"Czemuż służy literatura, jeśli nie temu, aby kazać nam żyć pełną piersią, zmusić nas do picia z kielicha codzienności większymi haustami?" Henry Miller
tak, to też fajne... a taniec na dachu z Saimanem Kate bardziej sympatyczna jest w tym tomie taka z jajem
"Czemuż służy literatura, jeśli nie temu, aby kazać nam żyć pełną piersią, zmusić nas do picia z kielicha codzienności większymi haustami?" Henry Miller
w sumie tak, bo on miał tych swoich lasek masę oczywiście jak sie Kate mocniej pojawiła to już nie, ale w pierwszym tomie miał tą Myong czy jak jej tam było. I on mógł!
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
a ja uwielbiiam te dalsze sceny,w czwartej części bodajże,zaloty Kate i Currana kocimiętkai jego póżniejsze-"Siedzisz?To siedź"
________________***________________
Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.
siedzisz to siedź - skoro WB chce żebym siedziała to wstanę. O o... Coś jest nie tak moja scena numer jeden. W ogóle zaloty są bomba. Kocimiętka, spawanko, francuska pokojówka, ostatni pączek
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.
jeszcze się bronię, ale nie wiem jak długo tom 4 jest tak genialny że go chyba lada dzień powtórzę, mimo że robiłam to całkiem niedawno. No i czymogenki
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.