PS rany, nie można po prostu napisać "tak", bo za mało znaków
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Szczepienie nie zwalnia z noszenia maseczki. Ja chyba też, choć wolę, aby to było niepotrzebne, ale wygląda na to, że wirus sam z siebie nie zniknie. Niestety. Ciekawe, na jak długo to pomoże?
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu. Denis Diderot
"If you want it enough, you can always get a second chance." MM * “I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM * Zamienię sen na czytanie.
To faktycznie ciekawe - mam jednak obawę, że będzie jak ze "zwykłą" grypą, czyli sezonowo
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu. Denis Diderot
"If you want it enough, you can always get a second chance." MM * “I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM * Zamienię sen na czytanie.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Maseczka bywa irytująca [szczególnie wtedy, gdy przypominam o niej sobie, gdy już wyjdę z domu i muszę wrócić ], ale ma też swoje plusy: wystarczy, że umaluję oczy, a resztę makijażu mogę sobie darować, no i w maseczce często bywam anonimowa i nie muszę gadać z kimś, z kim gadać nie mam ochoty.
Z tym makijażem to faktycznie udogodnienie Niestety ja mam problem z oddychaniem przez nią, tym bardziej, że powietrze nie mamy czyste. Po przejściu 500m, mam wrażenie, że wspinam się po górach.
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.
A ja w grudniu poprzedniego roku zrobiłam manewr: przerzucam się z makijazu oczu (znaczy: co najwyżej kredka i tusz) na usta i zakupiłam szminki. No i przez następny rok szminkowałam się w domu na różnych timsach, skajpach i innych zumach. I w ogóle codziennie w dni robocze. Rany nigdy tak się nie malowałam jak w tym roku (kupiłam, to będę - a w ogóle fajne są ogólnie), i tak regularnie koszul nie nosiłam
Ale tak, u mnie podkład zostawiał na maseczce ślady (co zarazem przypomina, jak czesto trzeba prać
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
No w teorii mi się pomysł podoba: przestrzeń duża faktycznie, wietrzona mocno, nie sprzyja wbrew pozorom do kontaktów bliskich (jak w kawiarni maseczki są, tłumów nie ma... I jeszcze ukwiecona. Ja poproszę w ogóle poza epidemią na stałe w takim kształcie
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Ludziska kombinują jak mogą, żeby się ratować przed plajtą, szkoda jednak, że nie robią tego z głową, bo jednak jakieś odległości należałoby zachowywać i jeśli już, to wpuszczać na lód zdecydowanie mniej osób.
No właśnie nie widziałam gęstości, jaką dopuścili właściciele/organizatorzy. To lepsze warunki niż jakakoiwiek siłownia (przy zachowywaniu pewnych zasad). W ramach czarnego humoru: parę lat i wypracujemy sensowne normy działania w pandemii
PS obawiam się, że ogólnie będzie jak zawsze: biedniejsi zbiednieją, bogaci zyskają na koniec.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Rozumiem, ale zarazem na zimno nomen omen warto popatrzeć, jakie jest zagęszczenie (i jakie powinno być), jak dużo czasu się spędza etc. i ogólnie jak infrastruktura działa (wietrzenie). Porównując z pociągami (kto ostatnio jeździł to wie), marketami (podobnie) etc. Że o zakładach pracy nie wspomnę.
Nie postuluję otwierania tu i teraz, ale staranne badanie, co jak mogłoby funkcjonować (np. większość muzeów, bo mają system dobrego wietrzenia, przestrzeń oraz oczywiście możliwości regulacji liczby gości). Tu czynnik dla mnie ważniejszy jest: jak się w takich miejscach pracuje (bo to miejsca pracy są źródłem zakażeń) a nie, jak się je odwiedza (przestrzeganie przepisów łatwiejsze do egzekwowania z mnóstwa powodów). I czy faktycznie bardziej się opłaca zamknąć na dany czas, jeśli już jest to kwestia finansowa.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Pani Kaja Godek poskarżyła się dopiero co na Fb, że ksiądz nie wpuścił jej do kościoła, bo w środku był już komplet, więc weszła przez zachrystię. I jeszcze śmiała pouczać owego księdza, że tak nie wolno. No jak babcię kocham, czego ci ludziska nie rozumieją????
Jak się okazuje, wielu rzeczy Ja miałam kolejną scysję z osobą w autobusie, która ściągnęła maseczkę, aby porozmawiać przez telefon (całe 20 minut, jak się dowiedziałam od wspołpasażerki). Swoją drogą rozmowa telefoniczna była krzyczeniem towarzyskim na "głupich ludzi, co się nie chcą szczepić", więc wciąż jestem dobrej myśli, że to niedobór info a nie zła wola "bo ja tak chcę i nikt mi nie będzie".
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Ludzie uczą się, uczą i nauczyć się nie potrafią, a zdrowy rozsądek to jednak rzadkość.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu. Denis Diderot
"If you want it enough, you can always get a second chance." MM * “I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM * Zamienię sen na czytanie.
Dużo w polskich mediach o pierwszym zimowym wejściu na K2 dokonanym przez - co wyjątkowe, ale to inna opowieść - zespół (a raczej: drużynę wspinaczy z Nepalu. Jestem prawie antyfanką himalaizmu, ale tu ciekawe jest wszystko: i to, kto tego dokonał (Nepalczycy, Szerpowie), i to, jak tego dokonano (solidarnie, zespołowo).
Jak byłam mała i oglądałam Telewizję Edukacyjną (zlikwidowaną w 1993 roku chyba), to się dziwiłam, że zdobywcą Everestu był wymieniany tylko jeden człowiek, chociaż ewidentnie na zdjęciach i w opisach było dwóch.
Dla kontekstu, dlaczego ostatnie wydarzenia są tak ciekawe (i ważne dla branży) wobec tego polecam bardzo dokument "Szerpa" autorstwa Jennifer Peedom. Centralnym bohaterem jest Phurba Tashi Sherpa, doświadczony tragarz.
Twórczyni pojechała w 2014 roku robić "zwykły" materiał o w sumie komercyjnej totalnie branży i wspinaniu na Czomolungmę, a, jak to bywa z życiu, miała niezwykłe szczęście w nieszczęściu, bo trafiła na koszmarny sezon (wiele ofiar lawiny) oraz przede wszystkim starcie wykorzystywanych do granic nieprzyzwoitości lub poza nie szerpów / tragarzy z bogatymi organizatorami (w zdecydowanej większości obywatelami zachodnich państw. Cała branża czerpie olbrzymie zyski opierające się na wyzysku osób maksymalnie narażających swoje życie z musu zdecydowanie bardziej niż wyboru. Organizatorzy swoją drogą odpowiadają też za olbrzymi śmietnik i zniszczenia w górach.
Mnie się dokument podobał, ponieważ też nie szedł ścieżką "a teraz, widzu, współczuj" tylko faktycznie pokazywał zależności i dynamikę w branży. W sumie raczej przygotowywał na zmianę sposobu patrzenia na całą sytuację. Ostatnie wydarzenia też na tę zmianę wskazują. Oby poszła w dobrym kierunku...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Lubię książki, filmy i dokumenty dotyczące himalaizmu. Sporo ich przeczytałam przez trzy ostatnie lata i dlatego naprawdę się cieszę, że ostatni z ośmiotysięczników, których do wczoraj nikomu nie udało się zdobyć zimą, choć naprawdę wielu próbowało, zdobyli właśnie Nepalczycy. Należało im się, bo dotychczas traktowało się ich jak tragarzy, którzy wniosą na swoich plecach sprzęt [często naprawdę ciężki] wspinaczy wyposażonych w drogie, kolorowe ubranka, zaporęczują im drogę, a niektórych [szczególnie na Mont Evereście] niemal wciągną na szczyt. Albo idą ich ratować, kiedy jeden z drugim wlezie na górę, ale nie ma już siły zejść. Ale czytałam tez o nieuczciwych Szerpach, którzy potrafili zostawić powierzonego im wspinacza w połowie drogi i wrócić do bazy. Albo o takich, którzy mieli za zadanie zabrać na szczyt dodatkową butlę z tlenem, a tam okazywało się, że butla jest pusta. Gratuluję Nepalczykom i cieszę się z ich sukcesu, ale jednocześnie jest mi zwyczajnie żal naszych wspinaczy, którzy już parę razy robili podchody pod K2 zimą. Szczególnie Krzysztofowi Wielickiemu zależało. Adamowi Bieleckiemu też. W roku 2018 próbowali wejść zimą na K2, ale ich plany pokrzyżowała słynna akcja ratunkowa na Nanga Parbat, podczas której Denis Urubko i Adam Bielecki ruszyli na pomoc Elisabeth Revol, bo nie była w stanie sama zejść ze szczytu Nangi. Trzymam kciuki, żeby udało im się zdobyć K2 zimą, ale bez tlenu, bo to dopiero będzie wyczyn. Może to głupie i płytkie, ale gdzieś tam po cichu cieszę się, że dokonali tego Nepalczycy a nie Denis Urubko czy Simone Moro.
Ja tylko jeszcze raz zrobię zastrzeżenie, że jestem w stronę bycia antyfanką, więc wychodzę z odmiennych punktów niż Ty, Dorotko, gdy mowa o himalaizmie No więc:
Jak się zrobiło z tego biznes, w którym jedna co najmniej strona jest mega mocno wykorzystywana (nie tylko czysto finansowo) i to od samego początku, to mamy czasem takie sytuacje, jak wspomniałaś. I dlatego też w sumie pewnie cieszę się, że to nie Simone'owi się udało, bo ten ma mega niefajne rzeczy na koncie w ramach relacji z szerpami/lokalną ekipą.
Ale czemu nie Urubko?
PS Swoją drogą, w nawiązaniu do tego, kto funduje kolejne wyprawy Polakom (bo z tego co wiem, to różni bywają sponsorzy), jestem ciekawa, jak nepalska ekipa sfinansowała wyprawę. Np. czy to podobnie jak w polskim przypadku rządowo wspomagane. Bo tu też na linii rząd Nepalu - Szerpowie różnie bywało.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Kto finansuje Nepalczyków nie wiem. Ale może właśnie władze? Chociaż z drugiej strony to mało logiczne, bo dokąd K2 było niezdobyte zimą, to przyciągało wspinaczy z całego świata, a ci zostawiali tam krocie za możliwość wspinaczki i bycia tymi pierwszymi. I oczywiście, że to jest czysty biznes, ale od niedawna, bo teraz Szerpowie rzeczywiście inkasują od każdego delikwenta nawet po kilka tysięcy dolarów za pomoc w dotarciu na szczyt, zaś jeszcze kilkanaście lat temu dostawali równowartość dolara za dzień. A co do Denisa Urubko to on się ostatnimi czasy bardzo zbratał z Simonem Moro.
Wreszcie Dlatego też się zastanawiam, czy zmiana pójdzie w pełnym pozytywnym kierunku a nie będzie polegała na przejęciu systemu działania po prostu i to sami Nepalczycy teraz będą wykorzystywać krajan równie bezwględnie że o "ekologii" całego "sportu" nie wspomnę.
Przekaz jest w duchu "zrobiliśmy to dla nas" (ergo: Szerpów/Nepalczyków), ale też zgadzam się - rząd ciągnący kasę od bogatych turystów chyba tego oficjalnie by nie wspierał. Z drugiej strony - nie wiem, jak pandemia wpłynęła na sytuację Nepalu mocno polegającego na turystyce (chociaż wiadomo: kto bogatemu zabroni podróżować i PR dobrze zrobiony w sumie (kiedy jak nie teraz). Zatem wciąż ciekawa jestem
Na polityce i dynamice w środowisku się nie znam, ale faktycznie
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin