Strona 1 z 12
Powieść obyczajowa
Napisane:
24 maja 2016, o 13:05
przez Janka
Powieść obyczajowa
W tym temacie proponuję abyśmy rozmawiały o współczesnych powieściach obyczajowych, o naszych ulubionych lub nielubianych autorkach oraz przeczytanych książkach.
Cechy charakterystyczne tego gatunku:
- narracja w trzeciej osobie, narrator wszystkowiedzący
- narrator jest obiektywny, opowiada, co bohaterowie robią i mówią, ale nie tłumaczy powodów ich postepowania
- mnogość bohaterów
- bohaterowie powiązani są między sobą siatką relacji rodzinnych, towarzyskich, zawodowych, mieszkaniowych itd.
- wielowątkowość
- ukazywanie problemów z kilku punktów widzenia
- tematyka społeczno-obyczajowa
Zapraszam do dyskusji.
Napisane:
24 maja 2016, o 16:04
przez Księżycowa Kawa
Wydaje mi się, że narracja nie zawsze się odbywa w trzeciej osobie, chociaż ma tendencję w tym kierunku.
Napisane:
24 maja 2016, o 20:18
przez gonia
A jeśli w takiej powieści jest wątek romansowy, to też tutaj przynależy, czy już nie?
Napisane:
24 maja 2016, o 21:59
przez Dorotka
W większości obyczajówek mamy jakiś wątek romansowy, ale nie jest on wiodący. Zresztą ja w ogóle mam problem z określeniem, co tak naprawdę jest powieścią obyczajową, a co nie. Bo niby wiem o co biega, ale gdyby mi ktoś kazał wskazać konkretny przykład, to już musiałabym się zastanowić. Pewnie cały ten cykl o rozlewiskach podchodzi pod obyczajówkę. Książki Witkiewiczowej też. I Michalakowej również.
Napisane:
24 maja 2016, o 23:00
przez Księżycowa Kawa
gonia napisał(a):A jeśli w takiej powieści jest wątek romansowy, to też tutaj przynależy, czy już nie?
Raczej tak, skoro nie wysuwa się na pierwszy plan.
Napisane:
25 maja 2016, o 00:11
przez Janka
Czytałam niedawno powieść, w której większość wątków dotyczyła miłości, a na pewno nie była romansem, bo romans jako gatunek literacki, rządzi się swoimi zasadami i tamta książka ich nie spełniała.
Księżycowa Kawa napisał(a):Wydaje mi się, że narracja nie zawsze się odbywa w trzeciej osobie, chociaż ma tendencję w tym kierunku.
Umiałabyś podać przykłady?
Może to tylko wyjątki, które potwierdzają regułę.
Dziewczynki, jeśli uważacie, że powinnam coś poprzerabiać w charakterystyce gatunku, to mówcie głośno, chętnie to zrobię.
Umówmy się, że to, co teraz tam jest napisane, to wersja próbna.
Napisane:
25 maja 2016, o 00:39
przez Księżycowa Kawa
Chodziło mi tylko, że nie zawsze, lecz właśnie najczęściej, np. „We dnie, w nocy” Agata Kołakowska – narracja pierwszoosobowa. I wydaje mi się, że coś kiedyś jeszcze było.
Napisane:
25 maja 2016, o 01:00
przez Janka
Może to powieść o tematyce obyczajowej, a nie powieść obyczajowa?
Napisane:
25 maja 2016, o 06:06
przez Lucy
Cieszę się ,że wątek powstał. Czytam dużo powieści w których romansu jest co kot napłakał i za bardzo nie wiedziałam ,gdzie o nich pisać.
Napisane:
25 maja 2016, o 13:49
przez Janka
Pomysł na ten wątek przyszedł mi właśnie stąd, że też czytam książki, które nie pasują do żadnego istniejącego wcześniej wątku.
Nowy miał nam ułatwić życie, nie utrudnić, dlatego proponuję, żeby zaliczać tutaj książki, które choć odrobinę pasują do miana powieści obyczajowej (bez przejmowania się w jakim stopniu tak, a w jakim nie), ale przy tym nie mają cech, przez które musiałyby być w innych wątkach.
Jak drogą eliminacji książka nie pasuje gdzieś indziej, to musi pasować tutaj.
Wykluczamy więc stąd:
-książki polskich autorek (Polska strefa)
-kryminały, thrillery, sensację
-powieści historyczne
-powieści paranormalne, fantastykę, horror
-Young Adult + New Adult
-harlequiny (Harlequin Światowe Życie lub Romans współczesny)
A także romanse.
Obecność wątków miłosnych w tych książkach, nawet duża, ich nie wyklucza. Ale musi być wtedy spełniony jakiś warunek, przez który książka nie jest romansem (np. brak HEA, mnogość bohaterów lub coś innego).
Zgadzacie się?
Napisane:
25 maja 2016, o 15:29
przez Księżycowa Kawa
Tak, wydaje mi się to najlepsze rozwiązanie w tej sytuacji. Mamy jeszcze wątek: Literatura nieromansowa, a reszta tu.
Napisane:
25 maja 2016, o 17:25
przez Lucy
Janka napisał(a):
Zgadzacie się?
jasna sprawa
Napisane:
31 maja 2016, o 19:24
przez Janka
Katie Fforde "Przepis na miłość"
Książka opowiada o kilku tygodniach z życia Zoe Harper.
Bohaterka jest jedną z dziesięciorga kandydatów biorących udział w telewizyjnym show o gotowaniu.
Pozostali kandydaci:
- Cher - długonoga blondynka, pochodzi z bogatego domu, zależy jej na karierze celebrytki, powinna startować w programie o innym charakterze, np. w Top Model, ale uznała, że na tle niezadbanych kucharzy prędzej zostanie zauważona
- Szadrak - dziko wyglądający młodzieniec z burzą sterczących włosów, bardzo dobrze gotuje
- Muriel - w średnim wieku, posiadająca rodzinę i dzieci
- Dwaine i Daniel - dwaj młodzi mężczyźni, odpadli na początku
- Becca - poważna dziewczyna, myszowata i nieśmiała, wspaniale gotuje
- Bill i Alan - dwaj starsi mężczyźni, były budowlaniec po 60-tce i siwiejący eks-aktor
- Shona - bardzo nerwowa dziewczyna, umie gotować, ale nerwy ją niszczą
Jest też trójka sędziów oraz inni bohaterowie.
Jeden z sędziów wpada Zoe Harper w oko, co w efekcie sprawia, że Zoe wpada mu do łóżka. Trochę niepraktyczne, jeśli się weźmie pod uwagę, że ona jest kandydatką w programie, w którym on jest sędzią. Muszą się ukrywać i oszukiwać otoczenie.
Cher jest zdeterminowana by wygrać za każdą cenę. Nie powstrzyma się przed użyciem sabotażu i szantażu. Jest maksymalnie podła i złośliwa. Prawdziwy potwór. Jej postać jest bardzo przesadzona i właściwie była jedynym elementem w książce, przez który oceniam całość stosunkowo nisko. Taka bohaterka, cały czas czarna, nigdy nie szara, sprawia, że książka staje się mniej wiarygodna.
Wątek miłosny jest również mało wiarygodny z uwagi na to, że bohaterowie spędzają ze sobą bardzo mało czasu. Nie widują się, nie rozmawiają ze sobą, tygodnie mijają bez zamienienia ze sobą słowa, bez jednego smsa, bez szukania ze sobą kontaktu - a oni się kochają. No dobrze, skoro muszą, to niech im będzie na zdrowie, ale zbyt ciekawa ta miłość nie była.
Podczas czytania kilka razy zrobiło mi się to, co zwykle podczas oglądania MasterChefa, że nagle byłam pewna, że jak czegoś natychmiast nie zjem, to dla kogoś się to źle skończy, a jeśli ktoś mi przez nieuwagę stanie na drodze do kuchni, to go zabiję.
A to dlatego, że w książce bardzo dużo miejsca zajmują tematy kulinarne. Smacznego!
Napisane:
31 maja 2016, o 20:30
przez Lucy
Mam na półce książkę i nie wiem czemu nie czytam
Napisane:
31 maja 2016, o 20:59
przez Janka
U mnie też kilka lat musiała swoje odstać, zanim się za nią zabrałam.
Miło się czyta, nie ma się czego bać.
Napisane:
31 maja 2016, o 21:55
przez Fringilla
Janka napisał(a):Pomysł na ten wątek przyszedł mi właśnie stąd, że też czytam książki, które nie pasują do żadnego istniejącego wcześniej wątku.
Nowy miał nam ułatwić życie, nie utrudnić, dlatego proponuję, żeby zaliczać tutaj książki, które choć odrobinę pasują do miana powieści obyczajowej (bez przejmowania się w jakim stopniu tak, a w jakim nie), ale przy tym nie mają cech, przez które musiałyby być w innych wątkach.
Jak drogą eliminacji książka nie pasuje gdzieś indziej, to musi pasować tutaj.
Wykluczamy więc stąd:
-książki polskich autorek (Polska strefa)
-kryminały, thrillery, sensację
-powieści historyczne
-powieści paranormalne, fantastykę, horror
-Young Adult + New Adult
-harlequiny (Harlequin Światowe Życie lub Romans współczesny)
A także romanse.
Obecność wątków miłosnych w tych książkach, nawet duża, ich nie wyklucza. Ale musi być wtedy spełniony jakiś warunek, przez który książka nie jest romansem (np. brak HEA, mnogość bohaterów lub coś innego).
Zgadzacie się?
to jeszcze ps: w sumie to wygląda troche tak, że wszystko "niekonkretne gatunkowo"
i gdzie nie ma konkretnego HEA tudzież HEA jest częściowe lub efemeryczne.
ps jest takie modernistyczne określenie w różnych innych mediach "slice of life"- ostatnio stwierdzam, że bardziej pojemne niż klasyczna definicja obyczajowości w literaturze.
dla mnie to dobra uaktualniona definicja obyczajowości mieszcząca niepewnosć związaną z HEA (romantycznym i nie tylko
oraz codzienność opisu.
Napisane:
31 maja 2016, o 22:16
przez Janka
Frin, to jakbyś proponowała nazwać ten wątek?
Potrzebne nam miejsce na rozmowy o książkach, w kórych, uogólniając, są opisane historyjki z życia.
"Powieść współczesna" byłoby za mało konkretne.
Napisane:
7 czerwca 2016, o 11:36
przez sunshine
Zapytam tutaj
Czytał ktoś Lucy Dillon
Policz do stu?
Napisane:
7 czerwca 2016, o 13:10
przez Lilia ❀
Mam w planach, tyle wiem
Napisane:
7 czerwca 2016, o 13:30
przez Janka
Ja tylko przeglądałam.
Dziewczyny, które piszą niemieckie recenzje na stronie, której ufam, wychwalają poprzednie książki tej autorki pod niebiosa.
Napisane:
7 czerwca 2016, o 13:40
przez sunshine
Pytam bo w Pani domu była po 12zł
i nie wiedziałam czy wziąć
opis wydaje się być ciekawy, i to właśnie chyba obyczajówka a ja rzadko takie czytam.
Napisane:
7 czerwca 2016, o 13:44
przez Janka
Sun, przez Ciebie zaczęłam to teraz czytać, a miałam całkiem inne plany czytelnicze.
Napisane:
7 czerwca 2016, o 13:46
przez sunshine
Wybacz!
Ale to w sumie dobrze, napiszesz czy warto się zapoznać
Napisane:
7 czerwca 2016, o 13:53
przez Janka
Nie mogę tego obiecać, bo chyba jednak przerwę czytanie i wrócę do książek po polsku.
Napisane:
7 czerwca 2016, o 17:04
przez Księżycowa Kawa
W ogóle nie czytałam Lucy Dillon.