Strona 153 z 182

PostNapisane: 21 maja 2015, o 07:27
przez Nocny Anioł
jak poczytam, powiem słówko :*

PostNapisane: 21 maja 2015, o 17:35
przez aniazlipca
Koniecznie :D chętnie poczytam twoje wrażenia :D

PostNapisane: 22 maja 2015, o 07:23
przez Nocny Anioł
ach jak mi z wami dobrze :*

PostNapisane: 7 czerwca 2015, o 21:41
przez Viperina
Pokonałam serię Guilty Laury Lee Guhrke i jestem lekko skołowana. Poza pierwszą częścią, wszystkie następne chyba mnie przerosły... Może napiszę parę słów w recenzjach, jak się otrząsnę.

PostNapisane: 19 czerwca 2015, o 15:25
przez Viperina
Skończyłam:
Obrazek

From bed partners...
Two years ago, while on assignment for the Crown, darkly handsome Garrett Burke left Lady Ivy Wentworth sleeping naked in his bed as he went in search of the missing Martello diamonds. After apprehending the dastardly thief, he intended to spend the rest of his life in the arms of the auburn-haired beauty. But when the case came to a shocking and dangerous end, Garrett was certain he'd been betrayed...

To partners in crime
Ivy once loved Garrett with a virtuous heart, but these days she can barely stand him. Arriving at a deserted estate on a mysterious errand, she never expected to see him again, nor feel the same ecstasy she once did at his touch. Now, joined with him in the search for the legendary jewels, she is willing to risk everything. Everything, that is, except her heart...


I jestem rozczarowana i zła. Rozczarowana, bo lubię Ashworth, a ta książka jest tak niedorzeczna, nieciekawa emocjonalnie i w ogóle... bo ja wiem? Napisana na kolanie? Że aż nie mogę się nadziwić, ze to ciąg dalszy Winter Garden. Szkoda, bo temat był ciekawy i potencjał duży. Mogła wyjść z tego niebanalna historia o ciekawych ludziach z prawdziwymi problemami. A wyszło byle co, w którym ciężko było dobrnąć do końca...

PostNapisane: 21 czerwca 2015, o 21:08
przez Viperina
Viperina napisał(a):
Viperina napisał(a):Zaczynam:
Obrazek

Jestem ciekawa, co będzie, bo opinie na temat książki są podzielone...


Przeczytałam, teraz jeszcze tylko muszę poddać się jakiejś kosztownej terapii i wszystko będzie dobrze...


No dopszzz... Z góry wiedziałam, że będzie dziwnie, bo sama historia zapowiadała się dość nietypowo. A mianowicie, rok 1801, on, Terence jakiś tam, czwarty hrabia czegoś tam, na oko, bo nie podano dokładnie, coś około trzydziestoletni. Ona Dawn Hutchinson (no proszę, jej nazwisko zapamiętałam, mimo że w całej powieści pojawiło się może ze trzy razy), służąca, szesnastoletnia, od czterech lat u niego na służbie, najpierw jako pomywaczka, we właściwym czasie powieści jako służąca.

On jest surowym panem, ostrym dla służby, głęboko przekonanym o swojej wyższości, bo szlachcic. Wymaga posłuszeństwa, poddaństwa i podległości. Ona jest posłuszna, cicha, grzeczna. Ale... umie czytać. I on ją na tym przyłapuje. Jest bardzo niezadowolony, bo ona mało, że kobieta, to jeszcze służąca. I czyta. Do tego przeczytała jego listy, a on oprócz, że hrabią, to jest jeszcze płatnym zabójcą na usługach księcia jakiegoś tam. Z przyczyn, które autorka usiłuje mocno nieporadnie zracjonalizować.

No i się zaczyna. On się nad nią zwyczajnie znęca. Bije, gwałci, torturuje. Niby, żeby ją ukarać, nauczyć posłuszeństwa, dać przykład pozostałej służbie. Ona ma szesnaście lat. On jest paskudnym, wstrętnym skoorwysynem od początku do końca powieści (przepraszam Moderację, jeśli uzna, że trzeba wulgaryzm wykasować, to niech wykasuje, ja nie umiem inaczej o tym bohaterze). Nawet na końcu powieści, który co do zasady ma być HEA, on ją bije, niby jest spójną postacią, bo nie zostaje przeczołgany i w ogóle. Ale zastanawiam się, jak komukolwiek ta pozycja mogła spodobać się w gatunku romans. Owszem, czytamy różne rzeczy, markiza de Sade na przykład, on to opisywał lepiej, sensowniej i prawie trzysta lat temu, więc naprawdę no.

Nie jestem w stanie zrozumieć, jak komukolwiek taka książka mogła podobać się jako historia o miłości. Historia o obsesji, chorej fiksacji, owszem, ale nie o miłości. Jestem mocno zdegustowana. Nie pamiętam romansu, w którym bohater tyle biłby bohaterkę.

PostNapisane: 21 czerwca 2015, o 21:22
przez gonia
Ostatnio wszelkie śfinie unikam jak mogę, a tu to pewnie umierałabym po kawałku czytając to. Nic nie napisałaś, jaki był jej stosunek do niego. Tylko nie mów,że go kochała :zalamka: .

PostNapisane: 21 czerwca 2015, o 21:23
przez Papaveryna
Dżizas, sama przyjemność :ohlala: Widocznie ci, którym się podobała ta książka, kierują się jakąś nikomu nieznaną definicją romantycznego traktowania bohaterki :evillaugh:

PostNapisane: 21 czerwca 2015, o 21:38
przez Duzzz
Mam nadzieję, że nigdy na to nie trafię :P Dzięki Vip za przestrogę :wink:

PostNapisane: 21 czerwca 2015, o 21:44
przez basik
I to ma być romans :missdoubt: , raczej poradnik dla damskiego boksera....mam nadzieję, ze nie wydadzą tego w Polsce

PostNapisane: 21 czerwca 2015, o 21:47
przez Desdemona
o rany, straszna rzecz....jakiś sadyzm dosłownie... :shock: :zalamka:

PostNapisane: 21 czerwca 2015, o 21:53
przez Levanda
No i się zaczyna. On się nad nią zwyczajnie znęca. Bije, gwałci, torturuje. Niby, żeby ją ukarać, nauczyć posłuszeństwa, dać przykład pozostałej służbie. Ona ma szesnaście lat. On jest paskudnym, wstrętnym skoorwysynem od początku do końca powieści (przepraszam Moderację, jeśli uzna, że trzeba wulgaryzm wykasować, to niech wykasuje, ja nie umiem inaczej o tym bohaterze). Nawet na końcu powieści, który co do zasady ma być HEA, on ją bije, niby jest spójną postacią, bo nie zostaje przeczołgany i w ogóle. Ale zastanawiam się, jak komukolwiek ta pozycja mogła spodobać się w gatunku romans. Owszem, czytamy różne rzeczy, markiza de Sade na przykład, on to opisywał lepiej, sensowniej i prawie trzysta lat temu, więc naprawdę no.


Wiesz, co. Zszokowałaś mnie. Oszczędziłaś mi traumy. Dosłownie.

PostNapisane: 21 czerwca 2015, o 21:56
przez •Sol•
ło borze liściasty i jeżu kolczasty :ohlala:
do momentu jest ciekawie ale jak przeczytałam o tych gwałtach i innych atrakcjach... Nie no masakra. To jakaś romansowa kara chyba. I to ludzie czytają tak?
Rety...

PostNapisane: 21 czerwca 2015, o 21:58
przez Levanda
Ale z drugiej strony: hrabia-zabójca :P Może warto się skusić?

PostNapisane: 21 czerwca 2015, o 22:02
przez Viperina
No właśnie - ona. Ona trzyma tę powieść (choć niestety jej nie ratuje). W końcowym momencie, kiedy książę z niedowierzaniem pyta bohatera, jak może wybierać ją, zwykłą służącą, ona odpowiada, że zawsze chciała, żeby on wybrał siebie. Chyba autorce chodziło o to, że ona miała mu pomóc stać się dobrym człowiekiem, ale ponieważ w końcówce on i tak (mimo że wybrał ją) związuje jej ręce, to uważam, że to historia chorego związku, bez szans na uzdrowienie.

PostNapisane: 21 czerwca 2015, o 22:05
przez Levanda
Po tym, co piszesz, to trudno nawet jakiegoś zamysłu się tu doszukiwać. Czy intencji autorki. :bezradny:

PostNapisane: 21 czerwca 2015, o 22:05
przez •Sol•
może autorka się Greya naczytała i innych mu podobnych? ;)

PostNapisane: 21 czerwca 2015, o 22:12
przez Desdemona
Viperina napisał(a):No właśnie - ona. Ona trzyma tę powieść (choć niestety jej nie ratuje). W końcowym momencie, kiedy książę z niedowierzaniem pyta bohatera, jak może wybierać ją, zwykłą służącą, ona odpowiada, że zawsze chciała, żeby on wybrał siebie. Chyba autorce chodziło o to, że ona miała mu pomóc stać się dobrym człowiekiem, ale ponieważ w końcówce on i tak (mimo że wybrał ją) związuje jej ręce, to uważam, że to historia chorego związku, bez szans na uzdrowienie.


rany, czyli nawet końcówka opływa w sadyzm... :shock:

PostNapisane: 21 czerwca 2015, o 22:26
przez Papaveryna
No właśnie! Nie bardzo rozumiem jakie przesłanie niesie za sobą ta historia :mysli:
Pewnie na końcu w ramach hea bohater śpiewał do bohaterki "Będę prał cię... w aucie..." :ohlala: :evillaugh:

PostNapisane: 21 czerwca 2015, o 22:28
przez LiaMort
oj Papo. :hahaha:
dzięki za ostrzeżenie Vip. ;)

PostNapisane: 21 czerwca 2015, o 22:28
przez •Sol•
Very :hahaha:
raczej w karocy, biorąc pod uwagę czasy :hyhy:

PostNapisane: 21 czerwca 2015, o 22:34
przez Papaveryna
Się by nie rymowała karoca :evillaugh:

A ciekawe jak bohaterka na to wszystko reagowała, a zwłaszcza pod koniec jak on nadal wywijał łapami. Broniła się jakoś, czy taka mopiara z niej była :mysli:

PostNapisane: 21 czerwca 2015, o 22:35
przez •Sol•
coś za coś :evillaugh:

skoro ona taka edukowana powinna gonić dziada. A skoro nie goniła to może była zachwycona. Może Vip nam powie ;)

PostNapisane: 21 czerwca 2015, o 22:38
przez Papaveryna
Mówisz, że ona z kolei do niego "Katuj! Tratuj! Ja przebaczę wszystko ci jak bratu!"? :hyhy:
No mam nadzieję, że powie nam Vip jutro :)

PostNapisane: 21 czerwca 2015, o 22:40
przez Levanda
Papaveryna napisał(a):Pewnie na końcu w ramach hea bohater śpiewał do bohaterki "Będę prał cię... w aucie..." :ohlala: :evillaugh:



Oplułam monitor :P