Świetny temacik:)
Ja co prawda nie miałam swojego charakterystycznego słowa ale..
... byłam świetna w kombinowaniu...
Babcia dostała na urodziny miarkę krawiecką, ona się ściągała i rozkładała automatycznie. Ponoć cudo...
A Ulcia postanowiła sie nią pobawić... tak dokładniej to nią i wielgachnym śrubokrętem. Wszyscy sie śmiali bo ponoć wyglądałam rozkosznie z wyciągniętym jęzorem w pełnym skupieniu chcąc rozkręcić ta miarkę. Jakież było zdziwieni wszystkich jak mi sie udało
A jaka duma dziadka jak nie potrafił jej skręcić z powrotem :papa
Nastepnym razem mama dostała na imieniny wielka paletę malowideł, którą położyła na gazetniku. Ja byłam bardzo grzecznym dzieckiem, potrafiłam godzinę sie bawić cieniem od firanki dlatego mama spokojnie mogła mnie zostawić na dłużej sama w pokoiku. Otóż w trosce o dobro mamy wypróbowałam wszystkie jej cienie, pudry, róże. Pomalowałam się cała zaczynając od oczu, ust, polików szyi ubrania az po paznokcie na stopach:) Nie trudno sie domyslić że z malowideł mamy nie zostało zbyt wiele:P
Później mama była już ostrożniejsza. Jak zmywała naczynia lub gotowała a ja byłam w innym pokoju pytała "Ula co robisz?". Wtedy Ula odpowiedziała "Pisiam sobie". No i jak na dobre prawdomówne dziecko odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Pisiałam po dowodzie osobistym mamy i książeczce ubezpiezeniowej.
Raz na którejś z imprez ubrałam sie w majtki i resztę bielizny mamy, miałam je na głowie, na rękach nogach... I tak właśnie ubrana, wyszłam do gości.
Oczywiście były też straszne chwile...
Moja mama jest taką osobą która wszystko robi na ostatnią chwilę. Wtedy sprzątała i gotowała przed wielkanocą. Myła okna i piekła kotlety. Zostawiła na ziemi płyn do okien i podeszła poprzewracać kotlety gdy wróciła ja siedziałam z butelką przy ustach.
M: Ula nie piłaś?
U: Nie
M: Ula piłaś to?
U: Tak
Ale mieli stracha:P Od razu do szpitala pojechali.
A raz u babci piła kawę i ja podchodzę i pytam:
U: Śii?
M: Śii.- znaczy że gorące
No to Ula metodą poznawczą włożyła paluch do kawy:P
Ale prawdziwym aparatem był mój Mariusz. On strasznie wolno je po dziś dzień a jak był mały to jadł tak długo że usnął. A jak mu mama zabrała talerz to zaczął płakać że mu jedzenie zabierają.
Raz z kuzynem przymierzyli podpaski z tym że... odwrotnie. Przykleiły im się do... ale cii. To dośc wstydliwy temat...
Mogę wam też opowiedzieć o Mariusza cioci i jego bracie:P Lala jako pierwsze dziecko był dość rozpieszczony, zasypiał tylko na rękach. Jego ciocia kołysała go tak długo aż zasnął i chciała go po cichutku odłożyć do łóżeczka. No i wstaje idzie na paluszkach, delikatnie wychodzi z pokoju i... łup głową Lali o futrynę...