Berenika napisał(a):Wiedźma Ple Ple napisał(a):bo zagrożenie życia występowało, no
I trzeba się było rozmnażać, żeby nie wyginąć
Berenika napisał(a):Na zimno, to się nie musieli od razu rozmnażać
- Dzień dobry, panno Pomeroy, St. Justin. - Applegate
prowadził swego konia obok żółtego powozu. Patrzył wzrokiem
pełnym uwielbienia na twarz Harriet, otoczoną nieco
przekrzywionym turkusowym kapturkiem.
- Wygląda pani dziś prześlicznie, jeśli wolno mi to powiedzieć.
- Dziękuję, sir - Harriet spojrzała kątem oka na Gideona.
Wydawał się znudzony. Popatrzyła znów na Applegate'a.
- Czy miał pan już okazję przeczytać ten artykuł w
„Raportach" na temat identyfikacji zębów?
- Tak, oczywiście - ochoczo zapewnił Applegate. - Gdy
tylko pani mi o tym powiedziała, poszedłem do domu i
przeczytałem go dokładnie. Szalenie interesujący.
- Mnie szczególnie zainteresował fragment dotyczący
identyfikacji uzębienia gadów- powiedziała ostrożnie Harriet. Nie
chciała jeszcze ujawniać szczegółów swojego cennego znaleziska,
a z drugiej strony kusiło ją, by z kimś o tym porozmawiać.
Applegate przybrał niesłychanie poważny wyraz twarzy.
Fascynująca dyskusja. Jednak ja osobiście mam poważne
wątpliwości co do tego, ile można wywnioskować na podstawie
zębów. To zbyt mały fragment dla poważnych konkluzji. Kość palca
stopy jest znacznie użyteczniejsza.
- No tak, lepiej mieć coś więcej niż zaledwie ząb, by
opracować poważniejsze wnioski. - Harriet usiłowała kontynuować
uprzejmą rozmowę. Gideon, jak zauważyła, zupełnie nie starał się
jej pomóc.
Applegate uśmiechał się z uwielbieniem.
- Pani podchodzi tak dokładnie i metodycznie do tych badań
panno Pomeroy. Zawsze można się czegoś od pani nauczyć.
Harriet poczuła, że znów się rumieni.
- To bardzo uprzejme z pana strony, sir.
Gideon w końcu zauważył Applegate'a.
- Czy nie zechciałbyś może odsunąć nieco swego konia
Applegate? Mój siwek zaczyna się niepokoić.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości