przez Janka » 9 stycznia 2016, o 02:16
Moim pierwszym skojarzeniem, gdy czytałam ten wywiad, był "Mr. Perfekt" Lindy Howard.
Mam taką wizję przyszłości: Jeśli dzieci pani Terlikowskiej będą nieperfekcyjne według jej wymogów, to zrobi im to samo, co chora mamusia psychola z książki, czyli będzie uważać, że jej obowiązkiem jest poinformowanie ich o tym (cytat: "muszę przekazać swoje wartości i skrytykować"). A jej dzieci potem pójdą w świat i będą z zemsty zabijać.
Ale zabijać im będzie wolno, żaden problem. Wprawdzie zabijanie to grzech, ale przecież wolno grzeszyć. Warto się starać, żeby nie, ale skoro się zdarzyło, to trudno. (cytat: "Człowiek upada, nie zawsze mu się wszystko udaje, ale powinien mieć jakąś poprzeczkę.")
Tylko użycia prezerwatywy by nie wybaczyła swojemu dziecku. Reszta to drobiazgi.
Prawie wymiotowałam jej zakłamaniem. Dobrze chociaż, że swojego męża przedstawiła jako idiotę. (A siebie jako nimfomankę.)
Zastanawiam się, co by było, gdyby państwo Terlikowscy spotkali się z drugim małżeństwem tak samo mocno osadzonym w katolicyzmie, jak oni sami, z którym zaczęliby porównywać swoje poglądy. Terlikowscy by powiedzieli, że złamali obowiązek wytrwania w czystości do ślubu oraz się zdradzali (w myśli to też zdrada), a ci drudzy na to by powiedzieli, że te dwie sprawy u nich są niezłomne, a za to trzy razy użyli prezerwatywy i na Wigilii spotkali się z partnerką/em swojego homo-dziecka.
W jaki sposób te dwa małżeństwa dogadałyby się co do tego, czyje poglądy są ważniejsze i bardziej opiniotwórcze? Z wywiadu z panią Terlikowską wynika, że jej małżeństwo jest, i dla każdego musi być, wzorcowe. Ale to drugie małżeństwo też ma prawo tak uważać. No i co teraz? Jestem bardzo ciekawa, jakiego argumentu użyłaby pani Terlikowska, żeby przekonać tę drugą parę, że można wybaczyć zdradę, ale nie można użycia prezerwatywy.