Książkę napisał facet, więc spodziewałam się ,że swojego męskiego bohatera przedstawi o wiele dokładniej .
Dostaliśmy w zamian kobietę ,która jest sfiksowaną psychicznie debilką i papierowego faceta.
Poznajemy 28-letnią Julie, pracownicę banku, którą właśnie porzucił chłopak- muzyk. Jest załamana ,smutna i ogólnie nie do życia. Iskierkę zainteresowania, wzbudza w niej nowy lokator, który wprowadził się do mieszkania piętro wyżej .
I się zaczyna
Sęk w tym ,że nie może ona zobaczyć jego twarzy ,a tak bardzo chce . Stoi godzinami przy drzwiach i wypatruje go (rekord 5godz.). Rozważa nawet przyniesienie nocnika pod drzwi . Nie płaci rachunków ,a do pracy chodzi jak zombi .
W końcu szczęście zawita do niej ,kiedy zostaje przyłapana przez niego z ręką wciśniętą w jego skrzynkę pocztową . Byłam ciekawa ,co takiego wymyśli ,ale niestety nie zapytał o to
Później jest jeszcze gorzej ...
Kiedy nie widzi go jednego dnia ,dostaje obłędu. Psuje swój komputer ,żeby przyszedł go naprawić ( jest informatykiem) ,wstaje wcześnie rano ,żeby z nim pobiegać ,a nigdy tego nie robiła. Porzuca pracę w banku ,zostaje sprzedawczynią w piekarni i wypatruje go codziennie ,jak idzie pobiegać
Wtedy zwraca uwagę na dość duży plecak ,który zawsze ma ze sobą. Znajduje w jego domu plany pewnego domu i dochodzi do wniosku ,że to złodziej . Co później się działo pisać nie będę ,bo szkoda wszystkie karty odsłaniać .
Więc tak :
Bohaterka jest lekko psychiczna ,albo i dużo. Dla swojego poprzedniego chłopaka ,rzuciła studia i podjęła pracę w banku ,żeby ich utrzymywać . Zerwała kontakty z przyjaciółkami i podporządkowała mu się całkowicie. Debilka nie ? Już na samym początku była dla mnie odpychająca.
Plusem było to ,że wiedziała o swoich wadach i o nich mówiła (narracja pierwszoosobowa).
Nie była nachalna w stosunku do Ricka . Mimo iż wiecznie chciała z nim przebywać nie pokazywała tego przed nim.
Jak ona mnie denerwowała ,kiedy ciągle wystawała w oknie i czekała, żeby tylko go zobaczyć.
Rick ,to taka dziwna postać
Nic o sobie nie mówi i widać ,że coś ukrywa . Dla mnie to postać niedopracowana. Na końcu dowiemy się ,dlaczego przyjechał i jakie miał plany . To stanowczo za mało.
Że taka ciepła, romantyczna, ładnie opisująca rodzące się uczucia przyjaźni i miłości, do tego fajnie z humorem. Humor jest i owszem .Te głupoty ,co ona wyprawia bawią .
Miłość ? U niej jest już zaraz ! Nie zna go ,ale kocha .Jego dłonie ,piękne oczy ....
A on ? U niego nie widać żadnych uczuć . Na początku się przyjaźnią ( ona oczywiście chce więcej) , żadnej namiętności nie widać ,żadnych powłóczystych spojrzeń .
Znienacka zadaje jej pytanie ,czy mogłaby żyć w innym miejscu. Później jest jakiś pocałunek ,jakieś tam wyznanie ...
Majtki z tyłka nie spadają
Mam więc mieszane odczucia . Pośmiać się pośmiałam ,ale ci bohaterowie ...
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.