Teraz jest 22 listopada 2024, o 23:33

Romans historyczny

Gatunki – rodzaje – typy - crossovery
Fantastyka / Paranormal — Historyczny — Współczesny — Kryminał / sensacja / thriller / mafia — Religijny — LGBTQ+
YA / NA — Dla dzieci i młodzieży — Harlekiny — Chick-lt — Komiks — Fanfiki
Poza romansem... — Polska strefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 1 czerwca 2008, o 01:29

Ciekawe, czy zmieniliby opinię, gdyby poczytali troszku naszego forum Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 1 czerwca 2008, o 01:31

sterotypy mają to do siebie, że ciężko je zmienić Obrazek ale walczmy Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 1 czerwca 2008, o 01:32

ha, tylko szczerze: jaki procent czytelniczek romasnów na tym etapie odwiedza nasze forum, co? Obrazek jesteśmy promilem Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 1 czerwca 2008, o 01:35

znaczy najlepsze z najlepszych, wybrane Obrazek



znam całkiem sporo osób, które czytaja romanse i w większosci są to osboby nja poziomie, chociaż nie powiem stereotypowe też znam ale one raczej nie czytaja tak dużo

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 1 czerwca 2008, o 01:35

Ciężkie jest życie, nie ma co, ach...

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 1 czerwca 2008, o 01:39

tym optymistycznym akcentem.. Obrazek

w sumie dyskusja o tym to powinna sie odbywac w "czym jest romans" Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 1 czerwca 2008, o 11:34

nie czytają nawet własnych Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 1 czerwca 2008, o 12:26

Ha! Czytają i jakie są skutki? Wszystko do śmietnika Obrazek

Ale to koniec offa, pinks, jak jeszcze coś chcesz dodać, to w innym temacie (np. Czym jest romans, jak to wcześniej sugerowała Frin).

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 1 czerwca 2008, o 13:28

chcę dodać że czytam sobie Holt i znowu mi się podoba romans historyczny w jej wykonaniu, o ile to nie zwykła powieść Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 1 czerwca 2008, o 15:14

Ja tam też Holt lubię Obrazek A co czytasz?

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 1 czerwca 2008, o 16:53

Gniazdo węży- napisałam w odnośnym temacie Obrazek



Holt mnie po prostu zaskakuje, nie jakimiś tam wydumanymi przygodami bohaterów ale tym jak życie może się z nimi okrutnie obejść. Minimum różowych okularów Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 240
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Tendra » 1 czerwca 2008, o 17:38

Pod tym względem byłam zaskoczona czytając Proctor. Ona to potrafiła bohaterkę sponiewierać: zesłać do Australii, kazać urodzić dziecko w więzieniu i natychmiast jej je odebrać, wreszcie kazać karmić i niańczyć niemowlę brutalnego macho.

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 1 czerwca 2008, o 17:53

ale i tak wszystko kończy się dobrze a brudny macho wcale nie brudny i nie znowu taki macho

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 1 czerwca 2008, o 17:55

a który to tytuł?

ps.jestem zdecydowaną zwolenniczką realiów australijskich, autorów australijskich, australijskiej literatury i filmu. ok, nowozelandzka twórczość tez może być Obrazek



pinks - w sumie powinno byc w sam raz dla ciebie jeśli chodzi o historyczne opowieści: kurz, brud, upał Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 1 czerwca 2008, o 18:32

to jest <span style="font-weight: bold">Harfa</span>



Bryony Wentworth, niesłusznie oskarżona o zabójstwo, zostaje zesłana do Australii. Sponiewierana fizycznie, lecz nie złamana na duchu, walczy o przetrwanie. Walczy również z mężczyzną, któremu została przydzielona, choć uczucia macierzyńskie nie pozwolą jej odwrócić się od jego małego synka. Pytanie tylko, jak długo Bryony będzie w stanie opierać się ojcu chłopca, szorstkiemu i tajemniczemu kapitanowi Haydenowi St.John.

Avatar użytkownika
 
Posty: 1089
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Kraków

Post przez Madeleinee » 1 czerwca 2008, o 18:50

mi sie tez podoba proctor własnie za to ze wreszcie dzięki akcja dzieje sie też gdzie indziej niz UK czy USA i że oddaje w pewnej mierze charakter Australii i w swoich romnsach, jako surowej i dzikiej krainy. która ma duży wpływ na przebywających tam ludzi...

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 1 czerwca 2008, o 20:38

Tasmania Proctor też była fajna Obrazek bo ja czemuś nie lubię ciągle czytać jak to "w dawnych czasach było cudnie" Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 1 czerwca 2008, o 20:47

a było? Obrazek wszak większość to nie tyle fikcja co fantastyka z happy endem Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 1 czerwca 2008, o 20:49

ale lubię jesli ta fantastyka ma choć pozór reality Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 1 czerwca 2008, o 20:51

ha, ale pojecie reality trudne jest niekiedy... patrz: wspomniana "dziewczyna komendanta" - niby wszytsko ok, ale...

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 1 czerwca 2008, o 20:52

bo tu wkracza narodowo-patriotyczne tabu Obrazek tak mnie się zdaje Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 1 czerwca 2008, o 21:00

nawet nie to... sądzę, że powód bardziej ogólny: brak po prostu blizszego pojęcia o ówczesnej mentalności... za duży dystans kulturowy mimo wszystko... w narracji czuć ostatnie min.50 lat zbyt mocno... to chrzanienie, że pewne wartości i reakcje są uniwersalne bez względu na czasy Obrazek

podstawowy zarzut do książki Pam: za dużo monologów wewnętrznych, zbyt wszystkowiedzący jeśli chodzi o główną bohaterke pseudonarrator... niestety, bohaterka zbyt często nie tyle zachowuje sie co mysli wg standardów półnosnoamerykańskeigo pokolenia x Obrazek

to by sie sprawdziło, jakby zrobic z tego mały time-travel Obrazek czyli ten czas staje sie juz epoką zatartą - czas na ufantastycznienie Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 2 czerwca 2008, o 12:59

Frin, jeśli lubisz australijskie to znam dwie - "Oczy żbika" Holt i "Kraina snów" Barbary Wood. Choć to drugie to raczej obyczajowe, chociaż romans też jest z tego, co pamiętam.

Avatar użytkownika
 
Posty: 240
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Tendra » 2 czerwca 2008, o 15:10

Akurat pod tym względem romanse historyczne niczym się od współczesnych nie różnią. Czasy czasami - po prostu nie wierzę, że można spotkać miłość tuż za rogiem. Czasem lata całe się chodzi, mija wciąż nowych ludzi i nawet sympatii czy przyjaźni z tego nie ma.



ps. już o tym pisałam, ale bardzo lubię autralijską rodzinę Dilhorne 'ów P. Marshall.

Avatar użytkownika
 
Posty: 3066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Warszawa

Post przez Scholastyka » 2 czerwca 2008, o 15:42

Oj - ja też!

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Romans + ...

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość