klarek napisał(a):Lubię tę książkę. I zgadzam się z twoją opinią.
Ja bym jeszcze dodała, że taką Norę lubię i taką chciałabym czytać
•Sol• napisał(a):Powtórzyłam sobie W samo południe i jak mi dobrze
Dziękuję Kasiag, że mnie zainspirowałaś. Czytało mi się nawet lepiej niż za pierwszym razem
Musimy żyć w takim świecie, w jakim przyszło nam żyć.
Kasiag napisał(a):Jedna z moich ulubionych autorek. Zawsze, kiedy mam przed sobą jej kolejną książkę, wiem, że czeka mnie wiele wrażeń i czuję się jakbym po raz kolejny rozpakowywała swój ulubiony prezent. Oczywiście zdarzają się pani Roberts wpadki i nie każda książka jest tak samo udana, ale są to naprawdę nieliczne wyjątki i szybko o nich zapominam. Najczęściej, tak jak w przypadku tego tytułu, jestem więcej niż zadowolona i myślę sobie: "tak, to moja ulubiona Roberts". Oczywiście, aż do następnej przeczytanej książki tejże
Dlaczego tak lubię jej książki? Co mnie tak do nich przykuwa? Dlaczego nie czytam, a wręcz połykam?
Powodów jest wiele, ale zawsze są takie same, bo są to jednocześnie elementy charakterystyczne książek Nory Roberts.
Przedstawię je na podstawie konkretnie tego tytułu, ale zdecydowanie można je odnieść i do innych.
1. Silna bohaterka. W tym wypadku Phoebe MacNamara. Negocjatorka policyjna, w stopniu porucznika. Solidna, zorganizowana, twarda. Zarówno w pracy, jak i w życiu prywatnym, gdzie po traumatycznych przeżyciach z dzieciństwa zostaje niejako opiekunką domowego ogniska. Phoebe uważa, że nie może pozwolić sobie na słabości, mając pod opieką siedmioletnią córeczkę oraz chorą na lęk przestrzeni matkę. Mimo ogromnej pomocy przyjaciółki rodziny Avy, oraz brata i bratowej, Phoebe całą odpowiedzialność za bliskich bierze na siebie.
2. Charyzmatyczny bohater. Duncan Swift. Milioner, choć na szczęście nie z urodzenia (nie napiszę skąd, jak i dlaczego, bo fajnie jest to odkryć samemu:)). Dzięki temu pozostaje normalnym facetem, choć z ogromną smykałką do interesów. Z pomocą przyjaciela, czarnoskórego prawnik Phina, mnożą pieniądze Duncana, w rozmaitych inwestycjach, przy okazji dobrze się tym bawiąc. Inteligenty, mądry, zdecydowany w działaniu facet, z ogromnym urokiem osobistym.
3. Uczucie. Potrafi pani Roberts pisać o miłości, oj potrafi. Bez zbędnego przesłodzenia, bez koloryzowania, bez nadęcia i uwznioślenia. Trafia w punkt.
Duncan od początku jest zauroczony Phoebe. Postanawia się do niej zbliżyć, mimo jej uników i wielu wątpliwości.
Phoebe od początku czuje słabość do Duncana, ale z wielu powodów, które poznajemy z czasem, usiłuje zachować dystans, co niekoniecznie jej się udaje
4. Rodzina/przyjaciele. Zawsze stanowią silny element składowy w powieściach Roberts.
Ze strony Phoebe mamy:
*Essie, jej wspaniałą, ciepłą mamę, która po traumatycznych przeżyciach ograniczała stopniowo swoją przestrzeń życiową. Teraz jedynym miejscem, w którym czuje się bezpiecznie jest ich dom.
*Carly, jej siedmioletnia córeczka, urocza i charakterna.
*Ava, przyjaciółka rodziny, będąca dla Phoebe kimś w rodzaju starszej siostry.
*Carter, jej młodszy brat i Josie, bratowa, którzy co prawda mieszkają osobno, ale są stale obecni
Ze strony Duncana jest jego wielka "przyszywana" rodzina, czyli krewni Phina, ze wspaniałą, niepowtarzalną Ma Bee, na czele, która mówi o nim "mój biały syn".
5. Psychopata.
Jako, że intryga kryminalna, to kolejna mocna strona autorki, Phoebe nie ma niestety lekko.
Ktoś podrzuca jej makabryczne "prezenty" pod drzwi, od martwego szczura zaczynając. Nie będę pisała do czego to zmierza, ani tym bardziej jak się skończy, ale... Pojawiają się mylne tropy, atmosfera się zagęszcza, a w finale jest naprawdę groźnie. jak to u Roberts
6. Otoczenie, detale wnętrz, atmosfera.
Nie wiem, jak pani Roberts to robi, ale zawsze mnie zauroczy tym jak opisuje wnętrza, jak skupia się na detalach, jak krzewi piękno w najmniejszych jego przejawach. Ewidentnie jest autorka estetką i bardzo udanie udaje jej się to oddać w swojej narracji.
Dom Phoebe, miejsce pełne uroczych zakątków, ze wspaniałym ogrodem w aranżacji Avy, to miejsce w którym chciałoby się mieszkać, a już na pewno chciałoby się je zobaczyć, nie tylko oczami wyobraźni
Była to więc kolejna kompletna historia, którą z wielką przyjemnością przeczytałam, co i wam polecam z całego serca
A ja do Nory Roberts wrócę oczywiście jeszcze niejeden raz, i z przyjemnością odnajdę w niej stałe elementy, w kompletnie innej opowieści
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość