Strona 165 z 182

PostNapisane: 26 września 2016, o 07:57
przez Viperina
Bardzo subiektywny, sporo z tego czytałam, część zaczęłam i odłożyłam. W zasadzie zgadzam się z tylko jedną pozycją, czyli z Eleven Scandals to Start to Win a Duke’s Heart by Sarah MacLean, też chyba byłaby w pierwszej dziesiątce mojego prywatnego rankingu.

PostNapisane: 26 września 2016, o 20:35
przez Kiara
A ja teraz czytam " Uśmiech losu" jestem w połowie i nie wiem co sądzę o tej książce :facepalm:

PostNapisane: 26 września 2016, o 21:50
przez Papaveryna
To jest Romans Classic? :mysli:

PostNapisane: 26 września 2016, o 22:26
przez Kiara
Tak, czytałaś?

PostNapisane: 26 września 2016, o 23:20
przez Papaveryna
Nie czytałam, ale prawdopodobnie mam go gdzieś w domu i mnie trochę wystraszyłaś :P
A o czym on tak mniej więcej opowiada? :)

PostNapisane: 26 września 2016, o 23:24
przez •Sol•
te romanse Classic i RSL to taka trochę ruletka. Czasem można na perełkę niewznowioną trafić a czasem na katastrofę

PostNapisane: 26 września 2016, o 23:30
przez Papaveryna
No właśnie ja ostatnio robiłam remanent i wprowadzałam posiadane książki do swojego profilu do LC. Okazało się, że chyba wśród RSL będzie jedno zgniłe jajo. Ktoś o nim opinie wystawił, że nie poleca tego nikomu, a inny otagował w stylu 'gwałt', 'znęcanie się' i coś tam jeszcze. Mniami :]

PostNapisane: 26 września 2016, o 23:37
przez •Sol•
o matulu. Samo dobro :evillaugh:
ale zbuk, ciekawa jestem jak daleko będziesz tym rzucać :P

PostNapisane: 26 września 2016, o 23:42
przez Papaveryna
Weź, a jaki tytuł ma zachęcający - "Uroczy hulaka". Chyba po to taki, by wabić niczego nieświadome czytelniczki w ramiona dewianta.
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/120079/uroczy-hulaka

Aż go wtedy wzięłam i kawałek przeleciałam wzrokiem. Napruty bohater mówił bohaterce, że ma gdzieś ich nienarodzone dziecko i groził, że pozbędzie się jej kota, jeśli go nie zabierze sprzed jego oczu.
Normanie true-loff jak się patrzy :heh:

PostNapisane: 26 września 2016, o 23:48
przez •Sol•
a nie Uroczy? :P
no przecież to chodzący urok, nie znasz się :P
taki słodziaczek a Ty go nie doceniasz, każda by takiego w domu chciała.
Żeby dać wałkiem w łeb, zamknąć w piwnicy i czekać jak zdechnie z głodu, a jaja mu zsinieją za przeszłe grzechy...

PostNapisane: 26 września 2016, o 23:57
przez Papaveryna
W piwnicy to się trzyma potencjalnych kochanków. Dla takiego to jedynie łańcuch z kamieniem i do Wisły :witch:
Zwłaszcza, że ta bohaterka chyba zaszła w ciąże podczas gwałtu w noc poślubną. Ale nie jestem pewna, nie czytałam całości.

Od takiego amanta chyba już bardziej uroczy jest rój rozwścieczonych os :]

PostNapisane: 26 września 2016, o 23:59
przez •Sol•
wiesz jakiemuś lovelasowi na łamach forum już było życzone by se wsadził kierownika do ula.
To zaproszenie powinno być uaktualnione dla tegoż amanta.

w piwnicy ze szczurami i pleśnią? I takiego potem do łóżka wpuścić? Ale w sumie w jakimś romansie tak było, nawet łóżka nie potrzebowali. U Enoch chyba :P

PostNapisane: 27 września 2016, o 00:04
przez Papaveryna
Oj tam! U Enoch było okej, choć ta scena nie powinna się wydarzyć :rotfl:
Ale wiesz, zapleśniałe lochy są bardzo ponętne. W końcu tyle powstało opowiadanek o romansującym Snapie :hyhy:
[sorry, głupawka dziś wyciąga po mnie swoje łapy :evillaugh: ]

PostNapisane: 27 września 2016, o 00:10
przez •Sol•
prawda!
Nie narzekam na scenę bo w zasadzie miała sens, ale okoliczności były co najmniej nietypowe :P

ale Snape to inna kategoria :P on po prostu te pleśnie traktuje jako afrodyzjak. Jak się nawdycha dłużej może.

to chyba zaraźliwe :hyhy:

PostNapisane: 27 września 2016, o 09:21
przez Kiara
Papaveryna napisał(a):Nie czytałam, ale prawdopodobnie mam go gdzieś w domu i mnie trochę wystraszyłaś :P
A o czym on tak mniej więcej opowiada? :)




Przez dotychczas przeczytane przeze mnie 200 stron o tym, że przystojny lord ma wypadek na koniu w lesie, znajdują go dzieci i przynoszą na drzwiach do domu, w którym mieszkają razem ze swoją siostrą (wszyscy są z domu dziecka) potem ona się nim opiekuje no i się zakochują w sobie . Nic się nie dzieje przez te 200 stron, aż on ją zaprasza do Londynu, żeby znaleźć jej męża no i myślę, że w końcu może za jakieś 50 stron chociaż on ją dotknie w rękę :evillaugh:


Po krótce :smile:

PostNapisane: 27 września 2016, o 10:52
przez Viperina
Sądzę, że odpadłabym po 50 stronach. Gdyby było wyjątkowo dobrze napisane. Kto to popełnił?

PostNapisane: 27 września 2016, o 12:18
przez •Sol•
ależ porywający gorący romans :hyhy:

PostNapisane: 28 września 2016, o 07:21
przez Papaveryna
Kiara napisał(a):
Papaveryna napisał(a):Nie czytałam, ale prawdopodobnie mam go gdzieś w domu i mnie trochę wystraszyłaś :P
A o czym on tak mniej więcej opowiada? :)




Przez dotychczas przeczytane przeze mnie 200 stron o tym, że przystojny lord ma wypadek na koniu w lesie, znajdują go dzieci i przynoszą na drzwiach do domu, w którym mieszkają razem ze swoją siostrą (wszyscy są z domu dziecka) potem ona się nim opiekuje no i się zakochują w sobie . Nic się nie dzieje przez te 200 stron, aż on ją zaprasza do Londynu, żeby znaleźć jej męża no i myślę, że w końcu może za jakieś 50 stron chociaż on ją dotknie w rękę :evillaugh:


Po krótce :smile:

Uuu, to rzeczywiście wartka akcja :hahaha:
I nie chodzi wcale o to, że dla mnie w książkach to się zaraz muszą seksować na potęgę, czy co stronę obmacywać. Nieraz da się zbudować fajną chemię i atmosferę wzajemnego przyciągania między bohaterami bez nadużywania wyżej wymienionych. Ale z tego, co piszesz, jakoś na to nie liczę :P

PostNapisane: 28 września 2016, o 08:14
przez Viperina
Jeśli to "Uśmiech losu" Cartland, to po pierwsze nie ma się co spodziewać jakichkolwiek relacji erotycznych, a po wtóre - szkoda czasu.

PostNapisane: 28 września 2016, o 08:41
przez Papaveryna
Nie, to chyba Edith Layton: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/82793/usmiech-losu
Okazało się, że jednak tego nie mam w domu :P

PostNapisane: 28 września 2016, o 09:25
przez •Sol•
Very, to skoro nie masz to się nawet przypadkiem nie natkniesz :P

seksowanie i macanie co moment nie jest cacy. Ale własnie, iskrzenie... Iskrzenie musi być ;)

PostNapisane: 28 września 2016, o 12:08
przez Kiara
Heh iskrzenie to owszem jest i to prawie co rozdział ale w kominku jak rozpalają ogień :evillaugh: :evillaugh:

Nie no zostało mi 100 stron to skończę.

Książka Edith Layton :roll:


Szkoda bo to mój pierwszy klasyk i trochę zawiedziona jestem :facepalm:

PostNapisane: 28 września 2016, o 12:13
przez Papaveryna
Ja ostatnio sobie odłożyłam na kupkę do czytania 5 Classików, które mnie zaciekawiły blurbami. Zobaczymy czy któryś okaże się sensowny ;)

PostNapisane: 28 września 2016, o 12:26
przez Kiara
O to daj znać jak przeczytasz :smile:

PostNapisane: 28 września 2016, o 17:09
przez Viperina
Przeczytałam:
Obrazek

Nie, wróć, kłamię. Przekartkowałam. Zwłaszcza w końcówce, kiedy jednak zabrakło mi cierpliwości. Otóż mianowicie, jestem w stanie podchodzić dość pobłażliwie do wątków pobocznych. Nie oczekuję prawdy ani nadmiernej wiarygodności historycznej, zwłaszcza jeśli relacje między bohaterami są fajnie opisane i budzą u czytelniczki emocje. No ale. Są granice. Tu mamy akurat romans z wątkami szpiegowskimi w tle. To znaczy, zapewne taki był zamysł autorki, bo wyszło jej coś w stylu Gangu Olsena. Szpiedzy profesjonalni i szpiedzy in spe zachowujący się tak idiotycznie, że bardziej chyba nie można.

Ale po kolei. Otóż już samo zadzierzgnięcie akcji jest kretyńskie. Główny bohater będący młodym dyplomatą i szpiegiem nawiązuje, podczas Kongresu Wiedeńskiego, podejrzaną znajomość ze Zmysłową Rosyjską Hrabiną podejrzewaną o szpiegowanie na rzecz nie do końca wiadomo kogo. Żeby go od hrabiny odciągnąć, jego zwierzchnik ściąga do Wiednia pannę, która przez ostatnią dekadę była guwernantką, ale wcześniej odrzuciła oświadczyny głównego bohatera, bo chciał się z nią ożenić wyłącznie dla posagu, który podówczas jeszcze posiadała. I teraz ma przyjechać i odciągnąć go od Zmysłowej Rosyjskiej Hrabiny, której ów as dyplomacji i wywiadu miałby niechcąco przekazywać informacje. Czujecie bezsens tego manewru? Potem jest jeszcze gorzej, bohaterka przyjeżdża, usiłuje szpiegować, bo zawsze marzyła o ciekawym życiu, spotyka się z różnymi ludźmi, którzy także szpiegują, w tym ze Zmysłową Rosyjską Hrabiną i Ekscentrycznym Włoskim Malarzem, gadają sobie o różnych rzeczach, w tym o warsztacie szpiegowania, zadają sobie nawzajem z dooopy wyjęte pytania, z których jednoznacznie wynika, że ich celem jest wyciągnięcie informacji, w międzyczasie główni bohaterowie się sobą zainteresowywują, dochodzi do różnych niedorzecznych rzeczy, jak choćby podkupywanie sobie wzajemnie osobników śledzących, porwanie, wywiezienie na bezludną wyspę, cudowne odratowanie i dalej nie wiem, bo odpadłam. Odpadłam mianowicie w momencie, kiedy główny szef siatki szpiegowskiej zapytał główną bohaterkę, czy w parę tygodni nauczy się rosyjskiego. Jasne, że się nauczy, bo ma talent do języków. No ludzie. Są granice. Dodam, że odpadłam daleko, bo rzecz działa się w okolicach strony 200 na 270 całości.

Relacja między bohaterami była przedstawiana nawet dość obiecująco (wiecie, klasyczny wątek, że on niby bawidamek i ona go nie interesuje, ale niedajbuk, żeby jej się coś stało albo żeby zainteresowała się kimś innym). Niestety wątek ten został skutecznie zdominowany przez szpiegowskie wyczyny obojga bohaterów.

Reasumując, odradzam, popatrzcie sobie na okładkę, bo faktycznie ładna, ale nie marnujcie na to czasu, bo szkoda życia.