grace a Loganem też zaczyna iskrzyć!
No właśnie..tylko nic tu nie jest proste, bo Grace przez rodzinne stosunki czy też ich brak, ma niesamowite problemy z samooceną, a Logan, po wyjściu z więzienia nosi w sobie poczucie winy, niesprawiedliwości, czuję się niegodny bycia z kimś w związku…
I choć starają się jak mogą, by nie złamać sobie serc, to i tak dzieję się na odwrót!
Grace to niesamowita kobieta! 7 lat temu, po skończeniu studiów, odcięła się od swojej toksycznej rodziny i przeniosła się z Londynu do Edynburga, gdzie próbowała odnaleźć samą siebie i udało jej się na tyle na ile można było! Otoczyła się ludźmi, którzy stali się dla niej prawdziwą rodziną, a o tej w Anglii starała się zapomnieć! Odważne to było!
Logan, po wyjściu z więzienia wiele stracił z tego kim był wcześniej, a jako ex-więzień, to już w ogóle… był przerażony swoim rodzicielstwem, a tymczasem – ojciec jak marzenia! Fajnie było poczytywać jak każdego dnia coraz bardziej angażował się w to swoje ojcostwo!
Maia, to taki drugi Cole, naprawdę fajny dzieciak! To co przeżyła i jak w końcu sama wzięła sprawy w swoje ręce, by wyrwać się z domu swojej matki! Kurcze, polubiłam młodą od samego początku
„Dziwna” to była książka, ale jak się lubi autorkę, to spokojnie można ją zaakceptować… dziwna w tym sensie, że na siłę wplatano wątki bohaterów z poprzednich części. Rozumiem, krótką wzmiankę o nich, ale w tym wypadku, to wszystko było, aż… za bardzo! (Shannon by mi nie przeszkadzała, w końcu siostra Logana, głównego bohatera, ale Joss, Jo, Liv czy Hannah? Naprawdę niepotrzebnie! )ale ok.! aż tak bardzo na to nie narzekam, bo lubię wracać do bohaterów
Bardzo podobały mi się epilogi!
tak, tak epilogi! Bo jest ich kilka, dokładnie o każdej poznanej bohaterce
oczywiście moja miłość do Olivi i Nate’a sprawiła, że fajnie mi się o nich czytało
ale Jo i Cam też mnie nakręcili!
I choć pięknie się między bohaterami układa, to fajne jest to, że mimo wszystko borykają się z oni z przyziemnymi sprawami choćby takimi jak kredyty, brakiem czasu dla partnera, czy rodziny…
Żałuję, że to już koniec serii, ale w końcu trzeba było skończyć, bo przecież..ile można?!