Teraz jest 9 października 2024, o 01:25

Pocieszacz

Smutno? Tutaj znajdziecie uśmiech i pocieszenie...
Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 12 grudnia 2007, o 15:47

Kamila napisała: co jest śmiesznego??

Sytuacja dzieje się w hotelu. Gość chce zamówić dwie herbaty do pokoju 22.

- Tu ti tu rum tu tu.

Po czym otrzymuje odpowiedź:

- Tra la la la la.

ten jest tak głupi, że ja się uśmiałam Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 11887
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Hellfire

Post przez Kat » 12 grudnia 2007, o 16:03

ten jest lepszy gdy sie go mowi Obrazek

 
Posty: 1066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez dobi » 13 grudnia 2007, o 01:33

ten z kelnerem jest tak prawdziwy, ze aż straszny Obrazek i przez to śmieszny Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 198
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez anunlka » 13 grudnia 2007, o 02:12

USA. Pierwszy dzień nauki. Nauczycielka przedstawia nowego ucznia.

-To jest Sakiro Suzuki z Japonii.

Lekcja się zaczyna. Nauczycielka mówi:

-Dobrze, zobaczymy, jak sobie radzicie z historią. Kto mi powie czyje to są słowa: "Dajcie mi wolność albo śmierć"?

W klasie cisza. Suzuki podnosi rękę:

-Patrick Henry, 1775, Filadelfia.

-Bardzo dobrze Suzuki. A kto powiedział: "Państwo to ludzie, ludzie nie powinni więc ginąć"?

Znowu Suzuki:

-Abraham Lincoln, 1863, Waszyngton.

Nauczycielka do uczniów z wyrzutem.

-Wstydźcie się. Suzuki to Japończyk, a zna amerykańską historie lepiej niż wy!

W klasie zapada i nagle słychać głośny szept.

-Pocałuj mnie w dupę pieprzony Japończyku...

-Kto to powiedział? - krzyczy nauczycielka, na co Suzuki podnosi rękę i mówi:

-Generał McArthur w 1942 roku na Guadalcanal i Lee Iacocca w 1982 roku na walnym zgromadzeniu Chrystela.

W klasie jeszcze ciszej... Ktoś szepce:

-Rzygać mi się chce.

-Kto to?! - wrzeszczy nauczycielka, na co Suzuki szybko odpowiada:

-George Bush senior do premiera Tasaki w 1991 roku podczas obiadu.

Jeden z naprawdę już wkurzonych uczniów wstaje i mówi głośno:

-Obciągnij mi druta!

Na to nauczycielka zrezygnowanym juz tonem:

-To już koniec. Kto tym razem?

-Bill Clinton do Moniki Lewinsky w 1997 roku w Gabinecie Owalnym w Białym Domu - odpowiada Suzuki.

Na to inny uczeń:

-Suzuki to kupa gówna!

A Suzuki:

-Valentino Rossi w Rio na Grand Prix Brazylii w 2002 roku.

Klasa popada w histerię, nauczycielka mdleje, do klasy wchodzi dyrektor:

-Cholera, takiego burdelu to ja jeszcze nie widziałem.

Suzuki:

-Leszek Miller do wicepremiera Hausnera na posiedzeniu komisji budżetowej w Warszawie w 2003 roku.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 13 grudnia 2007, o 02:52

Świetne! Taka chodząca encyklopedia cytatów czasami się przydaje.... żeby się pośmiać.

Avatar użytkownika
 
Posty: 11887
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Hellfire

Post przez Kat » 13 grudnia 2007, o 13:51

bombowe Obrazek najlepsze bylo z clintonem hehehehe Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 13 grudnia 2007, o 14:03

fajne Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1569
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Nettetal

Post przez Kamila W. » 13 grudnia 2007, o 22:02

No pewnie ze chcialbym wiedziec co w tych dowcipach takiego smiesznego bo ja nawet ich nie zrozumialam a ciemna blondynka jestem Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1569
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Nettetal

Post przez Kamila W. » 13 grudnia 2007, o 22:04

OCZAMI PESYMISTY................



Boże Narodzenie

Najpierw trzeba, ku*wa, kupić prezenty. Oznacza to, że będę latał po sklepach, przepychał się przez spoconych ludzi z obłędem w oczach, żeby wydać mnóstwo kasy na jakieś pierdoły. Co gorsza, wszystko już kiedyś komuś kupiłem.

Wujek Edek dostał w zeszłym roku flaszkę, a przecież nie kupię mu w tym roku książki, bo ten facet nigdy nie przeczytał nic ponad tekst na etykiecie półlitrówki.

Ciocia Jadzia rok temu ukontentowała się kremem nawilżającym, co go kupiłem z przeceny, bo za tydzień kończył się termin ważności. W tym roku jedynym kosmetykiem dla tej lampucery byłby krem przeciwzmarszczkowy, ale po pierwsze, takich zmarszczek żaden krem nie wygładzi, a po drugie, przecież nie wydam na kosmetyki całej kasy na Boże Narodzenie.

I tak ze wszystkimi.

Dziecko mordę drze o jakiś nowy program komputerowy, choć i tak wiadomo, że przestanie się nim zajmować po 2 godzinach, bo każda gra jest dla tego półmózga za trudna.

Żona będzie miała jak zwykle pretensje, że Kowalska z jej biura dostanie coś ładniejszego. W rezultacie kupię byle co, jak co roku.

Potem śledzik w pracy z ludźmi, których mordy są mi nienawistne, i patrzenie na męki szefa, który życzy nam "dużo pieniędzy", choć wszyscy wiedzą, że dopiero wtedy byłby szczęśliwy, gdybym pracował za miskę zupy z brukwi przykuty łańcuchem do komputera. Krwiopijca. Potem wszyscy się nawalą jak szpaki, a pan Henio obślini biust pani Bożeny z księgowości, zamkną się oboje w archiwum, bo oni zawsze walą się jak króliki, kiedy są naprani. Następnego dnia kac, w dodatku żona będzie robić wymówki.

Jeszcze tylko trzeba jebnąć w baniak karpia, bo małżonka - uważacie - wrażliwa jest i na męki zwierzątka nie może patrzeć, choć mnie męczy od 15 lat bez zmrużenia oka. Garbata owca.

A jeszcze przynieść i przystroić choinkę. Z dzieckiem, "żeby miało ciepłe wspomnienia z dzieciństwa", a ono w no ma choinkę, mnie, Boże Narodzenie i wszystko. Jak taki glon emocjonalny może mieć jakiekolwiek wspomnienia?

No i kolacyjka wigilijna. Rodzinna, mać ich w tę i z powrotem. Jedna wielka męka. Co za ku*as wymyślił ten łzawy termin "rodzinna wieczerza"? Przyjdą wszyscy ci, od których na co dzień trzymam się z daleka z dobrym skutkiem. Usiądziemy za stołem... A nie, pardon, najpierw prezenty! Trzeba będzie się kłamliwie ucieszyć, choć z góry wiem, że ten chu*owy krawat kupiony na bazarze od Wietnamczyków dopełniłby liczną kolekcję podobnych gówien, gdybym oczywiście zawalił szafę takim badziewiem, a nie zaraz następnego dnia wyrzucił wszystko do śmietnika. Dostanę też najtańszy koniak i jakieś kosmetyki. Jakie? Będę wiedział ostatniego dnia przed Wigilią, kiedy w pobliskim supermarkecie zaczną wyprzedawać to, czego nie udało się upchnąć ludziom do wigilii.

Po prezentach się zacznie. Te same kretyńskie dowcipy wuja Bronka, zwłaszcza, kurna, ten o gąsce Balbince. Wszyscy będą dokarmiać mojego psa po to, żeby narzygał w nocy na mnie i pościel bo przecież wiadomo że śpię z psem. Ciotka załzawi się po dwóch godzinach żucia żarcia z wytrwałością tapira i zacznie płakać, "jak to dobrze, że trzymamy się razem". Gówno prawda akurat, co wykażą następne dwie godziny, kiedy to nawaliwszy się już, zacznie wyzywać swojego ślubnego od złamanych chu*ów. To oczywiście prawda. Jedyna nadzieja, że akurat w tym roku 6- letnia latorośl kuzynostwa z Łodzi nie nawali w gacie w połowie kolacji i nie zakomunikuje o tym radośnie jeszcze przed deserem. Bo to, że coś wywali sobie na łeb ze stołu, to pewne jak w banku.

Jeszcze tylko muszę przeżyć debilne gadki o polityce, przy których wszyscy oczywiście skoczą sobie do gardeł i na siebie się poobrażają. Na koniec ciotula Jadzia puści maleńkiego pawika na ścianę koło swojego fotela i można będzie odtrąbić koniec męczarni. A nie, byłbym zapomniał. Kolejną rozrywką będzie wyprawa na pasterkę, bo to religijna rodzina. No to pójdę, choć nikt nigdy nie wyjaśnił, po nagłą cholerę tłuc się po nocy, żeby stać na mrozie w bezruchu przez godzinę czy więcej. Ciekawe, czy moja małżonka znowu wywinie orła na ryj na schodkach kościółka - jak to robi od kilku lat z uporem godnym lepszej sprawy? W kościele, jeśli tam się dopcham, będzie cuchnąć jak w gorzelni, bo wierni tylko dlatego stoją na własnych nogach, bo za duży tłok, żeby upaść. Czasem tylko ktoś beknie albo puści głośno bąka, ale i tak nikt na to nie zwróci uwagi, bo wszyscy drzemią na stojąco. Wracając trzeba tylko będzie uważać na chłopców z osiedla, bo w Wigilię katolicka młodzież szczególnie lubi wpier*olić bliźniemu. Rok temu zglanowali wujka Edka, ale on chyba tego nie zauważył, bo był zalany w płaskorzeźbę. Wreszcie wychodzą z chałupy, wory jedne. Moment zamykania drzwi za ostatnim z tych troglodytów jest najszczęśliwszą chwilą w moim świątecznym życiu. Kilka dni odpoczynku. Ale mijają jak z bata strzelił, bo wielkimi krokami zbliża się kolejny kretyński wynalazek... c.d.n

Avatar użytkownika
 
Posty: 179
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: WALISZEWO

Post przez wiecznalilia » 14 grudnia 2007, o 20:13

- W życiu nie uwierzę, że za komuny na półkach był tylko

ocet i olej... Może w jakichś małych sklepach, ale w Carrefourze????

Avatar użytkownika
 
Posty: 198
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez anunlka » 15 grudnia 2007, o 21:37

Rok 2006, Bruksela, budynek Parlamentu Europejskiego. Deputowani z kilkunastu krajow i szefowie rzadow utkwili wzrok w trybunie, za ktora schowal sie korpulentny mezczyzna przybyly z kraju nad Wisla. Na szlachetne czolo tajemniczego Sarmaty opadala blond grzywka, falujac niczym lan pszenicy w letni dzien, zas czerstwa i spalona sloncem solarium twarz przypominala pachnacy bochen, ulepiony spracowanymi dlonmi polskich gospodyn. Na szyi dyndal niebieski krawat upsztrzony bialo czerwonymi gwiazdkami. Mezczyzna tym byl Przewodniczacy.

- Tall room !!! (Wysoka Izbo!) Welcome in the name of all penis of polish SELFDEFENCE! (Witam w imieniu wszystkich czlonkow samoobrony!). Today I drink coffe with Anan. (Dzis pilem kawe z sekretarzem generalnym ONZ). Balcerowicz must go on! (Balcerowicz musi odejsc) I have all on this shit! (Mam wszystko na tej kartce!). Selfedefence is big party and ice is poor in Poland! (Samoobrona jest duza partia, a lud jest biedny w Polsce).

Po czym swoje krotkie, acz mocne przemowienie zakonczyl znizajac glos do basu Schwarzennegera:

- I ' ll be back! (Jeszcze tu wroce)

I kiedy Przewodniczacy schodzil z mownicy deputowani europejskich rzadow zgotowali mu owacje. Badz co badz Przewodniczacy byl polskim premierem. Usmiechnal sie z zadowoleniem i tylko nieliczni dostrzegli blyszczace w jego oczach figlarne little eye-bitches (kurwiki).

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 15 grudnia 2007, o 22:09

Świetne! Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1569
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Nettetal

Post przez Kamila W. » 17 grudnia 2007, o 18:53

Było sobie takie średnio dobrane małżeństwo: żona - dewotka, a mąż - pijak. Pewnego razu żona zdenerwowana na męża mówi:

- Słuchaj, nawróciłbyś się, poszedł do kościoła...

- Nie, stara mowy nie ma, umówiłem się z kolesiami.

- A za sto złotych? - pyta małżonka.

- A, za 100 to spoko.

Przyszła niedziela, mąż poszedł do kościoła, a żona sobie myśli: "Pójdę, zobaczę co on tam robi". Przyszła do kościoła, patrzy a mąż chodzi po całym kościele, wchodzi do zakrystii, podchodzi do ołtarza itp. Zdziwiona podchodzi i pyta, co on najlepszego wyprawia. A mąż na to:

- Zrzuta była i nie wiem gdzie piją...



- Nie licz już na pieniądze ode mnie, Brianie - mówi ojciec do syna - Od kiedy ożeniłeś się z tą wywłoką to umarłeś dla mnie.

- To daj mi chociaż trochę forsy na pogrzeb.

Avatar użytkownika
 
Posty: 198
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez anunlka » 17 grudnia 2007, o 21:40

Mama dała Jasiowi ostatnie 50 złotych na zakupy (do wypłaty było

jeszcze 2 tygodnie) i mówi:

- Jasiek kupisz chleb, margarynę i kawał sera. Reszta kasy trafia na

stół.

Jasiek poszedł do sklepu ale po drodze spodobał mu się miś za całe

50 złotych. Kupił misia i pędzi do domu.

Matka na to:

- Jasiu, co żeś ty zrobił, natychmiast idź i sprzedaj tego misia.

Jasiek bez namysłu poszedł opchnąć misia sąsiadce. Wchodzi do jej

mieszkania a sąsiadka w łóżku z jakimś facetem. Nagle rozlega się

pukanie do drzwi.

Sąsiadka wpycha faceta z Jasiem do szafy. Jasiek w szafie do faceta:

- Kup pan misia.

- Spadaj chłopcze.

- Bo będę krzyczał.

- Masz pięćdziesiąt złotych i się zamknij.

- Oddaj misia.

- Nie oddam.

- Oddaj bo będę krzyczał.

Sytuacja powtarza się kilkanaście razy. Jasiu zarobił kasy od

cholery. Wraca do domu z zakupami: kawior, krewetki, szynki i całą

furę szmalu kładzie na stole.

Matka do Jasia:

- Jasiek chyba bank obrabowałeś. Natychmiast do księdza idź się

wyspowiadać!

Jasiek poszedł do kościoła, podchodzi do konfesjonału i mówi:

- Ja w sprawie Misia.

- Odwal się! Już nie mam kasy.



<span style="font-weight: bold"><span style="font-style: italic">anunlka to juz bylo, w najblizszym czasie je usune. Tak na marginesie prosze sie nie zloscic jesli usune jakis post lub kawal ktory juz w tym temacie figuruje Obrazek</span></span>

Avatar użytkownika
 
Posty: 1569
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Nettetal

Post przez Kamila W. » 17 grudnia 2007, o 21:57

Przychodzi do domu teść z zakrwawioną twarzą i skarży się swojemu zięciowi, że go pobili w barze. Zięć zdenerwował się okrutnie i razem z tatuśkiem udał się na miejsce przestępstwa.

- Który to?! - zapytał

- O ten tam przy barze.

Podeszli do gościa, zięć klepnął faceta w ramię i mówi :

- No cwaniaczku, jak jesteś taki mocny to zapi***l ojcu teraz, przy mnie.

Jeszcze dobrze nie skończył mówić gdy teść dostał taką fangę w nos, że padł na podłogę okrwawiony jak nieszczęście. Zięć groźnie spojrzał w oczy napastnikowi, podniósł teścia i mówi :

- Ojciec spier***my do domu bo ten dzik jeszcze i mi przywali.

 
Posty: 1066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez dobi » 18 grudnia 2007, o 01:35

nie ma to jak rodzina Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1569
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Nettetal

Post przez Kamila W. » 18 grudnia 2007, o 01:37

C.d. OCZAMI PESYMISTY................

SylwesterLudzie! Kto to ku*wa wymyślił ?!

Już od listopada ślubna wydala z siebie idiotyczne pomysły, żeby pójść na "jakiś bal". Jakbyśmy srali pieniędzmi... Albo żeby gdzieś wyjechać, gdzie gorąco. A niech se włączy farelkę pod fikusem, będzie miała tropiki w chałupie.

I tak przecież skończy się na balandze u Witka. Jasne, trzeba ładnie się ubrać, bo wszystkim się wydaje, że to jakiś uroczysty dzień. Czyli żona najpierw puści w trąbę pół budżetu domowego na jakąś kieckę, w której wygląda jak zwykle, czyli jak w worku po nawozach sztucznych. Ale cena taka, że za to można by żywić jeden powiat w Somalii przez kwartał. Ja się wbijam w garnitur, bo europejska cywilizacja wymyśliła, że mężczyzna wygląda dobrze, gdy wdzieje na siebie marynarę, co pije pod pachami. Pod szyją zawiążę sobie kolorowy postronek. I tak mam przewagę, bo prysnę na dziób jakąś wodę kolońską i jazda, a małżonka kładzie sobie tapety tyle, że palec w to wchodzi do pierwszego stawu, a daje rezultat mumii Tutenhamona zaraz przed konserwacją. I zajmuje ze trzy godziny.

Łazienka, oczywiście, zajęta i wszyscy pozostali domownicy muszą szczać do zlewu. Wiadomo mamusia się szykuje na sylwestra. U Witka ten sam zestaw ludzki, ale czasem trafia się coś nowego, na czym można by oko zawiesić. Jak zwykle nic z tego nie wyjdzie, bo chociaż Wituś ma dużą chałupę, to ryzyko za duże. Zresztą każda kobitka jeszcze przed północą doprowadza

się do stanu, w którym wygląda jak kupa.

W tym dniu trzeba być radosnym jak młody pies, szczerzyć zęby w uśmiechu i ruszać w tany, nawet jeśli ni pyty nie mam o tym pojęcia. Zresztą nikt nie ma, za to wszyscy miotają się w konwulsjach i po krótkim czasie cuchną, jak gdyby nie myli się z tydzień. Baby w szczególności. Z facetami jest prostsza sprawa, bo już koło jedenastej są pijani w sztok i bełkoczą albo chcą ruchać wszystko, na co trafią. O północy trzeba obcałować wszystkie te oślinione i śmierdzące wódą mordy, obłudnie życząc wszystkiego najlepszego, choć jedyne, o czym wtedy myślę, to żeby ich szlag trafił czym prędzej. Potem sylwestrowa noc, banalna do bólu - rozmazane makijaże kobitek (najlepszy tusz nie wytrzyma, gdy właścicielka walnie mordą w sałatkę), śpiący pokotem faceci, jacyś zarzygani klienci w kiblu. Norma.

Ja, oczywiście, nawalę się już przed północą, żeby uniknąć konieczności potańcówek i dialogów z własną żoną, bo co jej można nowego powiedzieć po 15 latach małżeństwa?

Trzeba tylko doczekać do rana, kiedy ruszą pierwsze autobusy, bo zamówienie taksówki graniczy z cudem. Pijany i śmierdzący autobus dowiezie nas jakoś do domu. Można spać.

Przeżyłem.

Do siego roku.

Avatar użytkownika
 
Posty: 179
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: WALISZEWO

Post przez wiecznalilia » 18 grudnia 2007, o 08:01

Szefowie największych banków zorganizowali mistrzostwa świata we włamywaniu

się do sejfu. Zasada była taka: Reprezentacja kraju ma minutę na włamanie

się do sejfu przy zgaszonym świetle. Po minucie zapala się światło, co jest

równoznaczne z przegraną. Pierwsi wystartowali Niemcy... mija minuta -

nie udało się.

Następnie startują Hiszpanie... ta sama sytuacja. Potem Kolejni

Holendrzy, Szwedzi, Portugalczycy... nie udaje się nikomu. W

końcu startują Polacy... Po minucie pan wciska przycisk, ale światło się

nie zapala. Jeden Polak do drugiego:

- Rychu mamy tyle kasy, na chuj ci jeszcze ta żarówka?

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 18 grudnia 2007, o 10:46

Ja znam ten dowcip z dopiskiem: Polscy złodzieje byli naprawdę znani, bo już w dzieciństwie buchnęli księżyc, a potem jest imię: Jarek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 11887
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Hellfire

Post przez Kat » 18 grudnia 2007, o 14:00

boskie dowcipy Obrazek od razu humor sie poprawia Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 18 grudnia 2007, o 14:10

Nie ma to jak ponajeżdżać na krajowych polityków. Albo obcych:



Zahibernowali Busha i Putina. Po 100 latach ich budzą i dają do przeczytania przy śniadaniu poranną gazetę. W pewnym momencie Putin wybucha śmiechem:

- Ha ha ha! Ameryka komunistyczna!

Czytają dalej. Bush wybucha śmiechem:

- Ha ha ha! Potyczki na granicy polsko - chińskiej!

Avatar użytkownika
 
Posty: 198
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez anunlka » 18 grudnia 2007, o 15:10

Facet umówil sie z kolegami na polowanie. W dniu

polowania wstal skoro swit, ubral sie wzial bron, wyszedl przed dom,

postal, postal... i stwierdzil, ze nie pojedzie, bo jest za zimno.

Wrócil do domu, rozebral sie i wszedl z powrotem do nagrzanego

lózka i przytulil sie do goracej zony. Zona po omacku

poklepala go po posladkach i pyta:

- To ty?

- Yhm, to ja.

- Zmarzles?

- Zmarzlem.

- No popatrz, a ten idiota pojechal na polowanie...

Avatar użytkownika
 
Posty: 1569
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Nettetal

Post przez Kamila W. » 18 grudnia 2007, o 20:05

<span style="font-weight: bold"><span style="color: red">Czytajcie - instrukacja przed wyjazdem integracyjnym... przeczytać... Wykuć na pamięć... Stosować Obrazek)))))))</span></span>

<span style="font-weight: bold">Drodzy Koledzy! </span>



W związku z bardzo bliskim już szkoleniem w Rowach, czuję się w obowiązku podjąć kolejny raz tą syzyfową pracę i zaapelować do Waszego człowieczeństwa, resztek instynktu samozachowawczego i sumienia (trudny wyraz, zjawisko sumienia nie jest wśród Was powszechne, wiem).

Jak wiecie szkolenie jest przeznaczone dla pracowników działów sprzedaży ze wszystkich spółek grupy APATOR. Znaczy to, że oprócz nas będą tam również normalni ludzie. Dlatego proszę o przestrzeganie paru zasad, które pozwolą nam przebrnąć jakoś przez ten kolejny ciężki życiowy egzamin:



- nie awanturujemy się zaraz po przyjeździe o warunki zakwaterowania czy miejsce przy stole. Delikatnie zwracamy uwagę osobom odpowiedzialnym za zaistniałą sytuację i grzecznie proponujemy zmianę.

- nie upijamy się do nieprzytomności.

- nie wolno w żadnym wypadku publicznie bić lub lżyć Jarka Wojtulewicza.

- nie przewracamy stołów, krzeseł i ław.

- nie zasypiamy na krześle, ławce, fotelu ani na stole w trakcie trwania szkolenia czy integracji. Zakaz te dotyczy również pleneru. Pilnujemy sie nawzajem i jak kogoś ogarnie słabość grzecznie, spokojnie i dyskretnie ewakuujemy kolegę na z góry upatrzone pozycje.

- nie używamy cały czas wyrazów wulgarnych (np. zamiast powiedzieć "k..a czy masz jeszcze te w dupę jebane papierosy, bo mi właśnie k..a wyszły do ch..a zaje...ego" można powiedzieć "czy mógłbyś mnie poczęstować papierosem albo zamiast powiedzieć "do ch..a! Widziałeś tę su..ę z..., na pewno wali się jak dzika, o ja pier..." można powiedzieć "widziałeś jaka fajna dziewczyna przyjechała z firmy..."

- nie bijemy sie między sobą, a ewentualne kłótnie należy przeprowadzać cicho i nie wołać nikogo na arbitra.

- nie ryczymy jak dzikie zwierzęta

- nie wycieramy podłogi kolegami z pracy ani ze spółek

- nie pytamy kolegów, którzy mówią rzeczy, które WYDAJĄ się nam absolutnie bezsensowne "głupi się robisz?"

- nie opowiadamy nikomu głupot i nie zanudzamy opowieściami o naszych pijackich bądź seksualnych osiągnięciach

- z Zarządem rozmawiamy TYLKO na trzeźwo !!! Staramy się podczas rozmowy nie opowiadać głupot o naszych niesłychanych możliwościach, umiejętnościach i osiągnięciach - przyszłych jak i minionych. W żadnym wypadku nie roztaczamy przed Zarządem wizji pojemności rynku w poszczególnych grupach asortymentowych. Podczas rozmowy nie należy trzymać rąk w kieszeniach, palić i wydmuchiwać dymu prosto w twarz rozmówcy, ani drapać się po genitaliach (ani swoich ani cudzych). Nie należy również obejmować rozmówcy ramieniem. Pamiętamy, że Członek Zarządu naszej firmy nie jest "luźnym spoko ziomem".

- w żadnym wypadku nie kiwamy ręką na Członka Zarządu Naszej Firmy.

- nie zmieniamy, klnąc na czym świat stoi, regulaminu gier i konkursów przygotowanych dla nas przez pracowników firmy szkolącej.

- jeżeli któryś z uczestników szkolenia nie będzie chciał pić każdej kolejki, nie ryczymy na całą salę "nie chlasz? - to po ch..j żeś tu przyjechał"

- nie gwiżdżemy na obsługę, nie domagamy się gromkim głosem wódy, żarcia czy usługi seksualnej.

- nie wolno uniemożliwiać wejścia/ wyjścia z zajmowanego wspólnie z kolegami domku/ pokoju poprzez odbywanie tam długotrwałego stosunku płciowego.

- nie wolno oddawać moczu do umywalek ani pojemników na śmieci. Można to uczynić do klozetu lub pisuaru.

- jeżeli w trakcie zabawy ktoś wyłączy prąd, bo już najwyższy czas iść spać, należy jak najszybciej podać mi szklankę zimnej wody.

- przed pytanie "czy jest tu coś do wypier..nia?", przed wykonaniem "tąpnięcia w Bytomiu" bądź "pionizacji" sprawdzamy czy jesteśmy we właściwym domku/pokoju. Nie wyłamujemy drzwi wejściowych do w/w obiektów "bo tam na pewno się schował!"

- szkody powstałe podczas kretyńskich, pijackich wybryków będą pokrywane z Waszego uposażenia, bez dyskusji.

- będąc pod silnym wpływem alkoholu nie przechadzamy się środkiem ośrodka wczasowego i nie informujemy całego otoczenia, że jest luźno

- chcąc odbić partnerkę w tańcu (o ile dojdzie do zabawy tanecznej) nie przypalamy nikogo papierosem ani nie odpychamy jak chłopca.

- to nieprawda, że wszystkie kobiety, które będą na szkoleniu mają ochotę pobzykać się z Wami i nie należy również wygłaszać komentarzy w stylu: "ku..a! Tą to bym je..ł..."

- zabraniam łażenia i robienia setek zdjęć w trakcie szkolenia i integracji. W szczególności zakaz ten dotyczy Sebastiana. Jemu nie wolno dotykać aparatu w ogóle!

- nie odbywamy długotrwałych i głośnych stosunków płciowych w pomieszczeniu, w którym przebywają jeszcze inne, postronne osoby, które pragną odpocząć.

- nie obrażamy się wzajemnie i nie snujemy głupawych opowieści o rezultatach nieudanych eksperymentów niemieckich na ludności polskiej.

- przed rozpoczęciem darcia mordy z treścią, która ma zachęcić napotkaną kobietę do natychmiastowego odbycia stosunku płciowego należy się rozejrzeć i oszacować audytorium. Naprawdę nie wszyscy mają ochotę tego słuchać.



Zdaję sobie sprawę z faktu, iż powyżej podjęte sprawy nie wyczerpują bardzo szerokiego wachlarza Waszych możliwości. Jednakże jeżeli narobicie sobie i mi wstydu, i zaprezentujemy się w obliczu koleżanek i kolegów z grupy APATOR, nie jako zgrany kolektyw sympatycznych ludzi, lecz jako banda wyzutych z resztek człowieczeństwa, zezwierzęconych skurwy..ów i pijaków to długo nie będzie żadnego wyjazdowego szkolenia.



Pozdrawiam



Miłosz

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 18 grudnia 2007, o 20:44

zajefajne!!! Obrazek

a ja wklejam co dostałam choć nie wszystkie rozumiem Obrazek



*Przychodzi facet do apteki *

- Poproszę jakieś lekarstwo na zachłanność.. tylko dużo, dużo, DUZO!!!!*



*Przychodzi baba do lekarza cała oblepiona muchami. Lekarz pyta:

- Dlaczego pani do mnie przyszła?

- Zostałam zmuszona*



Do Urzędu Stanu Cywilnego przychodzi Indianin i mówi:

- Chciałbym zmienić nazwisko.

- A jak się Pan nazywa?

- Waleczny Orzeł Spadający z Nieba na Wrogów Uderzający Ich Znienacka.

- A jak chce się Pan nazywać?

- Jebudu.



xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx



Pytanie: idzie sobie trzech posłów w długich płaszczach, po czym poznać,

że jeden z nich jest z Samoobrony?

Odp: jeden ma płaszcz wpuszczony w spodnie.



Kobieta w sklepie pyta sprzedawczynią:

- Przepraszam, czy mogę przymierzyć tę sukienkę na wystawie?

- Bardzo proszę, ale mamy też przymierzalnię.



Każdy Chińczyk powinien w życiu zrobić trzy rzeczy:

- buty

- dżinsy

- magnetofon



xxxxxx



- Puk, puk!

- Kto tam?

- Ja do Jarka.

- A ja kombajn.



Komisja wojskowa:

- Zawód ojca?

- Ojciec nie żyje...

- Ale kim był?!

- Gruźlikiem...

- Ale co robił?!!

- Kaszlał...

- Ale z czego żył?!!! Z tego się przecież nie żyje!

- Przecież mówię, że nie żyje...





Mały Jasio ogląda z wielkim zainteresowaniem swojego siusiaka.

- Mamo, czy to mój mózg?

- Nie synku, jeszcze nie....





Ksiądz chodzi z tacą po kościele, zbiera pieniądze od parafian.

Podchodzi do staruszki, a ona grzebie w portfelu.

Ksiądz: Te grubsze

Babcia: Aa nie.. te grubsze mam na fryzjera..

Ksiądz: babciu, ale Maryja nie chodziła do fryzjera.

Babcia: Taak?? A Jezus nie jeździł Mercedesem...





W piaskownicy. Osiedle nowobogackich.

Dzieci bawią się w piaskownicy, wykopując dziurę telefonami komórkowymi.

Nagle jedno z nich trafia na kamień i jego komórka łamie się. Dzieci w śmiech.

- No i co się śmiejecie?! Jutro tatuś kupi mi nowy, lepszy! - płacze nieszczęsny malec.

- Ale dzisiaj, jak ostatni wieśniak, będziesz piasek kopać łopatką!

Avatar użytkownika
 
Posty: 1569
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Nettetal

Post przez Kamila W. » 18 grudnia 2007, o 22:12

Lekarz sporządza listę schorzeń pani Ziuty:

1. Zawroty głowy.

2. Bezsenność.

3. Podwójne widzenie.

4. Bóle głowy.

5. Utrata apetytu.

6. Gorące poty.

7. Utrata wagi.

8. Utrata libido.

- Ile pani ma lat?

- W zeszłym tygodniu skończyłam trzydzieści.

Doktor dopisuje do listy:

9. Utrata pamięci.

Diagnoza: Syndrom menopauzy.

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Kącik Humoru

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości