Strona 13 z 21

PostNapisane: 3 stycznia 2017, o 21:32
przez Papaveryna
Lucy napisał(a): Sytuacje i zachowania bohaterek były tak absurdalne ,że nie można po prostu ich ociupinkę nie polubić.

Można, można. Mnie się nie udało polubić żadnej :hahaha:

PostNapisane: 3 stycznia 2017, o 22:07
przez Janka
Ja się przez moment zastanawiałam, czy nie polubić trochę prostytutki, bo ona przynajmniej nie owijała w bawełnę i nie udawała lepszej i więcej wartej niż inni ludzie na świecie.

PostNapisane: 3 stycznia 2017, o 23:05
przez Duzzz
Lucy napisał(a):Powiem więcej ,że "Były sobie świnki trzy" mnie totalnie rozwaliły. :hihi: Mówiłam wam,że mam problem,kiedy bohaterki nie wzbudzają pozytywnych emocji.Tyle się naczytałam,że w świnkach są mało strawne ,że postanowiłam odpuścić.Dobrze,że książka była w bibliotece i ,że ją wypożyczyłam.
Mimo iż kobiety rozumem nie grzeszyły,to mnie kupiły w całości.
Moja ulubienica,to Jolka i jej oczy spaniela :hahaha: Sytuacje i zachowania bohaterek były tak absurdalne ,że nie można po prostu ich ociupinkę nie polubić.

Wiedziałam, że Ci się spodoba. I nie kryłam zdziwienia, że świnek raczej nie chcesz czytać.
Spoiler:

PostNapisane: 3 stycznia 2017, o 23:33
przez Papaveryna
Janka napisał(a):Ja się przez moment zastanawiałam, czy nie polubić trochę prostytutki, bo ona przynajmniej nie owijała w bawełnę i nie udawała lepszej i więcej wartej niż inni ludzie na świecie.

To i tak zdecydowanie zbyt mało, żeby polubić ;)

Jestem człekiem pozbawionym poczucia humoru może, ale serio mnie to ani śmieszyło, ani ciekawiło. Przeczytać można, ale jakbym wiedziała, że to takie byle jakie, to bym i czasu nie traciła :bezradny:

PostNapisane: 3 stycznia 2017, o 23:38
przez Janka
Ja byłam rozdarta. Bo taki typ humoru bardzo lubię, ale takiego typu bohaterek ani trochę i się miotałam między przeciwstawnymi odczuciami.

PostNapisane: 3 stycznia 2017, o 23:56
przez Papaveryna
Mnie właśnie humoru zabrakło. Typ bohaterek beznadziejny, ale już kij z tym :P Ogólnie odebrałam to jako mało ciekawe, a ci mężowie zbyt szybko zaczęli znikać. Liczyłam na bardziej kreatywne metody pozbywania się ich.

PostNapisane: 4 stycznia 2017, o 00:13
przez Janka
To prawda, te żony miały za łatwo. Ciągle dostawały prezenty od losu, że coś się samo za nie wykonywało.
One sobie nawet rączek nie musiały pobrudzić.

PostNapisane: 4 stycznia 2017, o 15:13
przez Duzzz
Spoiler:

PostNapisane: 4 stycznia 2017, o 16:15
przez Dorotka
Ich mężów absolutnie mi nie żal - wszyscy trzej do kretyni, ale ich żonom zdecydowanie zbyt łatwo poszło pozbycie się ich i to trochę kłuło w oczy. Ale przede wszystkim sięgając po książki Olgi Rudnickiej warto od razu potraktować je jako komedie z lekkim wątkiem kryminalnym, a nie jak typowe kryminały, to wtedy nie będziemy rozczarowani. Bo komediowo są świetne, ale już jeśli chodzi o dobrze skonstruowany kryminał to już można mieć pewne "ale". I to czasami dość duże "ale".

PostNapisane: 4 stycznia 2017, o 18:34
przez Janka
duzzza22 napisał(a):
Spoiler:

Dla mnie to na jedno wychodzi. Paskudne, podłe, złośliwe, zawistne myśli jakiegoś człowieka są dla mnie wystarczającym powodem by go skreślić z mojej listy ulubieńców.
Z punktu widzenia sądownictwa jest różnica między popełnieniem zbrodni a jej planowaniem lub podżeganiem do niej kogoś innego, natomiast z punktu widzenia czytelnika nie musi być, bo nam wolno oceniać bohaterów książek (tak samo jak ludzi) po ich cechach charakteru.

PostNapisane: 5 stycznia 2017, o 16:29
przez Duzzz
A ja nie wierzę w to by każdy był czysty jak łza i nigdy nie miał złych myśli czy ktoś go nie wkurzył by ten nie miał ochoty mu czegoś zrobić czy mu jakiejś wiązanki chociaż w myślach nie posłać ;)
Jedna z bohaterek myślę, że nie dałaby rady, a zresztą pewnie i wszystkie jak przyszłoby co do czego to nie miałyby sumienia tego zrobić. :wink: Pomarzyć i pogadać dobra rzecz, co innego to zrealizować. :wink:

PostNapisane: 5 stycznia 2017, o 18:29
przez Janka
Duzz, ale to, co one planowały i to bardzo konkretnie, to nie były tylko złe myśli, a ciężkie przestępstwo, za które się idzie do więzienia. I to wcale nie jest porównywalne z tym, że ktoś się o coś wkurzy i przez myśl przeleci mu coś brzydkiego.
One uważały, że mają prawo zabić kogoś tylko za to, że jest dla nich niewygodny.
Na dokładkę same były dużo gorsze i postępowały dużo gorzej niż ich ewentualne ofiary.
Działały z najniższych pobudek, bo chodziło im o wzbogacenie się kosztem życia innych osób. Z lenistwa i wygody.
Były zimne, wyrachowane i podłe.
Dlatego, czy coś złego faktycznie zrobiły, czy tylko bardzo chciały, nie ma w moich oczach żadnego znaczenia. Towarzysko one są dla mnie poniżej mojej poprzeczki. Nie miałabym chęci przyjaźnić się z kimś, kto ma takie spojrzenie na świat, jak one miały. Bałabym się, że mogę być ich następną ofiarą, gdyby się okazało, że z mojej śmierci miałyby jakąś korzyść dla siebie.

PostNapisane: 5 stycznia 2017, o 20:48
przez Duzzz
Dla mnie oni byli siebie warci, chodź nie wiem czy jednak mężowie nie byli gorsi.
Spoiler:


Nad ich pobudkami się nie skupiałam. Podobała mi się komedia omyłek, jak przez przypadek coś się dzieje. Jak one się ze sobą kłócą, jak mdleje nie ta co powinna.

PostNapisane: 5 stycznia 2017, o 21:45
przez Janka
Mnie tak samo. Książka była dla mnie bardzo dobra i tylko bohaterek tam nie polubiłam.
Przy czytaniu się bardzo dobrze bawiłam i dałam książce 2 punkty na 3 możliwe. A to u mnie oznacza bardzo dużo, bo ja mam w zasadzie system oceny zero-jedynkowy i już jeden punkt oznacza, że książka jest w porządku i mi się podobała. A jeśli coś jest wyjątkowo fajnego lub super, to wtedy dodaję drugi lub trzeci punkt. Więc tylko zero w moich ocenach źle świadczy o książce.

PostNapisane: 16 stycznia 2017, o 01:02
przez Duzzz
A zatem były jakieś plusy :) Dobrze, że nie spisałaś kompletnie książki na straty.

Żałuję np. że Rudnicka nie rozwinęła wątku romansowego. Szkoda, że w epilogu właściwie dopiero coś widać :?

PostNapisane: 16 stycznia 2017, o 02:05
przez Janka
Wątek miłosny komisarza Kalinki i Joli odkryłam od pierwszego ich spotkania. Fajnie, że im wyszło. Trzymałam za nich kciuki.

PostNapisane: 16 stycznia 2017, o 19:46
przez Duzzz
W końcu obojgu się poszczęściło :hihi:

PostNapisane: 16 stycznia 2017, o 19:56
przez Janka
I on musi być zawsze grzeczny, bo nie wiadomo, co jej do głowy strzeli.

PostNapisane: 16 stycznia 2017, o 20:16
przez Duzzz
Bo i jego będzie próbowała wykończyć? :evillaugh:
Jego tak łatwo nie udałoby jej się pozbyć. :hihi:

PostNapisane: 16 stycznia 2017, o 20:24
przez Janka
On był mądry facet. Wiedział dobrze, do czego ona może się posunąć, jeśli ktoś ją porządnie wkurzy. Na pewno będzie uważał i nie zrobi nic, co by ją mogło doprowadzić do planowania nowej zbrodni.
Nie mogę sobie przypomnieć, skąd to znam, ale tak było chyba w jakimś filmie. Nowy mąż wiedział, co w razie czego mu grozi, więc był grzeczny.

PostNapisane: 17 stycznia 2017, o 16:09
przez Duzzz
Ja pomyślałam raczej o tym, że jak by zginął jej drugi mąż to już byłoby to za bardzo podejrzane. Szczególnie jak w kolejnym wypadku :lol: Podejrzenie padłoby od razu na nią :hihi:
Poza tym jeśli chodzi o niego to czy w sumie musiałaby go wykończyć? Z pierwszym chodziło o wykończenie, bo i o pieniądze, a w tym przypadku już chyba bardziej opłacalny byłby dla niej rozwód ;)

PostNapisane: 17 stycznia 2017, o 21:34
przez Janka
Ona pierwszego nie zabiła, tylko się rozwiodła.

W sumie, możliwe, że one wszystkie dostały nauczkę i nie będą już nigdy planować żadnych zbrodni. Nic im nie poszło, tak jak chciały, cały czas coś im wchodziło w paradę. Na końcu miałam wrażenie, że one pod względem moralnym są nieco bardziej świadome niż na początku książki. Wyglądało, że zaczną teraz żyć na własny rachunek i nie będą już więcej iść (dosłownie) po trupach do celu.

PostNapisane: 18 stycznia 2017, o 20:16
przez Duzzz
Ale zginąć i tak zginął :hyhy:
ona chyba w końcu na niego jakieś brudy miała :mysli:

Możliwe. Jak widać u nich nawet myślenie o takich zbrodniach się do nich przyczyniło, więc może rzeczywiście będą na drugi raz mieć już nauczkę.

PostNapisane: 18 stycznia 2017, o 20:30
przez Janka
Masz rację, Duzz, że zginął. Kurczę, coś mi się poplątało i w mojej pamięci on żył do dziś.
Ale dobra, już mniej wiecej wiem, jak było, bo znalazłam swoje notatki, które zrobiłam po skończeniu czytania.
A to, że zginął, też bardzo przydało się Sandrze.

PostNapisane: 18 stycznia 2017, o 20:38
przez Duzzz
On zginął chyba też w jakimś wypadku samochodowym czy coś.
Nie pamiętam jak było z rozwodem czy ona go już miała czy byli w trakcie. Wiem, że coś było z tymi dzieciakami i ona chyba ich tam uspokoiła. Potem coś było, że ona chyba coś na niego miała.
W końcu dziewczyna się odbiła od dna. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie musiała tak, a nie inaczej wykorzystywać swojego ciała.