Strona 57 z 58

PostNapisane: 27 sierpnia 2021, o 20:47
przez LiaMort
I jeszcze powiedzieli że to on podsunął im ten pomysł. :rotfl: oh to było świetne. :P

PostNapisane: 27 sierpnia 2021, o 20:57
przez aniazlipca
No ja też żałuję, że nie będzie dalszego ciągu... :wryyy: autorka ma dobra rękę do bohaterów :wink: i podoba mi się ta tematyka na Uniwersytecie :wink:

PostNapisane: 8 grudnia 2021, o 20:34
przez Kawka
Sarina Bowen, Elle Kennedy "Him"

Jamie i Ryan poznali się jako dzieci na obozie sportowym i od razu zostali najlepszymi przyjaciółmi. Ich dobra relacja skończyła się za sprawą jednego głupiego zakładu. Po czterech latach od ostatniego spotkania, obaj są dobrze rokującymi zawodnikami hokeja. Spotykają się ponownie na uniwersyteckich rozgrywkach. Jamie rozżalony wciąż zadaje sobie pytanie dlaczego jego najlepszy kumpel odciął się od niego bez słowa wyjaśnienia. Nie wie, że Ryan kocha się w nim od dawna ale boi się ujawnić z tym uczuciem.

To moje drugie spotkanie z Kennedy, tym razem w duecie z Sariną Bowen i jeden z pierwszych romansów z wątkiem romansu homoseksualnego. Jest to zdecydowanie dobre doświadczenie. Warto wspomnieć, że "Him" ma kontynuację: "Us".

Kennedy umie grać na emocjach, to wiedziałam, nie miałam pojęcia natomiast jak pisze druga autorka. Nie jestem w stanie wskazać które fragmenty napisała każda z pań. Książka wydaje się spójna i nie ma w niej gorzej lub wyraźnie lepiej napisanych rozdziałów. A każdy pisany jest z dwóch perspektyw obu bohaterów. Narracja pierwszoosobowa nie przeszkadza, choć chwilami dziwnie się czyta sceny seksu z perspektywy męskiej, będąc kobietą.

Fabuła jest ciekawa i niesztampowa. Nie wiem na ile jest to zasługa nietypowej tematyki (związek homoseksualny, budowanie relacji pomiędzy mężczyznami), a na ile sprawnego warsztatu obu pań, niemniej czyta się to bardzo dobrze. Choć akcja nie jest bardzo zaskakująca, to jednak nie ma w tej książce nudnych momentów. Postacie są wiarygodne i można wejść w ich głowę i poczuć z nimi wszystko.

Tak jak w przypadku "Układu" jest stopniowe budowanie relacji pomiędzy bohaterami, skupienie się na ich emocjach i wewnętrznych przeżyciach. Emocje są dopracowane i to wszystko co zostało opisane, mogłyby się wydarzyć w prawdziwym życiu.

Autorki nie boją się opisów scen erotycznych. Łóżkowe igraszki obu chłopaków są gorące i pełne szczegółów. Sceny te są bardzo obrazowe i wręcz wulgarne ale pasują do tego typu relacji. Jest tez dużo przekleństw, a język powieści jest bardzo swobodny.

To jedna z tych książek, gdzie na poziomie fabuły nie dzieje się wiele ale na poziomie relacji pomiędzy bohaterami już bardzo dużo. To główna siła tej powieści. Czyta się ją szybko, sprawnie i z zaciekawieniem, mimo niemałej liczby stron.

Jako romans sprawdza się bardzo dobrze. To odświeżająca lektura, bohaterowie stykają się z trochę innymi problemami niż pary heteroseksualne. Całość jest po prostu dobrze napisana, wciągająca i nieco inna, dlatego daję 8/10. Myślę, że sięgnę po kontynuację.

PostNapisane: 8 grudnia 2021, o 20:37
przez Duzzz
Kawko, podrzucisz opinię do działu z recenzjami? :prosi:

PostNapisane: 8 grudnia 2021, o 20:53
przez Kawka
Już uzupełniłam, dzięki Duzz.

PostNapisane: 12 stycznia 2022, o 11:40
przez kejti
Okładki z Tajlandii, dziwnie tak do książek, na początku myślałam że to manga :hihi: ale dla mnie są mega, kupiłabym!

PostNapisane: 9 maja 2022, o 00:34
przez Fringilla
Przeczytałam cykl WAGs Bowen i Kennedy - stwierdziłam, że jestem ciekawa, jak sobie radzi duet poza bardzo technicznie przyzwoitym cyklem Him/Us.

I nie, fanką nie zostałam.
Zastanawiałam się, czy hokejowe realia (pluuus) przeważą nad 1-planową narracją (minuuuus), ale na koniec o wszystkim zdecydowała sama opowieść.
No się nie polubiłam z bohaterami - nie moja kultura, wartości, a w ogóle nuuuda.... i piszę bez przykrości, bo mi jednak autorki podpadły stosunkiem do dzieci, psów i byłych :]
Wiele zniosę (jako miłośniczka Palmer), ale... no... :]

Ps I jak ktos w mojej najbliższej czytelniczej fabule jeszcze przewróci oczami, to rzucę metaforycznie o ścianę lekturą.
No ile można... w powtórzeniach i niedoróbkach stylu przebiły 70-letnią Dianę.

PostNapisane: 9 maja 2022, o 12:10
przez tully
Czytałam chyba dwie jej książki jedna była nawet w miarę ok "uklad" może coś byście polecili od niej bo nie mam żywcem co czytać...

PostNapisane: 14 maja 2022, o 16:13
przez Papaveryna
Jakiś czas temu trochę od niej nadrabiałam i nie miałam z kim pogadać o tym. Teraz to już w sumie nie wiem o co mi chodziło :rotfl:

PostNapisane: 14 maja 2022, o 16:29
przez Fringilla
A żeby się jeszcze upewnić - bo się też gubię trochę, co jest pań w zestawie, a co samodzielnie - to po tym jeszcze przeczytałam Sariny Bowen indywidualny twór (nie ma swego tematu ;) i było lepiej! Konkretnie: Roommate
I znowu duet pań ale też m/m - Top Secret. Ponownie: przyzwoicie.
I nie wiem tylko: czy im po prostu m/m lepiej wychodzi czy co... SPISEG! bo tu nie chodzi o temat, czy hetero czy queer, ale cały warsztat... Te oczy to wisienka była... :lol: jakby nie te same osoby pisały.
Czyli bardziej zagubiona jestem niż byłam na koniec :rotfl:
I wciąż się nie znam na autorce :hyhy:

EDIT: a przepraszam, wszak przeczytałam jeszcze Bowen The Understatement of the Year . Też m/m i też przyzwoite warsztatowo.

PostNapisane: 14 maja 2022, o 16:42
przez Papaveryna
Kennedy i Bowen czytałam "Dobry chłopak", czy jak się to nazywało? hmmm
I spoko, podobało mi się. Natomiast było też trochę męczące momentami. Bohaterka mnie nieco drażniła. Ale nie pamiętam już, bo to było jeszcze przed kryzysem życiowym ;) Mam też drugi tom, ale jeszcze nieruszany.
Tej Bowen solo nie znam, bo chyba nic u nas nie było. Choć wydaje mi się, że czytałam kiedyś jej
Spoiler:
o sportowcu - dziewicu. Ale tak dumam, że to chyba nie była ona, a Jen Frederick, czy ktoś taki.
Tak, mam rację. To ta druga babka jednak :P

PostNapisane: 14 maja 2022, o 16:49
przez Fringilla
Tak, to własnie WAGs. Drugi tom uważam za lepszy pod wieloma względami.
Ale u mnie tylko irytacja była i nie tylko bohaterką. Za stara jestem i wiekiem i lekturami (po prostu też nic nowego kompletnie, więc jeśli wykonanie szwankuje to czasem chociaż pomysł na akcję lub bohaterów się broni).
W pierwszym tomie bohater nie rozumie słowa nie, a w drugim bohaterka... no, ogólnie bym jej niczego nie powierzyła w ramach jej usług ;)
I stąd me zdziwienie, ze m/m wychodzi a hetero nie...

Cos czytałam Jen Frederick ale parę lat temu, ale musiałabym poszperać...

PostNapisane: 14 maja 2022, o 16:56
przez Papaveryna
Mnie się coś we łbie poprzestawiało w ostatnim czasie i mam fazę na stalkerów :rotfl: Dlatego może ten brak posłuchu u bohatera mi nie utkwił w pamięci. Natomiast bohaterkę kojarzę jako taką trochę chamowatą i że miała go za głupiego trepa przez większość czasu.

PostNapisane: 14 maja 2022, o 17:29
przez Fringilla
Ale w sumie był chamskim trepem. I chyba najbardziej mnie irytowało, że własnie bohaterka za długo się prowadzała z tym, że jej to nie odpowiadało, a serio - odpowiadało. Męczyła bułę zamiast bez hipokryzji po prostu przyznać, że ją kręci taki toksyczny związek (i mnóstwo czerwonych flag).
Ogólnie: za długo okłamywała czytelników, że wszystko ok pod tym względem (po 1-osobowa narracja) i to prosto w twarz, bo narracja 1-osobowa :rotfl:

PostNapisane: 14 maja 2022, o 20:36
przez Papaveryna
Ja tutaj miałam inaczej. Nie przepadam, gdy ktoś lubi się z kimś seksować, a jednocześnie się go przed innymi wstydzi i uważa w głowie za głąba.

Toksyczne związki od jakiegoś czasu lubię, więc też mi akurat niektóre rzeczy i zachowania mogą nie rzucać się w oczy :P Kiedyś mnie mega wkurzali osaczacze.

PostNapisane: 14 maja 2022, o 22:08
przez Fringilla
Papaveryna napisał(a):Ja tutaj miałam inaczej. Nie przepadam, gdy ktoś lubi się z kimś seksować, a jednocześnie się go przed innymi wstydzi i uważa w głowie za głąba.

Sądzę, że to w sumie to samo tylko z innej strony (trochę u mnie "z zewnątrz" patrząc :hyhy:
Hipokryzja i niefajność postawy, bo jaki by koleś nie był, to jednak się tak nie robi, jeśli się chce wyjść na ogarniętą romansowo bohaterkę ;)

PostNapisane: 14 maja 2022, o 23:38
przez Papaveryna
Tylko właśnie przez to było mi jego głównie szkoda. I tak to sobie zapamiętałam :P I też nie zwróciłam już uwagi na toksyczne zachowania z jego strony, bo skupiłam się bardziej na niej, że mnie drażni :P

PostNapisane: 14 maja 2022, o 23:47
przez Fringilla
I to jest paradoks, za który właśnie autorek nie cenię: bohaterka zdaje sobie sprawę, że zachowania kolesia są niefajne (i tak pewnie by były postrzegane przez otoczenie, gdyby byli świadkowie, więc... czuje presję społeczną, aby się na to nie godzić, ale zarazem - podoba się jej to), ale sama jest też na tyle niefajna, że niefajność kolegi da się jakoś upchnąć w tle a na koniec "i tak jej wina".
To są rozwiązana prowadzące na koniec do obwiniania ofiary - dlatego nie wierzę w HEA w tym romansie :hyhy: bo jestem w stanie spokojnie sobie wyobrazić, że koleś w pewnym momencie przekroczy granice (ma potencjał), ale wtedy rzuci się tekstem "przecież wiedziała świetnie, z kim się wiąże, skąd zaskoczenie".

PostNapisane: 15 maja 2022, o 11:32
przez •Sol•
Mam wrażenie, że Bowen solo będzie u nas. Ale nie wierzcie mi jakoś zatwardziale, bo mogę teraz zmyślać.

Za to za Kennedy tęsknię. Mam jej jedną (a może dwie?) książki do nadrobienia i tak się czaję, żeby może, ale za dużo innych...

PostNapisane: 15 maja 2022, o 19:50
przez Papaveryna
A co masz do nadrobienia?
Ja wtedy, co nie miałam z kim pogadać, przeczytałam część o Hunterze i zaczęłam o Connorze. I przy Hunterze mi przeszkadzało, że Demi co najmniej do połowy książki miała chłopaka. No bo to bardzo ograniczało romansoholiczny potencjał historii. Ale później powrócił ten fajny vibe, jaki był w "Ryzyku". Motyw z opieką nad tym śmierdzącym jajcem - mega.
I nie bijcie, ale bardziej się utwierdziłam, że postać Summer to jakaś pomyłka. Ona miała potencjał w części o Deanie, a potem nastąpiła równia pochyła. Inne postaci nawet do nieswoich części coś wnoszą, a ona tylko tyle, że jest...

Części o Connorze natomiast nie skończyłam w ogóle. Jakiś inny klimat już w niej panował i ta bohaterka wiecznie się użalająca nad swoją tuszą i wyglądem.

PostNapisane: 15 maja 2022, o 20:43
przez •Sol•
No właśnie...
Dobra, poszłam sprawdzić. Tylko tę ostatnią, czyli Wyzwanie.

Też mi się nie podobało, że Demi tego chłopaka miała, bo to była relacja zakazana wtedy o meh. A że chłopak był fujarą i blokował wakat Hunterowi to już w ogóle... Ale i tak uwielbiam, mój przełącznik hejtera się wyłącza, jak zaczynam Kennedy. Wszystko łykam. Choć muszę się zgodzić, że z Summer coś nie pykło, a mogło być tak pięknie, w końcu Dean to był potencjał nieziemski.

Jajco fakt, sztosik :D

Jejku, gdzie jeszcze była bohaterka z kompleksami w collegowych? Callihan? W ogóle Callihan to ja chyba tylko jedną czytałam, a ona spoko była. Chyba :D
Jak mnie się te książki już mylą, to głowa mała :D

PostNapisane: 15 maja 2022, o 22:36
przez Papaveryna
Podejrzewam, że to była pierwsza Callihan z cyklu Game On. Czytałam ją kiedyś, ale mi się nie podobała. Anna to był chodzący koszmar. Widać mam już uraz do takich bohaterek. Sama zresztą wiecznie kiedyś narzekałam na wygląd. Teraz też mi się zdarza, ale nie wyobrażam sobie być z kimś, kto tylko o tym pierdzieli i żadne argumenty do niego nie docierają. Oczywiście, jak zwykle wszystko odbywa się bez terapii i samo w głowie się nagle bohaterce przestawia. Fajnie, jakby naprawdę takie łatwe to było ;)

Ja jestem cięta na Summer. Myślałam, że będzie niezłą jajcarą, a jej część totalnie nie przypadła mi do gustu. Zresztą tam też wystąpił podobny motyw, co wyżej poruszałam z Frin. Ten cały Fitz czy Friz również miał przez jakiś czas Summer za pustaka. Wkurzało mnie to, ale wkurzał mnie też fakt, że Summer rzeczywiście okazała się być taką osobą bez wyrazu.

PostNapisane: 16 maja 2022, o 13:27
przez •Sol•
Może być. Więcej jej nie czytałam, ale tamto o dziwo spoko było.
Jakoś nawet to marudzenie mi nie przeszkadzało :D choć fakt, masz rację, że bohaterowie z takich dram wychodzą bez wsparcia lekarza. Może miłość ich ulecza :lol:

Miał, miał, ale czy on się w niej nie podkochiwał?
Fitz się chyba w kimś bujał, zanim dostał swoją część. Albo był to Hunter :hyhy:

PostNapisane: 16 maja 2022, o 15:14
przez Papaveryna
Tam w ogóle tak gównianie było,
Spoiler:

PostNapisane: 22 maja 2022, o 17:23
przez •Sol•
Było, było.
I on w pewnym momencie zaczął ten swój celibat przez to, nie?

Okej, pomyliłam Fitza z Hunterem. Trudno :D

Summer wyszła trochę na taką rozpieszczoną księżniczkę...
Ale w sumie przeczytałabym jeszcze raz Off-Campus :D Gosiurce podetknęłam Układ i od tamtej chwili za mną chodzi...