Strona 1 z 13

Romans + chick lit

PostNapisane: 11 stycznia 2011, o 20:49
przez Berenika
Romans + chick lit

Temat poświęcony gatunkowi chick lit, zainspirowany przez gabith.


Chick lit - Chick lit to gatunek fikcji w fikcji kobiecej, która opowiada o współczesnych kobietach, często w sposób humorystyczny i beztroski. Gatunek ten dobrze się sprzedaje, wiele z tytułów chick lit to tytuły bestsellerowe, co przyczyniło się do powstawania całych serii wydawniczych poświęconych temu gatunkowi.

Poza tym można zajrzeć jeszcze np. tu po więcej informacji na temat chick litu.

PostNapisane: 12 stycznia 2011, o 13:18
przez gabith
Bereniko - ukłony i podziękowania za wstępik oraz definicje! :) Super!

Od siebie dodam, że jestem miłośniczką chick-lit. I nie mam zamiaru się usprawiedliwiać :-P, powiem tylko, że już od dawna nie chce mi się zastanawiać "co autor miał na myśli".

U mnie zaczęło się od takiej serii "Literatura w spódnicy", potem chyba była "Literatura na obcasach", wydawnictwa nie pomnę, ale to chyba któryś z gazetowych koncernów, bo to się w kioskach kupowało. O ile pamiętam to w serii były książki głównie polskich autorów i tu po raz pierwszy zetknęłam się np. z Moniką Szwają. Znaczy się z książkami jej autorstwa. :) Skłonna jestem nawet zaryzykować stwierdzenie (acz niesprawdzone), że Szwaję po raz pierwszy w tej serii wydano.
Potem stwierdziłam, że powinnam czytać więcej książek po angielsku (coby nie zapomnieć języka) i okazało się, że chick-lit najlepiej mi "wchodzi". Tzn. najmniej niezrozumiałych słów. :)
Jak dotąd moje ulubione oraz znane (mi) autorki, które można zaliczyć do chick-lit to:
Cecelia Ahern ("PS I love you", choć niektóre z jej następnych książek są za mało pogodne jak na ten gatunek)
Sharon Owens
Maeve Binchy
(jakiś taki irlandzki zestaw...)
Meg Cabot (pojawiła się w wątku "romans + komedia")
Emily Giffin
Freya North
Alexandra Potter
Jill Mansell
i polskie:
Monika Szwaja
i... Izabelę Sowę ("owocowa seria") też chyba można zaliczyć oraz Katarzynę Leżeńską.

No i uwielbiam te słodziutkie chick-litowe okładki! :)

A wy? Jakie macie doświadczenia z chick-lit?

PostNapisane: 12 stycznia 2011, o 13:36
przez Agrest
Wydaje mi się, że Szwaja to już były przedruki z Prószyńskiego, podobnie jak Sowa, Bąkiewicz i parę innych :) Ale trzeba by daty porównać. Swoją drogą, taki miks, akurat tamtą serię Bąkiewicz trudno do chicklitu zaliczyć, a i nawet Boża podszewka w tej serii wyszła :D

Też kupowałam te serie, kiedy wychodziły, nie całość, ale co poniektóre książki. Szukałam, szukałam... Teraz wiem, czego szukałam, a były to romanse :hyhy: Teraz czytam bardzo rzadko, choć zdarza się. Keyes, może Kinsella, Kristan Higgins, którą tu kiedyś recenzowałam, ale właściwie podpada bardziej pod literaturę kobiecą/chicklit niż romans (choć proporcje zależą od książki ;) )

PostNapisane: 12 stycznia 2011, o 15:02
przez gabith
Tak, Marian Keyes, Sophie Kinsella (Kristian Higgins nie znam) to też chick-lit.
Zastanawiam się, czym się różni chick-lit od romansu i chyba tym, że:
- w chick-lit raczej brak gorących scen łóżkowych (zdarzają się, ale temperatura chyba niższa niż w romansie)
- chick-lit raczej kończy się dobrze, a romans chyba niekoniecznie?
- no i chick-lit to historia zdecydowanie współczesna, tu i teraz.

Edytuję, bo nie chcę pisać postu pod postem, a przeczytałam te artykuły podlinkowane przez Berenikę. Hmmm, moje stwierdzenie, że jestem miłośniczką chick-lit w świetle określeń czym jest chick-lit (w tych artykułach) to totalnie nie to. Według mnie definicja chick-lit jest pojemniejsza niż to, co oni tam wymieniają.

PostNapisane: 12 stycznia 2011, o 17:41
przez Agrest
gabith napisał(a):- chick-lit raczej kończy się dobrze, a romans chyba niekoniecznie?


Ależ koniecznie :D

PostNapisane: 12 stycznia 2011, o 21:49
przez Fringilla
ech, ja tam nie do końca załapałam, o co chodzi autorom artykułów ;)

czym się różni romans od chicklitu?

PostNapisane: 12 stycznia 2011, o 21:50
przez Wiedźma Ple Ple
zawsze jak widzę Keyes w jednym zdaniu z chicklitem coś we mnie protestuje ...

PostNapisane: 12 stycznia 2011, o 21:52
przez Agaton
A ja ciągle nie wiem o co chodzi. Przypuszczalnie nigdy się nie dowiem, bo to ponad moje zdolności umysłowe :|

PostNapisane: 12 stycznia 2011, o 21:54
przez Wiedźma Ple Ple
ja ci powiem:
to jest słowo wymyślone, żeby nie używać tego strasznego: ROMANS :mrgreen:

PostNapisane: 12 stycznia 2011, o 21:56
przez Fringilla
cuś w tym jest :P

PostNapisane: 12 stycznia 2011, o 21:58
przez Agrest
Ale znaku równości na pewno bym nie postawiła ;)

PostNapisane: 12 stycznia 2011, o 22:00
przez Fringilla
hea nie ma...

PostNapisane: 12 stycznia 2011, o 22:06
przez Agaton
Bez HEA to ja nie czytam. Nawet kryminały/thrillery mają dobre zakończenia, w większości.

PostNapisane: 12 stycznia 2011, o 22:09
przez Agrest
Jest HFN :hyhy:

Kwestia proporcji, między innymi... Dla mnie romans to jednak przede wszystkim opiera się na historii dwojga ludzi, chicklit skupia się bardziej na bohaterce. Bridget mogła sobie mieć HEA z Markiem, ale miała po drodze rozmaite przygody uczuciowe, zawodowe i towarzyskie, z którymi on nie miał nic wspólnego.

PS Ale zauważ Agaton, co o szczęśliwym zakończeniu napisała gabith, czytelniczka chicklitów ;)

PostNapisane: 12 stycznia 2011, o 22:12
przez Fringilla
hm, gdy czytam stare harlekiny z lat 60. czy 70. to bardziej mi niekiedy cziklitem pachną własnie ze względu na marginalizację bohatera - on tam jest, jako bardzo wazny punkt odniesienia, ale... hm. to często opowiesci własnie o egzystowaniu samodzielnym&konsumpcyjnym :D (lata60.).

PostNapisane: 12 stycznia 2011, o 22:14
przez Agaton
Agrest napisał(a):PS Ale zauważ Agaton, co o szczęśliwym zakończeniu napisała gabith, czytelniczka chicklitów ;)

Według niej jest odwrotnie :lol: Pewnie "Przeminęło z wiatrem" przyszło jej do głowy, bo to jest takie, że ja czytać nie mam zamiaru :P Za cienka w uszach jestem.

PostNapisane: 12 stycznia 2011, o 22:14
przez Lilia ❀
Agrest napisał(a):Jest HFN :hyhy:

cóż to za skrót?

PostNapisane: 12 stycznia 2011, o 22:16
przez Agrest
Happily For Now ;)

PostNapisane: 13 stycznia 2011, o 10:22
przez gabith
Hmmm... ponoć Jane Austen to prababka chick-litów... Zastanawiam się czy "Przeminęło z wiatrem" też? Pewnie wg dzisiejszych określeń mogłoby być, ale chyba ciut za grube :) I ta wojna... oj, to za straszne jest. :)
Wiecie, wydaje mi się, że chick-lit jako gatunek ma bardziej rację bytu w krajach anglosaskich (czyli chyba tam, gdzie powstał). U nas to nie przechodzi, porównajcie choćby okładki tych samych książek: tam raczej są pastelowe, rysunkowe, słodkie, a u nas raczej na pewno wybiorą coś bardziej "eleganckiego". Hmmm... nie wiem, czy wiecie o co mi chodzi, chyba jeszcze się nie dobudziłam i nie mogę się do końca wysłowić...

PostNapisane: 13 stycznia 2011, o 10:27
przez Wiedźma Ple Ple
wiemy :smile2:

ponoć Jane Austen to prababka chick-litów...
przynajmniej ja mam przy niej takie :wink: wrażenie

PostNapisane: 9 marca 2011, o 17:40
przez Kawka
Według mnie chick-lit jest znacznie "lżejszy" niż przeciętny romans. W romansach przeważnie jest dramaturgia, choć zdarzają się też bardziej humorystyczne. Poza tym w romansie najważniejsze są relacje pomiędzy główną parą, w chick-lit już niekoniecznie. Np. jedna z najpopularniejszych książek chick-litowych "Świat marzeń zakupoholiczki" kręci się wokół jej uzależnienia od wydawania kasy i drobnych kłamstw. Jeśli pojawia się tam jakiś facet, to jest to bardzo marginalny wątek. Poza tym w chick-licie narratorem jest zawsze bohaterka, w romansie zdarzenia są zazwyczaj opisywane z dówch punktów widzenia (męskiego i damskiego). Ot i cała różnica. Poza tym zarówno chick-lit, jak i romans mogą kończyć się źle. ja tak to pojmuję, mogę się oczywiście mylić, bo znawcą nie jestem.

PostNapisane: 11 marca 2011, o 21:17
przez gabith
Kawka - masz dużo racji. Po przeczytaniu pań Balogh i Putney chyba już widzę różnicę:
- HEA musi być i tu i tu, bez tego nie ma frajdy czytania
- chick-lit jest głównie współczesny
- zgadzam się, że chick-lit jest z punktu widzenia bohaterki (ale zdarzają się też punkty widzenia i jego i jej, np. "Pillow talk" Freyi North)
- w chick-licie bohaterka MUSI mieć przyjaciółki (które często mają wpływ na zwroty akcji)
- chick-lit powinien być śmieszny, a romans niekoniecznie.
Według różnych definicji chick-lit jest o współczesnej singielce, lat ok. 30, która zafascynowana jest modą, piciem kawy z psiapsiółkami i szukaniem Pana Jedynego. Według mnie jednak nie do końca jest to prawdą.

Ach, i jeszcze najważniejsza różnica :) Zaczęłam czytać chick-lity bo najlepiej mi wchodzą po angielsku i znalazłam księgarnię, w której je kupuję po niecałe 2 funty (wysyłka za free, do Polski!) a romanse tam są po 5-7 funtów... :)

PostNapisane: 11 marca 2011, o 21:32
przez Agrest
Jeśli mówisz o awesomebooks to też lubimy :P
Romanse używane najlepiej zamawiać z betterworldbooks.com - zazwyczaj 3.50$-4$ (pomińmy tu stare książki Balogh, bo te chodzą po kilkadziesiąt dolarów :P ) Nowe - bookdepository.com ;) W obu sklepach przesyłka za darmo.

PostNapisane: 11 marca 2011, o 22:25
przez gabith
O, Agrest, dzięki! Znam tylko awesomebooks. :)

Moment... stare książki Balogh po kilkadziesiąt dolarów??!! :shock:

PostNapisane: 11 marca 2011, o 22:30
przez mewa
gabith napisał(a):- HEA musi być i tu i tu, bez tego nie ma frajdy czytania
- chick-lit jest głównie współczesny
- zgadzam się, że chick-lit jest z punktu widzenia bohaterki (ale zdarzają się też punkty widzenia i jego i jej, np. "Pillow talk" Freyi North)
- w chick-licie bohaterka MUSI mieć przyjaciółki (które często mają wpływ na zwroty akcji)
- chick-lit powinien być śmieszny, a romans niekoniecznie.
Według różnych definicji chick-lit jest o współczesnej singielce, lat ok. 30, która zafascynowana jest modą, piciem kawy z psiapsiółkami i szukaniem Pana Jedynego. Według mnie jednak nie do końca jest to prawdą.



znaczy Bridget Jones :haha: