Lorelei- Królik bomba… A duży był ten psiak? Jakoś nie mogę sobie wyobrazic tego starcia tytanów
Ja miałam królika-angorę i szynszylę. Kiedyś, królica miała wtedy ruję, (straszna była: wydrapywała sobie do krwi futro z szyi) przetrąciła szynszyli kark. Ale był płacz i zgrzytanie zębów.
Ewa to zgroza! Takie maleństwo, niewiele ponad roczek. Dobrze, że znalazł się jakiś transport.
A co do jedzenia pieniędzy. Ja zjadłam złotówkę, ale byłam dużo starsza już do zerówki poszłam. Mama mi dała na loda a ja genialna, wsadziłam ją sobie do buzi i poleciałam po schodach, gdzieś w granicy 2 piętra, wleciała mi do gardła no to ją przełknęłam. Mamie się nie przyznałam.
Jane. Miałaś sporo szczęścia. Otwór gębowy jest w prostej linii połączony z nosem. Kanały krzyżują się w tym samym momencie gdzie krzyżują się układy pokarmowy i oddechowy czyli w krtani. Kanaliki prowadzące z nosa do gardła schodzą po linii pochyłej i łączą się pod tym samym kontem z tchawicą. I jeśli zdarzyło by się tak że rodzice odchylili by ci głowę do tyłu i akurat wzięłabyś wdech nosem to mogłabyś się taki niepozornym koralikiem udusic. A sądzę że miałaś głowę prosto więc koralik poleciał i spadł ci na język, a mamy taki odruch bezwarunkowy, który sprawia że gdy człowiek nie jest przygotowany do przełknięcia pokarmu (czyli chrzęści krtani nie przesuwają się w górę by zasłonic tchawicę i odsłonic przełyk) mięśnie języka cofają pokarm do ust. Czy nie jesteśmy zadziwiająco skonstruowaną maszyną?
Co do drugiej historyjki. Przeurocza. Dzieci są fantastyczne. A ja kiedyś popsułam swój duet:) Mówiłam z kolegą „Samochwałę”. On jako narrator, ja jako samochwała i? I w trakcie recytacji przysłoniłam dłonią usta.
Jadziu… Debeściara z ciebie.
Ewa. Cóż każdy chyba ma jakieś blizny bo poznawaniu świata zwykłą metodą czyli wykorzystując swoje zmysły podstawowe. Zapach, smak, dotyk…