przez Dorotka » 24 lipca 2018, o 09:14
Dla mnie ta opowieść jest kompletnie nijaka, jakaś taka płaska, jeśli tak to można określić, napisana po łebkach, a humoru to ja tam nie uświadczyłam. A już najbardziej drażniły mnie dialogi, które mają być chyba bardzo na luzie, a według mnie są po prostu głupawe. Tu jest próbka:
"- Ale Kuby nie ma? - upewnił się. - Bo jakby coś, to przyszedłem tu w sprawie balu.
Skinęłam niepewnie.
- Kawy? Herbaty? - zaproponowałam.
- Mogę cię prosić do tańca? - zapytał bez pardonu i złapał mnie pod boki.
- Jezus Maria! Co ty wyprawiasz? Oszalałeś? - odskoczyłam jak poparzona.
- Oszalałem. Tak, oszalałem z miłości do Poli.
- Przestań odstawiać te cyrki, bo zaraz oszaleję.
- Zaprosiłem ją na bal integracyjny.
- No i? Jak to zaprosiłeś? Przecież ona i tak tam będzie. Pracujecie razem.
- Tak, ale zaprosiłem ją, byśmy byli tam razem. [...] Nie umiem tańczyć, a zaprosiłem kobietę na zabawę taneczną. Na kretyna wyjdę, idiotę, niemotę, cipcię, geja! - dramatyzował Grześ. - Naucz mnie tańczyć. Pokaż mi kroki, pokaż, gdzie mam złapać partnerkę, żeby nie czuła się... No ten, obmacywana. I takie tam.
- Takie tam?
- To bal integracyjny!
- I co? Chcesz się tak zintegrować, by ją puknąć po balu, czy co? - roześmiałam sie serdecznie.
- Jesteś wulgarna!
- A ty jesteś cipcia. I kto jest na wierzchu? "
A tu druga:
"Zadzwonił telefon.
- Biuro matrymonialne "Kupidyn w spódnicy", w czym mogę służyć? - przedstawiłam sie grzecznie.
- Dzień dobry, chciałem się zapisać.
- Dzień dobry, miło mi pana słyszeć. [...] W czym problem?
- Bo wie pani, miałem żonę, a teraz jestem w realnej potrzebie - wyznał szczerze i westchnął żałośnie. - W dodatku mam pewien osobliwy problem.
- Nie ma problemów, z którymi nie umielibyśmy sobie poradzić [...].
- Boję się spotkania. Chodzi o to, że odkąd rozstałem się z żoną i porzuciła mnie kochanka, mam alergię na tekstylia przy każdej napotkanej kobiecie.
- Nie rozumiem...
- No...Rozbierać mi się chce i bynajmniej nie z gorąca.[...]
- Dobrze, zróbmy tak, wyślę panu ankietę, pan ją wypełni, ja przejrzę bazę i ustalę pierwszą grupę potencjalnych kandydatek, i dopiero wtedy umówimy się na spotkanie. Jak się pan na którąś, że tak powiem... napali, to od razu przejdziemy do randek. [...] Poproszę adres mailowy.
- Andrzej, kropka, guzik, małpa, kropka, com- wyrecytował.
- Andrzej, to ty?! - wrzasnęłam.
- Nie rozumiem o co pani chodzi? Znamy się? - zaniepokoił się mój eks.
- Ty idioto! To ja Wanda!
- Wanda? Co ty tam robisz? - jęknął zrozpaczony. - Śledzisz mnie.
- Pracuję, kretynie. A tobie co? Dziwek się zachciało?! - wrzeszczałam jak w amoku. - Dobrze ci tak, że cię ta Kaśka rzuciła! Niech ci kutafon z tęsknoty teraz usycha, bo ja palca nie przyłożę, by znaleźć ci kolejną wywłokę do pukania!"
Tak to wygląda. Jeśli ci to, Janko, nie przeszkadza, to jak najbardziej przeczytaj. Ja byłam rozczarowana.