Teraz jest 22 listopada 2024, o 00:57

Romans + erotyka (15+)

Gatunki – rodzaje – typy - crossovery
Fantastyka / Paranormal — Historyczny — Współczesny — Kryminał / sensacja / thriller / mafia — Religijny — LGBTQ+
YA / NA — Dla dzieci i młodzieży — Harlekiny — Chick-lt — Komiks — Fanfiki
Poza romansem... — Polska strefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 21 lutego 2012, o 20:34

bo mają :hahaha:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 21 lutego 2012, o 20:53

Tylko przez przypadek :P Literatura wszelaka ma swoje źródło w potrzebie rozrywki, czasem intelektualnej, ale nadal rozrywki. Reszta przyszła później ;) A podporządkowywanie literatury rozrywkowej celom dydaktycznym jest fuj (ach, gdzie te czasy niepoprawnych bodice ripperów!).

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 21 lutego 2012, o 21:13

oj, kaman, "bawiąc uczy" a'tomek nie wymyślił pierwszy :hyhy:
u podstaw zawsze leży potrzeba powiązana z odczuwaniem przyjemności, to reszta (rozdzielanie nauki sposobu jej osiągania od samej przyjemności odczuwanej) jest wtórna ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

 
Posty: 52
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:20

Post przez aku » 21 lutego 2012, o 22:55

Mam wrażenie, że wraz ze zmianą podejścia kobiet do seksualności, zmieniła się także literatura romansowo-erotyczna. Kiedyś przymus i rodzaj gwałtu był oczekiwanym składnikiem opowieści, bo tak zwana uczciwa kobieta nie mogła sama z siebie i od razu czerpać przyjemności z seksu, a co dopiero z BDSM - ale jak ją kto zniewolił, to i owszem, "bez grzechu".

Teraz uważamy, że satysfakcja seksualna należy się nam, jak psu buda i to beż żadnej zbędnej zwłoki i nieprzyjemności (poza pierwszym razem) i widać to we współczesnych romansach - kobieca namiętność rozwija się bujnym kwieciem, nawet jeśli kwiecie jest powiązane i ma obróżkę na szyi. Mnie te "wiązaniowo-biciowe" romanse kompletnie nie wzruszają, a już z pewnością nie podniecają, ale są fajnym i ciekawym składnikiem takiej ogólnej świadomości, co już kobietom "wolno".

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 22 lutego 2012, o 17:23

Masz rację, aku. Ale do doskonałości jeszcze daleko.
Osobiście uważam, że ten rodzaj romansu jest zabijany przez poprawność polityczną i przenoszenie "prawdziwego życia" na strony książki ( i na odwrót). Czytelniczki stawiają pewne "wymagania": musi być safe word, bohaterka musi tysiąc razy wyrazić zgodę, wszystko musi być wg jakiegoś wyimaginowanego podręcznika zachowań BDSM. Wg mnie zabija to kreatywność pisarzy. Ich bohaterowie przez to stają się bardzo szablonowi, bardzo papierowi, podobnie fabuły. Brak w tym jakiejkolwiek głębi. Jeszcze nie spotkałam takiego romansu BDSM, który nie pachniałby bardziej fantastyką niż nie jedna opowieść o smokach ;). Brak odwagi, w kreowaniu świata przedstawionego inaczej niż zrobiono to dotąd. Obawa przed krytyką sprawiła, że jest to jeden z najbardziej skostniałych podgatunków romansu. Co raz bardziej wyuzdanym scenom seksu towarzyszy totalna miałkość na pozostałych poziomach powieści. I szkoda, bo problematyka BDSM mogłaby popchnąć romans w kierunkach dotąd nieeksploatowanych, albo poruszyć problemy, które wydają się być już rozwiązane. Zwłaszcza jeśli jest to romans współczesny.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 22 lutego 2012, o 18:38

Czytelniczki stawiają pewne "wymagania": musi być safe word, bohaterka musi tysiąc razy wyrazić zgodę, wszystko musi być wg jakiegoś wyimaginowanego podręcznika zachowań BDSM. Wg mnie zabija to kreatywność pisarzy.

hm, no nie wiem... to znaczy: dla tych, którzy traktują problem inaczej, jest inna nisza i wiele czytelniczek o tym wie, dlatego tak głośno domaga się pewnych rzeczy ;)

kto czytał Vanished Jaid Black?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 22 lutego 2012, o 20:48

Ja chyba nie czytałam :niepewny: Warto?

A co do tej niszy, to nie ma takiej, która by mi pasowała :P

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 22 lutego 2012, o 21:32

ano :hyhy: niszę trzeba stworzyć i gardłujące za "safe word" to zrobiły ;)
hm, warto, ze względu na rok wydania w celach porównawczych ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 25 lutego 2012, o 21:33

Przeczytałam Vanished i okazało się, że już czytałam, ale o tym zapomniałam. Co jest dziwne, bo to fajna pozycja. Krótka, ale lepsza niż nie jedna rozbudowana historyja BDSM (chociaż to przesadne określenie w tym przypadku). Black ładnie wyważyła wszystkie elementy, nie przesadziła ze scenami, a i tak były gorące. Postaci i ich zachowania sypialniane wyszły bardzo naturalnie. I mimo że to nie komedia było momentami wesoło - mała komedia pomyłek :hyhy:

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 25 lutego 2012, o 21:54

pomyłek, no w mordeczkę :hyhy:
ale mamy tu własnie to zderzenie i wyobrażenie we wszelkich aspektach, z meta włącznie :lol:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 25 lutego 2012, o 22:29

No właśnie, to opowiadanie to takie trochę mrugnięcie okiem w stronę wielbicieli gatunku. Ciekawe na ile zamierzone, a na ile "wyszło samo z siebie" :heh:

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 25 lutego 2012, o 22:34

Ja czytając Black serię Treq Mi Kan czy jak to tam leciało to się cały czas zastanawiałam - serio? Ale odpadłam jak doszłam do części z małpami. Tego już nawet moja sympatia do wszelkich absurdów nie zniosła :lol:
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 25 lutego 2012, o 22:39

To na odtrutkę przeczytaj "Vanished", krótkie i nie pozbawione słodyczy. I humoru ;)

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 25 lutego 2012, o 23:36

Zastanawiam się, czy już nie czytałam, jak byłam w ciągu ;) ale nic nie pamiętam, więc może sobie wynajdę i przeczytam ;)
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 26 lutego 2012, o 01:05

Liberty napisał(a):No właśnie, to opowiadanie to takie trochę mrugnięcie okiem w stronę wielbicieli gatunku. Ciekawe na ile zamierzone, a na ile "wyszło samo z siebie" :heh:

uważam, że zamierzone :lol: w czasach gdy się jeszcze podgatunek nie skrystalizował definicyjnie i mozna było się bawić :D
vide słynna saga :hyhy: u Black było wszystko ;) hm, ale monogamia królowała w sumie :hyhy:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 29 lutego 2012, o 19:52

Ubawiłam się dzisiaj... Przyszła do mnie kupiona, używana książka, no i patrzę, a tu w środku część kartek (kilka) zagięte w chamski róg. Nie czytam książek przez folię, ale zaginania nie lubię. No co za niechlujstwo, myślę, i otwieram książkę z misją odgięcia.

Okazało się, że ktoś sobie sprytnie zaznaczył jedyną scenę erotyczną w tej książce :lol:

Komu by się potem chciało szukać ;)
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

 
Posty: 52
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:20

Post przez aku » 29 lutego 2012, o 20:45

Agrest, świetna historia. Mnie się kiedyś trafiła książka z serduszkami rysowanymi przy wypowiedziach męskiego bohatera, a przy ostatniej, miłosnej - dodam - scenie była adnotacja: co za szmata! (trudno zrozumieć czy chodziło o wiarołomcę - bohatera, czy też wręcz przeciwnie).

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 29 lutego 2012, o 23:18

hm, nie wiem czy wiecie, ale niektóre dramy subowane fanowsko mają komentarze ekipy - przyznam, że czasem daje to świetny efekt ;)

Agrest - jedna? co to za romans :lol:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 29 lutego 2012, o 23:37

Ha, bo to było Something About You Julie James :P To i tak była duuża scena porównując z poprzednimi książkami ;)
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 1 marca 2012, o 10:48

Agrest, to masz z głowy szukanie na przyszłość. :evillaugh: Dobra historia.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 1 marca 2012, o 19:27

Przyznam się, że jakoś mnie BDSM nie przyciąga - ani ziębi, ani grzeje. Przeczytać, przeczytam, ale przeważnie bez większego 'halo' nie ma. Chociaż cykl pani Rice jednak nęcił ^_^ Ale jak się tak zastanowię, to bondage zawsze mi się w romansach podobał, bardzo, zależy też jak napisany - kto pamięta "Ku światłu" - Brockmann? ;) /Tak, tak, tutaj tu tylko taki powiew, ale jak ładnie wplecione./

Przy czym takie na przykład bicze raczej mnie otrzeźwiają :] I teraz pytanie mam, o jakim BDSM mowa? Bo się czasem gubię :niepewny:
Ile razy w życiu człowiek musi się powstrzymywać.

Występek i cnota są takimi samymi produktami jak cukier i kwas siarkowy - Hipolit Taine

**************************************************************************

Life is tough, but it's tougher when you're stupid - John Wayne

"You're so freaking romantic. I don't know how I keep my pants on." - Abigail Roux, "Fish & Chips"

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 1 marca 2012, o 19:56

Ku światłu to chyba jeden z najlepszych przykładów romansów erotycznych i bondage i chyba dlatego, że Brockway wcale nie pisała tej książki jako właśnie rom. erotyczny czy BDSM. Po prostu udało jej się wspiąć na wyżyny w kreowaniu wyjątkowo namiętnego, emocjonalnego związku ludzi po przejściach. Reszta to efekt uboczny. Całość bardzo naturalna i szczera. Bez takiego znaku wysilania się na coś.

I teraz pytanie mam, o jakim BDSM mowa? Bo się czasem gubię :niepewny:


Chyba mówimy o każdym rodzaju :P Nikt nie sypie nazwiskami, co pomogłoby w rozróżnieniu, żeby nie wyszło co czytamy :hyhy:

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 1 marca 2012, o 20:22

Liberty napisał(a):Chyba mówimy o każdym rodzaju :P Nikt nie sypie nazwiskami, co pomogłoby w rozróżnieniu, żeby nie wyszło co czytamy :hyhy:


No chyba :rotfl:

Co do Brockway, to też trzeba umieć napisać, by się komponowało :) Czasem niezależnie od zamiaru nie wychodzi...
Ile razy w życiu człowiek musi się powstrzymywać.

Występek i cnota są takimi samymi produktami jak cukier i kwas siarkowy - Hipolit Taine

**************************************************************************

Life is tough, but it's tougher when you're stupid - John Wayne

"You're so freaking romantic. I don't know how I keep my pants on." - Abigail Roux, "Fish & Chips"

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 21 maja 2012, o 13:00

"Jezioro pokus" Susan Johnson - jedno wielkie rozczarowanie :zalamka: Nie wiem od czego zacząć :bezradny: bohaterowie nic tylko bzykają się na okrągło , jak jakieś maszyny . Co samo w sobie jest nierealne ,wiadomo facet ma swoją wytrzymałość ,a tu cały czas chodzi gotowy . Babka to jakaś nimfomanka na dodatek idiotka ,która albo trzepocze rzęsami ,dąsa się ,albo zmysłowo uśmiecha .Non stop jest podniecona, ma w nosie choroby weneryczne , a stosunek przerywany uchroni ją przed ciążą .Najbardziej w osłupienie ,wprawiło mnie jej zachowanie przed nalotem wojskowych ,którzy mieli ich zlikwidować .On chciał się przygotować ( broń ,radary ,wyrzutnie) ona się dąsa ,bo chce dalej uprawiać seks ( mimo iż wcześniej już z pięć orgazmów przeżyła ) . I najgorsze co mogło się zdarzyć ,on ją dusi w czasie stosunku ( parę sekund do tego żeby zginęła) , udaje jej się uwolnić i co dalej robi ? Nic , kończy to co zaczęli . :rzyg: Ten fragment wklejam poniżej ,żebyście sami sobie zdanie wyrobili . Jeżeli chodzi o treść , do setnej strony było dobrze ,później wszystko skupiło się na seksie ,że dwa dobrze rozwijające się wątki zostały potraktowane na odczepnego .Zamiast rozwinąć ,autorka wszystko sknociła . Pierwszy raz zdarzyło się ,że jak czytałam sceny miłosne ,ogarniało mnie znudzenie . :] Muszę się odtruć i wziąć coś mocniejszego do czytania ...

===========================================================================================================

Bardzo delikatnie wszedł jeszcze głębiej. Rozkosz, jaka ją ogarnęła, była tak nagła i wielka, że nie wytrzymała i krzyknęła. Natychmiast jednak przez obłęd ogarniający jej zmysły przedostał się strach.
- Błagam. Przestań. Błagam.
- Nie mówisz poważnie - szeptał. Jej oczywiste podniecenie rozbudzało w nim coraz bardziej niepohamowane pożądanie. Nie mógł teraz przestać, tak jak i ona nie mogła powstrzymać reakcji swojego ciała, które przyjmowało go gorące i mokre. - Podoba ci się? - Kolejny raz lekko pchnął biodrami. Było mu tak dobrze, że zamknął oczy z rozkoszy. Na chwilę oboje zastygli upojeni sobą, cisza wrzała od namiętności.
Kiedy uniósł się odrobinę, chcąc zaczerpnąć powietrza, ogarnęła go niespodziewana fala czułości. Nachylił się ku jej twarzy i delikatnie pocałował. Pożałował tego. Ułamek sekundy później gwałtownie się cofnął, przeklinając i zlizując krew z dolnej wargi.
- Nie pozwolę ci zrobić tego we mnie! - krzyczała, broniąc się i próbując się mu wyrwać. - Ty cholerny, samolubny dupku. - Wiła się i wykręcała pod nim, z całej siły uderzając w jego tors.
Mało brakowało, a oddałby jej. „Wariatka odgryzła mi kawałek dolnej wargi", myślał z niedowierzaniem.
W głowie Zoe też kotłowało się ze zdenerwowania. „Nie ma mowy, żebym ryzykowała zajście w ciążę". Wściekłość dodała jej siły. Zdołała przewrócić się nieco na prawo i sięgnąć w bok w poszukiwaniu czegoś, czym mogłaby go uderzyć. Jej palce już prawie dotykały brzegu nocnego stolika, kiedy Nick cisnął ją z powrotem na plecy i chwycił za szyję. Nie wiedziała, co się dzieje, całkowicie ją zaskoczył. Miała nadzieję, że grał z nią w jedną ze swoich gier, ale kiedy spojrzała w górę, napotkała jego zimne, wyzute z uczuć oczy. „Boże, to psychopata", nie wierzyła w to, co się działo. Łapiąc powietrze, próbowała walczyć z jego uściskiem, ale jej opór sprawiał, że jego ręce zaciskały się coraz mocniej. Nie wkładał w to nadmiernego wysiłku, jakby dobrze wiedział, ile siły potrzeba, żeby odebrać komuś życie. Brakowało jej tlenu, płuca rozrywał ból, a przed oczyma pojawiły się plamy. Czuła, że zbliża się koniec. Gromadząc resztki sił, machnęła desperacko pięścią, trafiając go w policzek.
Uderzenie było tak wątłe, że Nick prawie go nie poczuł. Sprawiło jednak, że powrócił do rzeczywistości i spojrzał na Zoe. W jej oczach zobaczył prawdziwe przerażenie i ujmującą bezradność, cechy obce ludziom Harry ego.
Poluzował nieznacznie uścisk, potrząsając głową jak pływak, który przebił się przez powierzchnię wody. Jego instynkt przetrwania pozwolił mu na moment refleksji. Jeśli jest wyszkolonym zabójcą, to dlaczego nie próbuje mu się wyrwać, za pomocą któregoś ze standardowych chwytów znanych profesjonalistom? Jego palce rozluźniły się jeszcze bardziej. Gorączkowo łapała powietrze, cały czas patrząc mu prosto w twarz, przerażona, że może jednak zmieni zdanie.
- Po co sięgałaś? - Jego głos był łagodny w przeciwieństwie do ciemnego, czujnego spojrzenia.
- Po cokolwiek, żeby cię powstrzymać od tego, żebyś we mnie doszedł, kretynie. - Oddychała łapczywie, nie kryjąc oburzenia i złości, choć rozsądek podpowiadał jej uległość. Uśmiechnął się prawie niezauważalnie, nie będąc w wstanie zdecydować, czy była bardziej wściekła, czy waleczna. Strach zniknął z jej oczu, patrzyli na siebie jak równy z równym.
- Wystraszyłem się, że sięgasz po moją broń.
- Tak pomyślałam. Chociaż twój członek chyba tego nie zauważył - rzuciła sarkastycznie, a jej ostatnie obawy rozpłynęły się w jego znajomym uśmiechu.
- On nie myśli logicznie. Jak zresztą widzisz -mruknął, czując, jak robi się w niej coraz twardszy. W niebezpieczeństwie było coś, co podkręcało jego wrażenia zmysłowe i potęgowało pożądanie. Na wojnie odkrył, że świadomość zagrożenia życia działała na niego jak afrodyzjak.
- Moje ciało chyba też nie działa zgodnie z logiką - zauważyła zawstydzona, czując znajomy dreszcz pożądania. Uśmiechnął się.
- Czuję to.
- Ja cię czuję aż w gardle.
Jego spojrzenie było coraz bardziej rozbawione.
- I jak ci się to podoba?
- Jeśli już musisz wiedzieć - jej oddech powoli się uspokajał - lubię cię. Pomimo tego że momentami cholernie mnie przerażasz, bywasz arogancki i upierasz się przy czymś, na co nie pozwolę, póki żyję.
- Zrozumiałem. Postaram się zachowywać bardziej odpowiednio. - Jego głos brzmiał miękko i zmysłowo.
- Może zaczniesz od zabrania rąk z mojej szyi. -Nick natychmiast odsunął dłonie.
- Wybacz, myślałem, że chciałaś... - zawiesił głos.
- Cię zabić? Wzruszył ramionami.
- To obciążenie z przeszłości. Przepraszam. - Chcąc uniknąć nieporozumień, podniósł pistolet ze stolika i położył go na podłodze.
- Kochany jesteś. - Jego zachowanie i przeprosiny były znakiem, że burza minęła. Z uśmiechem zarzuciła mu ręce na szyję i uniosła biodra, wsuwając go w siebie. - Teraz jesteś spokojny? - Chciałaś zapytać, czy jestem przy zdrowych zmysłach, prawda?
- Chodziło mi o mnie. Jesteś mnie pewny?
- Całkowicie - skłamał.
- Świetnie. Czy możemy wrócić do normalnego cieszenia się sobą?
Uśmiechnął się.
- Co masz na myśli?
- Delikatnie.
- Tak? - nachylił się i czule ją pocałował.
- Właśnie tak... - mruczała. Smak krwi perwersyjnie ją podniecał. - Choć nie mam nic prze
ciwko pewnej dozie brutalności od czasu do czasu.
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 21 maja 2012, o 15:16

ona jest chora :mur: :zalamka:
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Romans + ...

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość