Lucy napisał(a): Sytuacje i zachowania bohaterek były tak absurdalne ,że nie można po prostu ich ociupinkę nie polubić.
Można, można. Mnie się nie udało polubić żadnej
Napisane: 3 stycznia 2017, o 22:07
przez Janka
Ja się przez moment zastanawiałam, czy nie polubić trochę prostytutki, bo ona przynajmniej nie owijała w bawełnę i nie udawała lepszej i więcej wartej niż inni ludzie na świecie.
Napisane: 3 stycznia 2017, o 23:05
przez Duzzz
Lucy napisał(a):Powiem więcej ,że "Były sobie świnki trzy" mnie totalnie rozwaliły. Mówiłam wam,że mam problem,kiedy bohaterki nie wzbudzają pozytywnych emocji.Tyle się naczytałam,że w świnkach są mało strawne ,że postanowiłam odpuścić.Dobrze,że książka była w bibliotece i ,że ją wypożyczyłam. Mimo iż kobiety rozumem nie grzeszyły,to mnie kupiły w całości. Moja ulubienica,to Jolka i jej oczy spaniela Sytuacje i zachowania bohaterek były tak absurdalne ,że nie można po prostu ich ociupinkę nie polubić.
Wiedziałam, że Ci się spodoba. I nie kryłam zdziwienia, że świnek raczej nie chcesz czytać.
Spoiler:
Te ich omdlenia A Jolka miała okropnych dzieciaków Powaliła mnie ona też swoją logiką, nie będę o siebie dbać to mąż nie będzie się do mnie przystawiać
Napisane: 3 stycznia 2017, o 23:33
przez Papaveryna
Janka napisał(a):Ja się przez moment zastanawiałam, czy nie polubić trochę prostytutki, bo ona przynajmniej nie owijała w bawełnę i nie udawała lepszej i więcej wartej niż inni ludzie na świecie.
To i tak zdecydowanie zbyt mało, żeby polubić
Jestem człekiem pozbawionym poczucia humoru może, ale serio mnie to ani śmieszyło, ani ciekawiło. Przeczytać można, ale jakbym wiedziała, że to takie byle jakie, to bym i czasu nie traciła
Napisane: 3 stycznia 2017, o 23:38
przez Janka
Ja byłam rozdarta. Bo taki typ humoru bardzo lubię, ale takiego typu bohaterek ani trochę i się miotałam między przeciwstawnymi odczuciami.
Napisane: 3 stycznia 2017, o 23:56
przez Papaveryna
Mnie właśnie humoru zabrakło. Typ bohaterek beznadziejny, ale już kij z tym Ogólnie odebrałam to jako mało ciekawe, a ci mężowie zbyt szybko zaczęli znikać. Liczyłam na bardziej kreatywne metody pozbywania się ich.
Napisane: 4 stycznia 2017, o 00:13
przez Janka
To prawda, te żony miały za łatwo. Ciągle dostawały prezenty od losu, że coś się samo za nie wykonywało. One sobie nawet rączek nie musiały pobrudzić.
Napisane: 4 stycznia 2017, o 15:13
przez Duzzz
Spoiler:
Ale gorsze chyba byłyby jakby to one ich wykończyły. Tak odchodzili przypadkowo.
Napisane: 4 stycznia 2017, o 16:15
przez Dorotka
Ich mężów absolutnie mi nie żal - wszyscy trzej do kretyni, ale ich żonom zdecydowanie zbyt łatwo poszło pozbycie się ich i to trochę kłuło w oczy. Ale przede wszystkim sięgając po książki Olgi Rudnickiej warto od razu potraktować je jako komedie z lekkim wątkiem kryminalnym, a nie jak typowe kryminały, to wtedy nie będziemy rozczarowani. Bo komediowo są świetne, ale już jeśli chodzi o dobrze skonstruowany kryminał to już można mieć pewne "ale". I to czasami dość duże "ale".
Napisane: 4 stycznia 2017, o 18:34
przez Janka
duzzza22 napisał(a):
Spoiler:
Ale gorsze chyba byłyby jakby to one ich wykończyły. Tak odchodzili przypadkowo.
Dla mnie to na jedno wychodzi. Paskudne, podłe, złośliwe, zawistne myśli jakiegoś człowieka są dla mnie wystarczającym powodem by go skreślić z mojej listy ulubieńców. Z punktu widzenia sądownictwa jest różnica między popełnieniem zbrodni a jej planowaniem lub podżeganiem do niej kogoś innego, natomiast z punktu widzenia czytelnika nie musi być, bo nam wolno oceniać bohaterów książek (tak samo jak ludzi) po ich cechach charakteru.
Napisane: 5 stycznia 2017, o 16:29
przez Duzzz
A ja nie wierzę w to by każdy był czysty jak łza i nigdy nie miał złych myśli czy ktoś go nie wkurzył by ten nie miał ochoty mu czegoś zrobić czy mu jakiejś wiązanki chociaż w myślach nie posłać Jedna z bohaterek myślę, że nie dałaby rady, a zresztą pewnie i wszystkie jak przyszłoby co do czego to nie miałyby sumienia tego zrobić. Pomarzyć i pogadać dobra rzecz, co innego to zrealizować.
Napisane: 5 stycznia 2017, o 18:29
przez Janka
Duzz, ale to, co one planowały i to bardzo konkretnie, to nie były tylko złe myśli, a ciężkie przestępstwo, za które się idzie do więzienia. I to wcale nie jest porównywalne z tym, że ktoś się o coś wkurzy i przez myśl przeleci mu coś brzydkiego. One uważały, że mają prawo zabić kogoś tylko za to, że jest dla nich niewygodny. Na dokładkę same były dużo gorsze i postępowały dużo gorzej niż ich ewentualne ofiary. Działały z najniższych pobudek, bo chodziło im o wzbogacenie się kosztem życia innych osób. Z lenistwa i wygody. Były zimne, wyrachowane i podłe. Dlatego, czy coś złego faktycznie zrobiły, czy tylko bardzo chciały, nie ma w moich oczach żadnego znaczenia. Towarzysko one są dla mnie poniżej mojej poprzeczki. Nie miałabym chęci przyjaźnić się z kimś, kto ma takie spojrzenie na świat, jak one miały. Bałabym się, że mogę być ich następną ofiarą, gdyby się okazało, że z mojej śmierci miałyby jakąś korzyść dla siebie.
Napisane: 5 stycznia 2017, o 20:48
przez Duzzz
Dla mnie oni byli siebie warci, chodź nie wiem czy jednak mężowie nie byli gorsi.
Spoiler:
Jeśli chodzi o tego prawnika to myślę, że one wszystkie razem swoją podłością nie przebiłyby go nigdy. Poza tym widać jacy to byli mężowie co do jednej prostytutki chodzili.
Nad ich pobudkami się nie skupiałam. Podobała mi się komedia omyłek, jak przez przypadek coś się dzieje. Jak one się ze sobą kłócą, jak mdleje nie ta co powinna.
Napisane: 5 stycznia 2017, o 21:45
przez Janka
Mnie tak samo. Książka była dla mnie bardzo dobra i tylko bohaterek tam nie polubiłam. Przy czytaniu się bardzo dobrze bawiłam i dałam książce 2 punkty na 3 możliwe. A to u mnie oznacza bardzo dużo, bo ja mam w zasadzie system oceny zero-jedynkowy i już jeden punkt oznacza, że książka jest w porządku i mi się podobała. A jeśli coś jest wyjątkowo fajnego lub super, to wtedy dodaję drugi lub trzeci punkt. Więc tylko zero w moich ocenach źle świadczy o książce.
Napisane: 16 stycznia 2017, o 01:02
przez Duzzz
A zatem były jakieś plusy Dobrze, że nie spisałaś kompletnie książki na straty.
Żałuję np. że Rudnicka nie rozwinęła wątku romansowego. Szkoda, że w epilogu właściwie dopiero coś widać
Napisane: 16 stycznia 2017, o 02:05
przez Janka
Wątek miłosny komisarza Kalinki i Joli odkryłam od pierwszego ich spotkania. Fajnie, że im wyszło. Trzymałam za nich kciuki.
Napisane: 16 stycznia 2017, o 19:46
przez Duzzz
W końcu obojgu się poszczęściło
Napisane: 16 stycznia 2017, o 19:56
przez Janka
I on musi być zawsze grzeczny, bo nie wiadomo, co jej do głowy strzeli.
Napisane: 16 stycznia 2017, o 20:16
przez Duzzz
Bo i jego będzie próbowała wykończyć? Jego tak łatwo nie udałoby jej się pozbyć.
Napisane: 16 stycznia 2017, o 20:24
przez Janka
On był mądry facet. Wiedział dobrze, do czego ona może się posunąć, jeśli ktoś ją porządnie wkurzy. Na pewno będzie uważał i nie zrobi nic, co by ją mogło doprowadzić do planowania nowej zbrodni. Nie mogę sobie przypomnieć, skąd to znam, ale tak było chyba w jakimś filmie. Nowy mąż wiedział, co w razie czego mu grozi, więc był grzeczny.
Napisane: 17 stycznia 2017, o 16:09
przez Duzzz
Ja pomyślałam raczej o tym, że jak by zginął jej drugi mąż to już byłoby to za bardzo podejrzane. Szczególnie jak w kolejnym wypadku Podejrzenie padłoby od razu na nią Poza tym jeśli chodzi o niego to czy w sumie musiałaby go wykończyć? Z pierwszym chodziło o wykończenie, bo i o pieniądze, a w tym przypadku już chyba bardziej opłacalny byłby dla niej rozwód
Napisane: 17 stycznia 2017, o 21:34
przez Janka
Ona pierwszego nie zabiła, tylko się rozwiodła.
W sumie, możliwe, że one wszystkie dostały nauczkę i nie będą już nigdy planować żadnych zbrodni. Nic im nie poszło, tak jak chciały, cały czas coś im wchodziło w paradę. Na końcu miałam wrażenie, że one pod względem moralnym są nieco bardziej świadome niż na początku książki. Wyglądało, że zaczną teraz żyć na własny rachunek i nie będą już więcej iść (dosłownie) po trupach do celu.
Napisane: 18 stycznia 2017, o 20:16
przez Duzzz
Ale zginąć i tak zginął ona chyba w końcu na niego jakieś brudy miała
Możliwe. Jak widać u nich nawet myślenie o takich zbrodniach się do nich przyczyniło, więc może rzeczywiście będą na drugi raz mieć już nauczkę.
Napisane: 18 stycznia 2017, o 20:30
przez Janka
Masz rację, Duzz, że zginął. Kurczę, coś mi się poplątało i w mojej pamięci on żył do dziś. Ale dobra, już mniej wiecej wiem, jak było, bo znalazłam swoje notatki, które zrobiłam po skończeniu czytania. A to, że zginął, też bardzo przydało się Sandrze.
Napisane: 18 stycznia 2017, o 20:38
przez Duzzz
On zginął chyba też w jakimś wypadku samochodowym czy coś. Nie pamiętam jak było z rozwodem czy ona go już miała czy byli w trakcie. Wiem, że coś było z tymi dzieciakami i ona chyba ich tam uspokoiła. Potem coś było, że ona chyba coś na niego miała. W końcu dziewczyna się odbiła od dna. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie musiała tak, a nie inaczej wykorzystywać swojego ciała.