tak im się przyśniło
a to bardzo odstaje od poprzednich przyziemnych części
i jeszcze jedna rzecz:
dobrze by książkom zrobiło gdyby akcja kolejnych była rozrzucona na przestrzeni kilku lat a tak we dwa lata mamy taki marriage bliss ze aż mdli
ale do czego to było:
po prostu przydałoby się gdyby Maeve i Tom byli młodsi gdy zrobili te dzieci a potem Tom rozczarowany małżeństwem dorobiłby jeszcze jedno, przy obecnym układzie wyszedł na mało sympatycznego koguta.
marzy mi się jak u Krantz:
Maeve po 10 latach tułania się po scenach rozczarowana (zrozumiawszy, podsłuchawszy że nie ma wielkich możliwości) brakiem wielkiego sukcesu wraca do rodzinnego miasteczka i wychodzi za pierwszego lepszego albo:
nie zdążywszy kariery zaznać zgłupiała na widok Toma i potem miała mu za złe
a tak to nie ma motywacji ... odpowiedniej ...