- Miłość i aspiryna
- Jasna sprawa
- Najlepsze jest najbliżej
- Tajemnica Sosnowego Dworku
- Babska misja
- Ekologiczna zemsta
- Teściową oddam od zaraz
- Niespodziewany trup
- Nieboszczyk wędrowny
duzzza22 napisał(a):PS. Napisałam do pani Kursy na FB wiadomość i między innym pokierowałam ją tu Zobaczymy co z tego będzie
Wczoraj wieczorem dopadło mnie coś tajemniczego, wstrząsającego i niezrozumiałego. Siedziałam sobie grzecznie przy komputerze, kiedy ni stąd ni z owąd doznałam wrażenia, że jakaś zaraza przypala mi policzki i czoło żywym ogniem. Poleciałam do lustra. Faktycznie. Nigdy nie darzyłam specjalną sympatią swego odbicia, ale ten widok mnie przeraził - koszmarny czerwony upiór. Rany boskie, czyżbym miała spełnić dziecięce marzenie i zamienić się w ziomka Winnetou?! Nim zdążyłam się zdecydować, czy ta idea podoba mi się, czy też już nie bardzo, moje ręce i stopy zamieniły się w sople lodu. Cholera, niedobrze. Kawałek mam z Indianina, kawałek z przemarzniętego Eskimosa. A jeszcze objawił się nieopanowany dygot, który przerodził się we wdzięczne klepanie moich osobistych kastanietów zwanych zębami. Jakimś cudem, metodą prób i błędów (bo nie mogłam trafić we właściwe klawisze), udało mi się wyłączyć komputer, a w przebłysku świadomości uznałam, że muszę przygotować leże. Wersalkę pościeliłam chyba tylko siłą uporu, po czym zamknęłam okno na głucho, otuliłam się polarowym szlafrokiem i zapadłam pod puchową kołdrę. Kołdra swoje przeżyła, bo podrygiwała wesolutko razem ze mną. Podrygiwała też Kropka, która jako siostra miłosierdzia wlazła mi na piersi. Najpierw odpracowała masaż, ugniatając mnie łapami, co nie zrobiło już na mnie wrażenia, bo czułam się, jakby Pawlak z Kargulem omłócili mnie cepami, więc co tam jeden cep więcej. Potem rozłożyła się na mnie i rozmruczała jak mały motorek. Nie wiem, kiedy, ale zasnęłam. Śniło mi się, że jestem bochenkiem chleba, który właśnie piecze się w wiejskim piecu. Zgorzałam, gdy dotarło do mnie, że po wyjęciu mnie zeżrą, więc, ratując żywot, dokonałam nadludzkiego wysiłku i obudziłam się z koszmaru. No i już wiedziałam, skąd ten piec. Gorąco mi było jak w tropikach, więc rzuciłam się do okna, zdarłam z siebie szlafrok i z powrotem ległam jak kłoda w pościeli. Do samego rana prześladowały mnie jakieś koszmarki, ale dziś jest prawie dobrze, jeno mnie trochę po ścianach zarzuca. Rany boskie, co to było?! I czemu właśnie mnie przytrafiają się takie dziwne rzeczy?!
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości