przez Dorotka » 8 stycznia 2011, o 00:08
Przejrzałam sobie w Internecie recenzje książki " "Kontrakt panny Brandt" i większość z nich jest niepochlebna, a niektóre wręcz złośliwe i prześmiewcze. W bardzo wielu opiniach pojawia się zarzut, że jest to kiepski Harlequin, tak jak tu:
"Nieporadność w opisie psychologii postaci bije na głowę nawet nonsensowność linii fabularnej. Jeżeli do tego dołożymy naprawdę żałosne dialogi, to otrzymamy w miarę kompletny obraz tej książki, która tylko udaje literaturę. Być może w kategorii harlequinów Kontrakt panny Brandt zwyciężyłby bezapelacyjnie. Jednak od produktu mającego być dziełem literackim, niekoniecznie na miarę Nobla, wymaga się czegoś więcej. Nawet czytadła powinny zostawiać po lekturze jakąkolwiek korzyść". lub: "Bohaterowie wyssani z palca, pozbawieni osobowości, kompletna bezradność narracyjna autorki, nawet jeden dialog nie jest dobrze poprowadzony, bzdurne wydarzenia (bohaterka jeździ sobie po Rzeszy w trakcie wojny pociągiem jak gdyby nigdy nic). Załamuje cała masa boleśnie zgranych, harleqinowych motywów czyli m.in. bierny opór na zasadzie "chciałabym, ale się boję", mężczyzna kupujący kobiecie piękne ubrania, dramatyczne rozdzielenie i tak dalej... Napięcia brak, nawet sceny łóżkowe nie wyszły".