Strona 117 z 161

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 14:50
przez Papaveryna
To bez różnicy. Nie powinno w ogóle dojść do takiej sytuacji :nonono:
Zresztą i tak jego część mi się średnio podobała. Przyjemnie się czytało, ale bez rewelacji. Najlepsze było z wyjazdem do Gretna, a reszta w tym kasynie mnie nużyła :bezradny:

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 14:51
przez tartugirl
Wiesz, Sol, gdybym dopuszczała możliwość, że inaczej, nie mogłabym się tak ślinić, więc nie dopuszczam. :) A mnie się chyba w kasynie podobało jeszcze bardziej - St. Vincent nie był od początku do końca taki sam (Westcliff na przykład był), tylko przeszedł ogromną przemianę, bo znalazł cel w życiu. Mnie się to bardzo podobało.

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 14:55
przez •Sol•
Very Bezlitosna :hihi:

w sumie i część jazdy do Greetna i część Kasynowa były spoko. Obie inne.
I tu muszę się zgodzić z Tartu i dodać coś. Oboje bohaterów przechodzi przemianę, wiarygodną, ciekawą i naturalną. Fajnie to wypada ;)

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 14:57
przez Papaveryna
Dla każdego, co innego po prostu :)
Dla mnie w Jesiennym zauroczeniu, zanim jeszcze porwał Lillian, był już takim mydłkiem, a to, co nastąpiło później przekreśliło go na amen :P

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 14:58
przez •Sol•
pewnie że tak ;)

dla mnie on jest ciekawy z racji tego że się jednak wyróżnia ;) nie jest oczywistą śfinią, nie jest książątkiem i nie jest gogusiem. Takie coś innego. Chociaż u Kleypas wolę innych panów to Sebastian chyba ostatniego miejsca nie zajmie ;)

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 15:05
przez tartugirl
Jasne, dla każdego co innego. :) Ja się nie kłócę, ja tylko bronię swojego mężczyznę. :D
Mam już taki plan, że znajdę kiedyś taki tydzień, w którym nic nie będę musiała robić. Zacznę od "Again the Magic" (które już może będzie po polsku wtedy...), potem przeczytam Wallflowers, potem Hathawayów i zabiorę się za ten nowy cykl - żeby było po kolei. :) Hathawayów już mało co pamiętam i jestem bardzo ciekawa, jak wypadają tam pary znane z Wallfowers świeżo po lekturze Wallflowers. :)

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 15:15
przez •Sol•
myślisz że Prószyński wyda Again the Magic?

taka powtórka chronologiczna to może być coś ;)

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 15:17
przez Papaveryna
•Sol• napisał(a):i nie jest gogusiem

O masz! A to akurat takie ładne słowo, jakim mogłabym go określić :rotfl:

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 15:18
przez •Sol•
popatrz no popsułam Ci zamysł :P

ale nie sztafirował się, nie chodził w lakierkach i jak miał obitą mordę to nie robił cyrku że zbrzydł :P

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 15:22
przez Papaveryna
To akurat nie.
A to on miał jakieś takie ślepia wyblakłe w dziwnym kolorze? Coś mi się kojarzy?

Ja bym go chyba bardziej doceniła, jakby w swojej części był jednak bardziej bucowaty. Wyszedł taki ugrzeczniony i jakoś mi się to nie widziało całkowicie.
Podobny hejt wywołał u mnie jeszcze Harry-psychopata z Rodzinki. Ten od Poppy.

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 15:23
przez •Sol•
tak. Taki lodowy błękit miał ;)

Harry'ego lubię nawet no :P nie jakoś hitowo ale podobał mi się.
Czy jestem spaczona że lecę na psycholi Kleypas? :P

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 15:24
przez Viperina
Ja chyba wolę Wallflowers. Bo Marcus i Lilian i bo Again the Magic. Pozostałe części jakoś nie zapadły mi szczególnie w pamięć. Plus nie lubię Sebastiana. Z kolei w Hathaweyach było parę zmarnowanych szans (jak choćby część o Leo, która zapowiadała się bardzo fajnie, a została zamordowana fabularnymi niedorzecznościami), ale było też parę miłych momentów (w zasadzie wszystkie poza wyżej wymienionymi niedociągnięciami). Ale chyba wolę Wallflowers.

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 15:26
przez tartugirl
Właśnie to samo miałam pisać do Very - że jestem spaczona. Bo gdybym miała wybierać ulubionego bohatera z Hathawayów, to wybrałabym Harry'ego. :)
Ja liczę na to, że wydadzą. Wydaje mi się, że Prószyński jest dość otwarty na sugestie, więc może parę maili albo próśb na facebookowym profilu załatwiłoby sprawę. :D

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 15:27
przez •Sol•
Viperina napisał(a):Z kolei w Hathaweyach było parę zmarnowanych szans (jak choćby część o Leo, która zapowiadała się bardzo fajnie, a została zamordowana fabularnymi niedorzecznościami)
tak bardzo TAK. Część Leo i Cat to po prostu tak strasznie zmarnowany potencjał. Przecież to mogła być najlepsza część w serii...

Tartu, ja ogólnie z Rodzinki wolę Christophera :P ale on też był delikatnie podrapany na psychice :P
Mówisz? Może trzeba uruchomić na nowo działalność błaganiowo wymuszeniową na fejsie :mrgreen:

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 15:31
przez Papaveryna
•Sol• napisał(a):Czy jestem spaczona że lecę na psycholi Kleypas? :P

A bo ja wiem? :lol:
Ja za to lubię fanfiki o romansujących Snapie i Malfoyu (oczywiście nie romansujących ze sobą!), więc gdzieś to się tam wyrównuje :rotfl:

Nie wiem, Dziewczyny, no ja po prostu nie lubię niektórych bohaterów, a jak nie lubię, to im żyć nie dam i nie ma bata :D
Także nie zwracajcie na mnie uwagi i nie czujcie się urażone, że ja tak gadam, a Wy ich lubicie :padam:

Jeśli chodzi o Rodzinkę to ja mam dziwnie, bo lubię tę serię za klimat chyba. Nie mam ulubionego bohatera. Choć może nim być Leo, ale nie ze względu na jego część, tylko tak ogólnie. Co w sumie jest też bardzo nietypowe, ponieważ w pierwszej części mnie tak wkurzał, że mi całkowicie zepsuł jej odbiór :)

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 15:33
przez Alias
Ja wolę Hathawayów. Bo Leo, Leo i ponownie Leo :lol: Nie no... lubię tę serię ;)

W Wallflowers nie czytałam 1 i 4, podobała mi się 2, 3 nie dokończyłam. O Sebastianie się wypowiadałam, więc już nie bedę ;)... ale nadal nie rozumiem jego fenomenu.

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 15:34
przez •Sol•
ja wiem że Ty lubisz tych ślizgońskich dupków :P

Very, ale ja Leo też miałam ochotę rozżarzonym prętem tłuc :P w pierwszej części oczywiście. I tak się dziwiłam że ktokolwiek się może nim zachwycać.
A potem sama stwierdziłam że jest cudny. Że humor, że jego lekkość i taki właśnie nastrój który wprowadza jest boski ;)

Alias i nie masz wrażenia popsucia tomu Leo? ;)

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 15:39
przez Papaveryna
Alias napisał(a):Ja wolę Hathawayów. Bo Leo, Leo i ponownie Leo :lol: Nie no... lubię tę serię ;)

W Wallflowers nie czytałam 1 i 4, podobała mi się 2, 3 nie dokończyłam. O Sebastianie się wypowiadałam, więc już nie bedę ;)... ale nadal nie rozumiem jego fenomenu.

O! Kolejna osoba niezachwycona St.Vincentem :shades:

Mnie w sumie część Leo nawet się podobała :D Jednak najbardziej lubię dwójkę ze względu na fajny klimat po prostu. Bo Kev to mnie tam trochę podkurzał jednak :)

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 15:40
przez •Sol•
w dwójce mnie drażniło to że oni tak strasznie mało się kłócili. Że ten etap darcia kotów już w sumie był odfajkowany... a mogło być tak pięknie :P
Kev z tym jego nie zasługuję na miłość :mur:

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 15:42
przez Alias
Sol,pewnie, że tak. To mogła być świetna część, bo dla mnie Leo i Marks wymiatają. Byłam rozczarowana, ale i tak mimo mnóstwa głupot, ze względu na tę parę należy (wraz z 1) do moich ulubionych, potem jest 3 i 5, na szarym końcu 2.
•Sol• napisał(a):Very, ale ja Leo też miałam ochotę rozżarzonym prętem tłuc

a kto po pierwszej części nie chciał?
ale ta jego przemiana właśnie jest taka interesująca, no bo wyrósł mi z najbardziej nielubianego na najbardziej lubianego.
chciałabym więcej takich Leo w historykach ;)

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 15:43
przez Papaveryna
•Sol• napisał(a):w dwójce mnie drażniło to że oni tak strasznie mało się kłócili. Że ten etap darcia kotów już w sumie był odfajkowany... a mogło być tak pięknie :P
Kev z tym jego nie zasługuję na miłość :mur:

Nooo, i jak
Spoiler:

Ale ogólnie dla mnie u Kleypas chyba miejsce akcji i osoby poboczne swoje robią :) Bo jednak ten hotel, czy w "Zimowym ślubie" kasyno, to już dla mnie nie jest to :P

Ja mam w ogóle całkowicie inny ten ranking, bo mi się jedynka nie podobała za bardzo przez tego Leo, wątek paranormalny i ogólnie jakoś mnie nie wzięło. Za to dwójka już całkiem inaczej, Harry-psychopata mnie wkurzał, ale jakoś tam jeszcze mogło być, część z Leo nie była dla mnie taka zła, a piątka całkiem najgorsza ze wszystkich :evillaugh:

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 15:49
przez •Sol•
Alias napisał(a):Sol,pewnie, że tak. To mogła być świetna część, bo dla mnie Leo i Marks wymiatają
no ba. Oni czasem tak do pieca dawali. Te ich starcia...

i też 2 mam na pozycji ostatniej ;) 5 jest na pierwszej ;)
Alias napisał(a):a kto po pierwszej części nie chciał?
ale ta jego przemiana właśnie jest taka interesująca, no bo wyrósł mi z najbardziej nielubianego na najbardziej lubianego.
chciałabym więcej takich Leo w historykach
raczej każdy, przemiana jest boska, a więcej Leo... Marzenie ;)



Very, weź! To sprzedawanie na siłe to był koszmar. Miałam ochotę go trzepnąć tak żeby się kopytami nakrył. Żeby Win musiała czarną robotę odwalać...

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 16:11
przez tartugirl
Mnie się w Hathawayach druga część podobała najmniej. Głównie właśnie przez to, że Kev był taki... sierotowaty. "I chciałbym, i boję się..." :) Mój ranking: Hathawayowie - 3, 5, 1, 4, 2. Wallflowers - 3, 1, 2, 4. :D

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 16:41
przez montgomerry
Wallflowers wydaje mi się bardziej stonowane, a w Rodzince autorka szalała za każdym razem :) Tak czy siak lubię cykle :)

PostNapisane: 20 kwietnia 2017, o 18:51
przez emily temple
chyba bardziej Hathaways.

Choć w Kwiatkach jest moje Again the Magic.. oj jak pomysle o tym mam ciary

i w nich jest Marcus oraz Lubie Sebastian bardzo.. a reszta ich taka ok ale bez szalu