Gatunki – rodzaje – typy - crossovery Fantastyka / Paranormal — Historyczny — Współczesny — Kryminał / sensacja / thriller / mafia — Religijny — LGBTQ+ YA / NA — Dla dzieci i młodzieży — Harlekiny — Chick-lt — Komiks — Fanfiki Poza romansem... — Polska strefa
On jest strasznie biedny z tym swoim smutkiem spowodowanym wyrzutami sumienia. Razem z żałobą i żalem po utracie dziecka jest już za dużo nieszczęścia, które spotkało jedną osobę.
Do pensjonatu, który prowadzi Alicja Figiel przyjeżdża biznesmen Oskar Miller, który wygrał w totolotka. Na jego zaproszenie zjawiają się : kochanka, była żona, pracownicy – Adrian i Łucja oraz przyjaciel Janusz. Wszyscy myślą, że wygrana coś zmieni w zachowaniu Oskara. Była żona wciąż prosi się o alimenty na dzieci, pracownicy liczą na awans, przyjaciel na umorzenie długu, a kochanka na wystawne życie. Jakie jest ich zdziwienie, kiedy gospodarz ogłasza rezygnacje z dotychczasowego życia i że ma zamiar zostać przewodnikiem duchowym. Złość i zaskoczenie najlepiej obrazuje uczucia domowników. Kiedy następnego dnia, zostają znalezione zwłoki Oskara, nikt nie jest zaskoczony. Pytanie tylko, kto to zrobił. Śledztwo rozpoczyna inspektor Biegun, sierżant Rożek i Alicja, która też postanawia pomóc.
Szczerze, to mam obojętny stosunek do tej książki. Ani nie byłam ciekawa, kto to zrobił, a już samo rozwiązanie uważam za mało odkrywcze. Można przeczytać, ale tyłka nie urywa.
Wczoraj wieczorem skończyłam ją czytać i jestem z książki zadowolona. Na pewno nie jest aż perełką i raczej nie będę do niej wracać, ale czytało mi się bardzo dobrze i z ciekawością prawie do samego końca. Dopiero wtedy, gdy książka przestała być kryminałem, a zaczęła być powieścią obyczajową, zaczęła mnie nudzić. Myślę, że to wina książki i jej złej konstrukcji, bo jeśli napięcie budowane jest na bazie wątków kryminalnych, to ostateczne rozwiązanie zagadki powinno wystąpić jak najdalej na końcu, a nie że potem jeszcze długo, długo nic.
Lucy napisał(a):A rozumiałaś coś z tej końcówki ?
Spoiler:
Ten brat Oskara dostał jakiś tajemniczy telefon i musiał wyjechać. Był jakiś zamiar powrotu, ale wszystko jakoś zamulone I cały ten romans był mało wiarygodny.
Pan Niemożliwy był jednocześnie Panem Tajemniczym. Za młody na emeryta, musiał mieć jakieś zobowiązania zawodowe. Pewnie pojechał pobawić się na jakiejś wojnie lub innej akcji. Wierzę, że wróci do Alicji, gdy będzie mógł, ale źle, że nie jest z nią szczery, bo to nie jest dobra podstawa do budowania stałych związków. A jak nie wróci, to nie szkodzi, bo w jej życiu już zaszła pozytywna zmiana i dalej może być tylko lepiej. Dlatego przyszłość widzę tak: teraz, jak już ją rozdziewiczył, ona nabrała innej pewności siebie, prawdziwszej. Bo dotąd miała jej aż za dużo, czym odstraszała skutecznie wszystkich chłopaków, a potem mężczyzn. Była to pewność siebie budująca mury. Nawet swoją fizycznością próbowała się dopasować do tego wewnętrznego muru i dlatego była duża i silna. Teraz może zrobi się bardziej otwarta na ludzi. Na kobiety też, bo w jej życiu są tylko znajome, z wielką rezerwą podchodzi nawet do własnej mamy, a całkowicie brak jej prawdziwych przyjaciółek i prawdziwych relacji.
************* W książce podobało mi się kilka elementów, a kilka troszkę mniej. Ogólnie było dobrze i czytało mi się ją z lekkością.
Książce bardzo dobrze zrobiła narracja w pierwszej osobie, bo dzięki temu autorka nie miała obowiązku uzasadniać działań innych bohaterów, a wielu spraw po prostu nie udałoby się jej wytłumaczyć. Bohaterowie poboczni nie zawsze zachowywali się w sposób logiczny i zrozumiały. Nawet pan policjant dał plamę i zachował się nieprofesjonalnie. A morderca, to już w ogóle szkoda gadać, bo to już był całkowity brak profesjonalizmu z jego(jej) strony. To, co wyczyniał/a, wołało o pomstę do nieba.
Sposób narracji jest dość wyjątkowy, bo prowadzi ją główna bohaterka ze swojej perspektywy, a jest ona osobą nie hamującą się w żadnych aspektach życia. Je kiedy chce i co chce, działa jak chce i mówi co chce. Jak ma ochotę na dygresję lub ucieczkę w świat marzeń, to robi to i nie zastanawia się, czy nas tym nie odstraszy od czytania. Alicja jest na dodatek hipochondryczką, co dodaje książce humoru. Jest też osobą religijną, ale nie fanatycznie, dlatego na szczęście w żadnym momencie to nie przeszkadzało, bo bohaterka nie miała ani skłonności moralizatorskich, ani nie była dewotką. Religijność pozwoliła jej zachować obiektywizm i tolerancję.
Spośród przewijających się w akcji mężczyzn, Alicja wybrała sobie jednego, najprzystojniejszego, powysyłała mu sygnały, które dobrze zrozumiał i dała się w końcu złapać. Jednak ta para niewiele ma ze sobą wspólnego, oprócz zamiłowania do prowadzenia własnego śledztwa, wielkiej odwagi, jeszcze większej ochoty do działania oraz niewystarczającego odczuwaniu strachu. To nie jest baza do budowania związku, w którym się można zestarzeć, to raczej jest baza do budowania przyjaźni. O wiele więcej wspólnego bohaterka miała z jej ulubionym lekarzem, dużo od niej młodszym i raczej mniejszym. Oboje domatorzy, lubiący oglądać sport w TV, interesujący się medycyną, grający w szachy i chcący spotykać się z tymi samymi osobami. Jeśli będzie drugi tom książki, to nie zdziwię się, gdyby ich relacja zaczęła się zacieśniać.
Szokiem w książce był dla mnie nagły brak profesjonalizmu pana inspektora. Było takie miejsce, w którym pan policjant uznał, że ma już tylko szóstkę podejrzanych o popełnienie pierwszego morderstwa. Dwie z nich wykluczył, pierwszą bo jej wszystkie buty były suche, a drugą, bo później została również zabita. I wtedy powiedział w te słowa: "X-a nie traktowałem poważnie, zostało mi zatem trzech podejrzanych." (Tak na marginesie, to powinno być tam słowo "troje", zamiast "trzech", ale nie o to mi teraz chodzi.) "Nie traktowałem kogoś poważnie"? - WTF??? Really? (Przepraszam. To nie moja wina. Głupota tego zdania coś mi zepsuła w mózgu i samo teraz przerzuca mnie na angielski.) - Jak policjant może coś takiego pomyśleć i powiedzieć? Kogoś z góry uniewinnił, bo miał taki kaprys, by nie traktować go poważnie. A właśnie tamta osoba o wiele lepiej nadawałaby się na mordercę niż ta, którą sobie obrała autorka. Gdyby tylko wymyśliła tej osobie motyw zbrodni, to byłoby fajne rozwiązanie zagadki. Bo Alicja widziała króciutko osobę zamordowaną, a mogło się okazać, że na jego fotelu był X jako morderca udający żywego jeszcze denata. No ale to jest nieważne, bo nawet jeśli X miał być niewinny, to autorka mogła przecież wymyślić dla niego jakieś alibi. Choćby dwie złamane ręce. Albo że ktoś go w odpowiednim czasie przez przypadek zamknął w szafie na szczotki. A zamiast tego palnęła jak gołąb na parapet, że tego akurat podejrzanego można sobie odpuścić, bo tak sobie twierdzi super mądry i doświadczony policjant.
Mam nadzieję, że to jedno jedyne bardzo mocno niedopracowane zdanie było wynikiem krótkotrwałej słabości autorki i tego typu "logika" nie będzie więcej rządziła w jej następnych książkach. A pisania i wydawania następnych bardzo ciepło jej życzę i jeśli będą, to na pewno będę je czytać.
Mnie na szczęście czytało się dobrze i z prawdziwą ciekawością. Strona romansowa była trochę naciągana i chyba dlatego zupełnie nie czułam chemii między bohaterami, ale reszta była OK.
Romans jej chyba dobrze zrobił. Wydaje mi się, że jej częste przypominanie o tym, że jeszcze nigdy w życiu żaden facet na nią nie spojrzał w celach miłosno-seksualnych, może świadczyć o tym, że jej brakowało czegoś w tej sferze życia. Dzięki małemu romansikowi przynajmniej dowiedziała się, czy straciła coś w życiu, czy nie. Jeśli postanowi być nadal singlem, to przynajmniej będzie to jej w pełni świadoma decyzja.
Też miałam podobne odczucia. Ale tak wyszło chyba dlatego, że wątek romansowy jest tam inaczej napisany niż w romansach. Jest bardziej życiowo niż bajkowo. Bohaterka trochę chciała i trochę się bała, a jeszcze do tego się bała, czy on ją zechce. Pełna była sprzeczności, wątpliwości i dystansu.
A wiecie co, tak mi się jeszcze przypomniało, że przecież pozostał nierozwiązany wątek ze schowaną kasą. A to by znaczyło, że pani autorka szykuje drugi tom. Albo przynajmniej planowała go napisać, bo trochę czasu już minęło, a jakoś go nie widać. W każdym razie, ja bym się z dalszego ciągu na pewno ucieszyła.
No właśnie, trochę już minęło od wydania. Przy jej drobiazgowym stylu pisania i czepiania się każdego szczególika, pewnie jej dłużej schodzi na pisaniu niż komuś, kto leci do przodu z klapkami na oczach i nie przejmuje się niczym.
To jest bardzo prawdopodobne. Zajęła się inną pracą i nie ma czasu na pisanie. Niestety, w Polsce żeby pisać, trzeba być bogatym z domu lub z męża. Bo żeby zarabiać na książkach, to trzeba być Chmielewską. Albo Mrozem. Nawet pani Rudnicka ma inny zawód, a pisze tylko na boku, bo z książek by pewnie nie wyżyła.
To jest bardzo możliwe, ale nadal można znaleźć informację, że Olga Rudnicka pracuje z osobami niepełnosprawnymi z ramienia pomocy społecznej. Możliwe też, że traktuje tę pracę tylko drugorzędowo, by nie wypaść z obiegu zawodowego. Jeśli jest w stanie utrzymać się z pisarstwa, to super, bo to znaczy, że jest u niej tak, jak powinno być, a ona na to naprawdę już dawno zasłużyła.
Zwolenniczkom lekkich komedyjek sensacyjnych ta powieść powinna przypaść do gustu. Ale czy wszystkim? Mnie osobiście bardzo irytowały niektóre wątki. Mamy tu zażartą katoliczkę, która przez kilka stron wypowiada się na temat pana Maślaka, dyrektora katolickiej rozgłośni radiowej "Oliwia". Mamy też przystojnego księdza wikariusza w którym od pierwszego spojrzenia zakochuje się nasza bohaterka i mamy ciemne interesy w których biorą udział wszyscy znamienici mieszkańcy miasteczka z panem Dyrektorem na czele. A całą aferę chce rozwiązać na własną rękę Julia wraz ze swoją przyjaciółką po tym jak jej ciotka do której przyjechała na wakacje zostaje ranna podczas seansu spirytystycznego. Powieść czyta się szybko bo cały czas coś śmiesznego się dzieje, do tego bardzo dużo dialogów też ułatwia czytanie. Bohaterowie pierwszoplanowi bardzo sympatyczni i można ich polubić, natomiast tożsamość pod którą występują co niektórzy bohaterowie można było z łatwością odgadnąć. Mnie jednak w tej powieści coś zgrzytało bo była zbyt naiwna, mało wciągająca i bardzo przewidywalna. Dla mnie to najsłabsza powieść autorki. Wolę jednak te bardziej poważne powieści sensacyjne jak "Pensjonat Czerwone Maki" czy "Magia księżycowej nocy" gdzie jest ciekawa fabuła i napięcie. Przypuszczam, że gdyby ta powieść była napisana bardziej na poważnie mnie bardziej by zainteresowała.
Danutę Korolewicz mam w swoich planach czytelniczych. Ciekawa jestem bardzo, czy "Lato z ciotką spirytystką" mi się spodoba, czy też będę wolała jej książki bardziej na poważnie.
Mam za sobą "Jutro będzie normalnie" Agnieszki Lis i jestem w trakcie "Kłopoty mnie kochają" Joanny Szarańskiej. "Kłopoty..." całkiem mi się podobają, za to przy "Jutro będzie normalnie" wynudziłam się okropnie. Dla mnie to taka opowieść o niczym.
Na mnie czeka drugi tom Joanny Szarańskiej, całkiem o nim zapomniałam. Najpierw chyba będę kontynuować czytanie książek Marty Matyszczak. Piesek był super słodki i chętnie się zapoznam z jego następnymi przygodami.
Sympatyczna emerytka Henryka Orłowska, dostaje w spadku znaczną sumę pieniędzy. Postanawia zaszaleć i wybrać się w podróż. Miejsce pada na szacowny i ostatnio bardzo popularny pensjonat Yorkshire, położony na południu Polski. Miało być dwutygodniowe lenistwo, a za sprawą trupa pokojówki, trzeba było wziąć się do roboty. Henryce jest bardzo szkoda policjantów, którzy są zmęczeni i zagonieni i dlatego postanawia sama się rozejrzeć i znaleźć sprawcę. Roboty ma w bród, ponieważ ofiara lubiła wtrącać się w nie swoje sprawy i na wszystkich kablowała szefowej. Kogo wkurzyła teraz ? Personel czy któregoś z gości?
Czuć klimat z książek Agathy Christie, co jest dla mnie na plus. Bohaterka jest strasznie sympatyczna i pomysłowa. Cała intryga też trzyma się kupy i szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się takiego zakończenia. To pierwsza książka autorki i jestem jak najbardziej na Tak.
Ostatnio edytowano 28 września 2018, o 21:26 przez Lucy, łącznie edytowano 1 raz
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.