Oj, a ja tu tak bez nazwiska
Ale myślisz, że się zmieniła?
Tutaj to wyśmiewanie było o tyle zabawne, że ta pani akurat nie stroni od rozwiązań często spotykanych w romansach, nawet jeśli faktycznie o tym nie wie, bo ich nie czyta.
Po takich dyskusjach zazwyczaj dochodzę do wniosku, który ostatnio mewa przepowiedziała, czyli - mając ochotę na wątek romansowy w polskich realiach, najbezpieczniej mi sięgnąć po Musierowicz... Która, choć tak często komediowa, przy okazji wątków romansowych nie stroni od powagi, czułości, tęsknoty i kiedyś naprawdę jej to doskonale wychodziło. Czy to Kreska zakochana po uszy w Maćku i myśląca o sobie per ', czy to gipsowa Bebe tuląca policzek do koszuli Damba, czy Pulpa I Baltona nad jeziorem. Co by nie mówić o jej dzisiejszej twórczości, stan zakochania i towarzyszący mu angścik opisywała koncertowo.
Problem oczywiście w tym, że choć ani nie jest to boleśnie odczuwalne, ani mi osobiście nie przeszkadza, są to książki o nastolatkach, a jednak chciałoby się coś i o dorosłych