przez Dorotka » 20 stycznia 2009, o 19:56
Dwie moje znajome szykują się właśnie do ślubu i obie mają zupełnie odmienne upodobania. Jedna [nazwijmy ją panną X] marzy o super wystawnym ślubie i jeszcze wystawniejszym weselu, druga [panna Y] wprost przeciwnie - ślub bez pompy i skromny obiad w restauracji.
Panna X zamówiła sobie bogato zdobioną suknię z koronki, z ogromną ilością falban, z naszytymi gęsto perełkami, a do tego dłuuuuugi welon z .... wielkim diademem. Dodajmy, że panna X jest niewysoka i delikatnie mówiąc mocno korpulentna, co ma ogromne znaczenie przy mocno falbaniastej sukni z wszytą w talii przezroczystą koronką, która doskonale uwidoczni jej niemale fałdy tłuszczu. Obrączki mają być z białego złota wysadzane brylancikami, a wesele planują na 150 osób, z wszelkimi bajerami, jakie mogły jej tylko przyjść do głowy.
A panna Y zamierza iść do ślubu cywilnego [bo uparła się, że kościelnego nie weźmie, choć rodzinie jej narzeczonego i jemu samemu też, bardzo na tym zależy] w najzwyczajniejszej fioletowej sukience w dość dziwaczne wzory. Obrączki mają mieć tytanowe, a zamiast wesela obiad w restauracji. Restauracja zaklepana jest na 5 godzin, a zamówili jedynie zupę, drugie danie i skromny deser. Żadnych przystawek, wędlin, sałatek. Żadnych ciast, ani owoców. Nawet na tort nie daje się namówić. A co to za przyjęcie weselne bez tortu? Choćby mały, ale powinien być. A poza tym, to co oni będą tam robić przez pięć godzin, skoro z jedzeniem uporają się w godzinkę? Zero muzyki, zero alkoholu [tylko po kiliszku szamapan], zero typowych weselnych zabaw.
Dwie skajne sytuacje, jak dla mnie obie obie mocno przegięte.