Strona 1 z 182
Romans historyczny
Napisane:
1 stycznia 1970, o 02:00
przez Fringilla
Romans historycznyTu można napisać, co sądzi się o tej serii. Podać swoje ulubione tytuły. Polecić do przeczytania lub pomóc w poszukiwaniach. Czyli wszystko o romansie historycznym
Swoja drogą polecam Louise Allen "Julia i wojownik", bo fajne realia i faktycznie gdzieś tam w tle (początek V w.) czuć że imperium się zmienia... i ja nawet nie usnęłam nad tą historią (ps.ale to wciąż harlequin, rewelacja to to nie jest.
Napisane:
1 stycznia 1970, o 02:00
przez Madlenita
Jeśli chcesz coś o Rzymie to polecam Srebrną wilczyce A. Bohardt... Epoka troche pozniejsza - czasy Karola Wielkiego i papieza Hadriana, ale czyta sie swietnie...
Napisane:
1 stycznia 1970, o 02:00
przez Fringilla
ale to nie harlequin tylko faktycznie kawałek fajnej prozy z pogranicza fantastyka/paranormal
Napisane:
1 stycznia 1970, o 02:00
przez Madlenita
Frin a czytałaś ostatni tom tej serii Borhard? Nie został wydany w Polsce nisetety a to bezposredni ciąg dalszy Srebrnej wilczycy...
Napisane:
1 stycznia 1970, o 02:00
przez basik
Cnotliwa żona- Burrows, bo chyba o niej ta cała dyskusja też mi sie podobała
bohater śfinia do potęgi, a żona to taki zastraszony mop
Napisane:
1 stycznia 1970, o 02:00
przez kasiek
Ona nie jest zastraszonym mopem!
Napisane:
1 stycznia 1970, o 02:00
przez basik
przecież była na każde jego skinienie, robiła wszystko co tylko chciał
Napisane:
1 stycznia 1970, o 02:00
przez limonka
Dziękuję, że na mnie czekacie - bo, wiecie, też mnie olśniło, że ten facet, wypisz, wymaluj, jakby był bohaterką Palmer. Dobrze że mu jeszcze kot nie zdechł, ale za to myślał,że mu kumple żonę podrywają. Czyli na równo wychodzi.
Dla mnie to była taka czysta esencja klasycznego zagrania romansu: ona - niby z kompleksami, niby paprotka, ale tak naprawdę piękna (bo inni jej wmówili, że niby nieatrakcyjna), poza tym ogólnie przygotowana psychologicznie na przerobienie wszelkich traum swego chłopa. On za to z worem nieszczęść, które ciągną się za nim już od kołyski, a może i od poczęcia (bo wszak matka też poniewierana). Po trzecie, przypadkiem spotykają się i żenią, po czym marynują się we własnych przekonaniach i przemyśleniach, które są, rzecz jasna, błędne. No i tak się marynują, marynują... aż tu nagle nieszczęścia z nieba. Kogoś porywają/szantażują/rabują/bankrutują itd, itp. Po czym następuje ogólny przełom i okazuje się, że najgorszym nieszczęściem były te pchły, co pannę oblazły. I jedno mnie tylko dziwi: czemu nie było na końcu dzieciaka w kołysce? No czemu? Mogłabym to sobie zakwalifikować jako klasykę klasycznych chwytów, a tak brakuje mi tej wisienki na torcie.
Napisane:
1 stycznia 1970, o 02:00
przez kasiek
Nie zawsze i nie wszędzie. Poza tym ona nie była skupiona na sobie, że zawsze tylko ja i ja, ale potrafiła się wczuć w jego sytuację.
Napisane:
1 stycznia 1970, o 02:00
przez pinksss
a dobrze choć te klasyczne zagrania rozegrane?
Napisane:
1 stycznia 1970, o 02:00
przez kasiek
dal mnie bardzo dobrze.
Napisane:
1 stycznia 1970, o 02:00
przez pinksss
a łzy wyciska jak Rolls?
Napisane:
1 stycznia 1970, o 02:00
przez limonka
No klasycznie - jak to klasyka. On jest od pomiatania i nierozumienia, albo rozumienia z dużym opóźnieniem, a ona od rozumienia i zagryzania warg. Ja to od czasu do czasu lubię, żeby było po Bożemu.
Tylko się zdziwiłam, że ta jej towarzyszka na końcu na sprzedajną latawicę wyszła, zapowiadała się dość sympatycznie, myślałam,że o niej może coś jeszcze autorka napisała. Ale, niestety, to nie "C 'series" i Susannah została interesowną panienką.
Edit: Rolls dla mnie bardziej rozbudowana.
Napisane:
1 stycznia 1970, o 02:00
przez kasiek
I spotka ją za to najsłuszniejsza z kar.
Napisane:
1 stycznia 1970, o 02:00
przez basik
Pinks przeczytaj to sama ocenisz
mnie się podobały
Napisane:
1 stycznia 1970, o 02:00
przez pinksss
może jest jeszcze nadzieja.
Napisane:
1 stycznia 1970, o 02:00
przez kasiek
No chyba, ż eją jej łowca posagów obumrze.
Napisane:
1 stycznia 1970, o 02:00
przez pinksss
a nie spojlerujcie za bardzo.
Napisane:
1 stycznia 1970, o 02:00
przez limonka
E tam, nie wiem, co tak na nią bohater psy wieszał: to była zwykła podfruwajka, co się wklepała w wielki świat i arystokratów. A tu zaraz zrobili z niej niemal sprzedajnę dziewczę spod latarni. Ale w sumie to też było klasyczne: albo się ma przymioty ducha i ciała, albo się jest malowaną lalą, innego wyboru nie ma.
Romans historyczny
Napisane:
12 lipca 2006, o 14:21
przez Jane
Tu można napisać, co sądzi się o tej serii. Podać swoje ulubione tytuły. Polecić do przeczytania lub pomóc w poszukiwaniach.
Napisane:
12 lipca 2006, o 14:59
przez Gość
Seria jest fajna, ale ja tam wolę inną. "Romanse sprzed lat"
- są tańsze
- mają więcej stron
- i nie muszę czakać całego miesiąca na nowy tytuł
W sumie z harlequina mam tylko jedną taką książkę "Uprowadzona". Tytuł jest nieodpowiedni do treści. Bo tylko raz ją porywają i od razu jej przyszły ją ratuje. Zero adrenaliny.
Napisane:
19 lipca 2006, o 20:17
przez Gość
Hmmm, lubię większość historycznych (och, tak przenieść się do innych czasów!), także z tego względu, że są grubsze i trochę więcej akcji niż w tych zwykłych. Co do "romansów sprzed lat" - popieram. Ale nie wszystkie, jak zwtykle. Dobra, zamieszałam, teraz autorki:
z harlequina: Bronwynn Williams i Jacqueline Navin - moje ulubione. Odradzam Paulę Marshall - nuda.
z "sprzed lat": Julia Quinn, Suzanne Enoch - te fajne. Tych beznadziejnych nie pamiętam.
Napisane:
20 lipca 2006, o 16:22
przez Kat
ja ostatnio tez czytalam opowiadanie historyczne i myslalam ze mnie krew zaleje... w sumie fabula byla jako taka, intryga tez, ale momentami dialogi byly nidne, jak falki z olejem, a niektorzy bohaterowie tragiczni. nie wiem, czy kojarzycie tytul: W letyniej rezydencji. wszystko dzieje sie w letniej rezydencji jakiegos tam hrabiego, ktory wydaje bal. pierwsza czesc dotyczy jego kuzynki i lowcy posagow. druga arystokratki podajacej sie za sluzaca i ukrywajacego sie przyjaciela pana domu, a trzecia samego gospodarza i jego zony, ktora uciekla od niego i teraz wrocila w przebraniu. gdyby dialogi byly momentami ciekawsze to nie byloby tak zle, choc musze przyznac, ze niektore sceny byly zabawne..
Napisane:
8 września 2006, o 01:38
przez Patitih
tjaaa, to jest to. Hmm, tak cofnąć się troszku i zapomnieć o szarej rzeczywistości. W dodatku autorki tej saerii mają duży plus u mnie, bo żeby pisać książi tego typu trzeba przystosować język pisany do stylu jaki panował w tamtym okresie. Co prawda nie wszystkim autorkom to sie udaje. Teraz np męczę się z trylogią "Żona oficera", a idźcie do boru. Nie dam rady przebrnąć.
A najbardziej lubię gdy autroki cofają się jeszcze bardziej w czasie, wiecie rycerze, wiedźmy, trochę magii i takie bajery. Co prawda raz i to bardzo, ale to bardzo dawno temu trafiłam na tego typu i książkę i zabijcie mnie, nie pamiętam tytułu, i o zgrozo nie mam jej w swojej bibliotece ;(
Jeden minus tej serii, panienki z dobrych domów mają mysli perwersyjne (których się tylko domyślamy), a zachowują się jak cnotki niewydymki
Napisane:
8 września 2006, o 12:24
przez Kat
jak lubisz rycerzy to powinna Ci przypasc do gustu ksiazka pt. Rycerz i panna. byla ostatnio w super expressie - fajna. autorke napisze jak wyciagne ksiazke z pudla to wtedy dokleje
juz spojrzalam - autorka to Cathriene March