Strona 1 z 372

PostNapisane: 8 maja 2009, o 18:54
przez Agrest
Cudowne Obrazek



Choć córki zapewne były odmiennego zdania Obrazek

PostNapisane: 8 maja 2009, o 21:08
przez pinksss
toż dopiero równouprawnienie Obrazek pewnie przez to jedno pra Obrazek

ma prababka właśnie córki kształciła mocniej chyba przeczuwając nadejście nowej ery Obrazek

z różnym skutkiem wszakże bo trochę niweczyły jej wysiłki Obrazek



ze strony dziadka natomiast pradziadkowie byli niepiśmienni a dziadek skończył zaledwie 7 klas szkoły podstawowej a mimo to był zapalonym czytelnikiem- robił babci i rodzinie wieczorki czytelnicze przy Mayu i takich tam a potem jak mnie dorwał to byłam jego obiektem czytelniczej pedagogizacji Obrazek wiecie jak się może strasznie nudzić 6-cio letnie dziecko uczące się czytania na kodeksie drogowym? Obrazek myślałam że się o kant stołu zabiję jak otwierał szufladę Obrazek gdzież był wtedy Karol May??? Obrazek

PostNapisane: 8 maja 2009, o 22:57
przez gmosia
mnie tato uczył na "janku muzykancie"...

kazał mi stroną czy dwie przeczytać dziennie, a potem sprawdzał, czy umiem płynnie Obrazek

to pierwsza książka, którą przeczytałam... można powiedzieć, że pierwszy romans, bo w sumie o miłości było Obrazek

i to dzięki mojemu ojcu dostałam pałkę z polskiego za nieprzeczytanie pierwszej lektury szkolnej... ale nauczycielka powiedziała "PRZECZYTAJCIE" a nie mówiła już nic o zapamiętaniu treści... Obrazek

PostNapisane: 8 maja 2009, o 22:59
przez Agrest
Ja się nauczyłam na jakichś komiksach, ale szybko przeszłam do konkretów i chyba pierwszą książką, jaką połknęłam, były baśnie Andersena. Ale nie te przerażające - te przeczytałam później i spać nie mogłam po nocach Obrazek

PostNapisane: 9 maja 2009, o 13:05
przez ewa.p
moja pierwsza książka to był prezent imieninowy jak miałam z 7 lat(czytałam gdy skończyłam 5) a tytuł był po prostu wstrząsający"Przygody Filonka Bezogonka"Obrazeko dziś pamiętam jak płakałam że inne kotki się śmiały z tytułowego Filonka że nie miał ogona

PostNapisane: 9 maja 2009, o 15:34
przez Fringilla
ach... komiksy... ja pamiętam co na 100% przeczytałam już sama latem po zerówce: Silmarillion, bo moją szanowna matkę szalenie nudziło, a ojciec czytał po rozdziale co weekend Obrazek no gorzej niz powieśc w odcinkach...

swoją drogą latami bardzo lubiłam gdy ktoś mi czytał (starszy brat za zmuszanie nienawidzi mnie dotąd Obrazek

dlatego uwielbiałam wszelkie słuchowiska i byłam uzależniona od płyt gramofonowych (Król-Ból i Calinczka - te pamiętam jako pierwsze Obrazek muszę znaleźć obsadę...

PostNapisane: 9 maja 2009, o 15:37
przez Jadzia
Ja też uwielbiałam zawsze te bajki na płytach z adaptera Obrazek

I właściwie to nie pamiętam pierwszej książki, bo zawsze ich mnóstwo w domu było i uwielbiałam od zawsze czytać Obrazek Ale taka pierwsza ulubiona co pamiętam to Jak oswoić czarownicę Porazińskiej Obrazek Szkoda, że się zapodziała gdzieś przy przeprowadzce Obrazek

PostNapisane: 9 maja 2009, o 15:40
przez Annette
Ja pamiętam czytałam komiks z Kaczorem Donaldem Obrazek Uwielbiałam je. W kioskach można było kupić. Wszystkie wpinałam do segregatorów. Miałam z trzy, albo z cztery wypełnione komiksami ObrazekObrazek

PostNapisane: 9 maja 2009, o 15:44
przez Jadzia
Ja tak z komiksów w dzieciństwie to pamiętam Piotrusia Pana, co to go mój brat dostał jak szedł do szpitala na wycięcie migdałków Obrazek

PostNapisane: 9 maja 2009, o 15:50
przez Lilia ❀
Ja jedyne komiksy, które czytałam w szkole to Tytus, Romek i Atomek. Przeczytałam wszystkie. Dopiero w piątej klasie zaczęłam czytać książki i były to części Ani Shirley, Trędowata, Ordynat Michorowski, później weszłam w harlequiny. I te książki w piątej klasie Obrazek

PostNapisane: 9 maja 2009, o 15:50
przez Agrest
Hmm... wydaje mi się, że te, na których doznałam olśnienia ' to były jakieś komiksy Szarloty Pawel, ale pewności nie mam Obrazek

PostNapisane: 9 maja 2009, o 22:16
przez Lilia ❀

PostNapisane: 9 maja 2009, o 23:01
przez Lorelei
O matko, słyszałam o operacjach, ale to?! Czego to nie wymyślą Obrazek

PostNapisane: 10 maja 2009, o 00:20
przez gmosia
metoda bezinwazyjna...

a ile można zarobić... sprzedając później dziewidztwo na allegro Obrazek

PostNapisane: 10 maja 2009, o 01:33
przez Fringilla
Pawel całkiem całkiem Obrazek

PostNapisane: 10 maja 2009, o 11:14
przez Agrest
Wklejam to tutaj, a nie w polskiej strefie, bo po pierwsze nie chodzi mi o książki Michalak, których nie czytałam, a różne inne sprawy (o których za chwilę), a po drugie - wcale nie chcę, żeby ewentualna dyskusja ukazywała się postronnym oczom i wyszukiwarkom (nie mam chyba ochoty być uznana za kazika i prutą wełnę Obrazek )



No a te sprawy, o które mi chodzi... Przyznam, że ta notka mnie zszokowała - nie zawaham się użyć tego słowa Obrazek Zastanawiam się nad granicą w komunikacji między autorem a czytelnikami. Jest taka? Czy autor powinien pisać łzawe newsy o rozstaniu z wydawcą? Czy nie bardziej taktowne byłoby standardowe oświadczenie, że zerwanie kontaktu wynikło z ', a chyba do czegoś takiego właśnie pretendują. Ale czy jeśli wydawca chce tym razem inną okładkę, to nawet nie tyle zerwanie kontraktu, ale i ogłoszenie końca kariery pisarskiej to objaw histerii czy niezłomnego trwania przy swoich ideałach?



Nie chcę wyjść tu na mąciwodę, więc jeśli adminki i modki uznają, że nieładnie tak o autorce dyskutować, to proszę post usunąć Obrazek Ale według mnie temat jest ciekawy Obrazek

PostNapisane: 10 maja 2009, o 12:25
przez pinksss
Obrazek Obrazek Obrazek oczom nie wierzę Obrazek

PostNapisane: 10 maja 2009, o 13:28
przez Agrest
Zszokował cię jej koniec kariery czy to, że jej żal czytelniczek? Obrazek

PostNapisane: 10 maja 2009, o 16:12
przez pinksss
miliony nieutulonych w żalu czytelniczek i kompletnie nieprofesjonalne zachowanie tej pani kreującej się na wielką acz umęczoną pisarkę w deseń wielkiego acz umęczonego polityka Wałęsy Obrazek

PostNapisane: 10 maja 2009, o 18:57
przez Liberty
Bardzo nieprofesjonalne i wyrachowane działanie pani Michalak. Uważam, że ona to zrobiła po to, żeby wielbiciele zarzucili wydawnictwo prośbami, żądaniami itp. o powrót ich ukochanej autorki. Fe.

I to trochę dziwne żeby z powodu jednej okładki zrywać umowę. Dziwne i głupie. Węszę, że poszło o coś więcej niż okładkę.

Agrest, czy Michalak pisała coś o harlequinach?



Edit: Znalazłam post o harlequinach vs. "Poczekajka", ręce opadają. I tak po przejrzeniu strony tej pani dochodzę do wniosku, że pewni autorzy nie powinni się wypowiadać poza swoimi książkami, bo tylko się kompromitują i szkodza swoim interesom. Styl wypowiedzi pani Michala przypomina mi kłótliwą Ann Somerville, która jakiś czas temu zaczęła wojnę z Mrs Giggles Obrazek

PostNapisane: 10 maja 2009, o 21:08
przez gmosia
wojna???

a ja nic nie wiem???

mam nadzieję, że jest ciekawie Obrazek

PostNapisane: 10 maja 2009, o 21:19
przez Liberty
Kilkakrotnie Mrs Giggles pisała o tym na swoim blogu i właściwie w tej chwili tylko sporadycznie wspomina tę autorkę, bo cała awantura przerodziła się w absurd, głównie za sprawą A.S. walczącej chyba na wszystkich blogach. Swoją postawą wobec krytyki, innych autorów itp. Michalak ją przypomina.

PostNapisane: 10 maja 2009, o 21:34
przez Agrest
No a niestety ten apokaliptyczny post na blogu nie jest jedynym złamaniem pewnej etykiety przez Michalak. Ja pierwszy raz o niej usłyszałam w związku z małą aferą na forum książkowym na gazeta.pl, kiedy to zaczęła wojować z krytykantami swojej twórczości w wątku o Poczekajce. To było jeszcze w zeszłym roku.



I stąd też moje pytanie o granicę w komunikacji autor - czytelnik, no bo tak: bloga można pisać? Można. Sama zaglądam na kilka blogów pisarskich. Ale już takim nieprofesjonalnym zachowaniom jak to mówię zdecydowane nie. A z udziałem na forach to jeszcze trudniejsza sprawa. Bo trudno zabronić autorom dostępu do otwartych społeczności, ale człowiek chciałby mieć możliwość skrytykowania książki bez obawy, że znienacka wyskoczy mu rozżalona autorka broniąca swego dzieła. Żeby to jeszcze była rzeczowa obrona... Ale co byście powiedziały, gdyby taka autorka uznała, że krytycznie nastawieni '? (czy też dobre, szczegóły mi umknęły, a dyskusja na prośbę autorki została skasowana...)



Internet - piękna rzecz, ale i tu przecież obowiązują jakieś normy.

PostNapisane: 10 maja 2009, o 21:46
przez Liberty
Autorzy musza zdawać sobie sprawę, że jesli coś publikują, to z miejsca narażają się na krytykę. Nie ma takiego autora, który podobałby się wszystkim. Krytyka to nie wynalazek internetu. I czy gdyby Michalak usłyszała w księgarni jak powiedzmy dwie osoby w rozmowie krytykuja jej książki też by je napadła tak jak w internecie?

Zresztą z notki dotyczacej harlequinów wylazła z niej potworna hipokrytka. Swojego komentowć nie daje, ale po innych to jeździ i jeszcze przemyka się niczym złodziej żeby nikt jej z wiadomą książką nie widział. Powtórzę: fe, fe, fe.

PostNapisane: 10 maja 2009, o 22:02
przez Kasia
W podstawówce czytałam za karę nie znosiłam tego... zwłaszcza lektur. jedyną lekturą w szkole podstawowej było "w Pustyni i w Puszczy" a i to przeczytane po czasie. Jechałam na ściągach podobnie zresztą w szkole średniej. Lektury to koszmar był dla mnie. Nad Niemnem, Potop Quo Vadis przeczytałam po czasie, bo chciałam. czytaniem książek zaraził mnie brat, a zaczęło się od "San Andreas" McLaina. Romanse pojawiły się póxniej, jak odkryłam całą serię o "Ani z Zielonego Wzgórza".



Jeśli chodzi o zachowanie pani Michalak, to według mnie jest ono dalekie od profesjonalizmu. Może rzeczywiście kryję się za tym coś więcej... może to kwestia pieniędzy, a może tego, że naprawdę chciała w czytelnikach wywołać współczucie (to jednak jest żałosne), może jakieś osobiste animozje..., ale jak na to nie patrzeć zachowania nie pochwalam.