przez Księżycowa Kawa » 27 lutego 2018, o 13:00
Gdybym na „Dominica” L.A. Casey trafiła na podstawie okładki, to nawet nie zwróciłabym uwagi. Ale że było tyle szumu, niejako to zmienia postać rzeczy…
Gdyby tak przyjąć, że wszyscy tam ćpali albo w powietrzu było coś zatrutego, to tak jakby ta historia ma pewien sens. W każdym razie bardziej niż taka „Rozgrywka” Jenn Sterling. Wszyscy zachowywali się niczym kilkuletnie rozpuszczone dzieci, które przedawkowały cukier i je roznosiło. Żadnego myślenia i refleksji. Tylko nie rozumiem, czemu miały służyć te wszystkie wyzwiska niczym z rynsztoka, które sobie serwowali. Na dodatek to było nużące i infantylne. W sumie to było nawet zabawne, że oni tam wszystko rozwiązywali rękoczynami, bijatykami, biciem itp. – i to coś nowego.
Podoba mi pomysł na nieprzystępną bohaterkę, a gdyby jeszcze dodać do tego bohatera, który się wysila, no cóż, mogłoby to być coś niezłego. Tylko Bronagh zachowuje się jak rozwydrzony bachor, bo ktoś inny usiadł na jej huśtawce. Wolę bohaterów, którzy zachowują się zgodnie ze swoim wiekiem. Może gdyby to zostało lepiej przedstawione, byłoby nawet znośnie, bo zdarza się, że pewni ludzie nigdy nie dorastają. I wszyscy ciągle się wydzierali na siebie, jakby normalna rozmowa mogłaby zaszkodzić.
Byłoby lepiej, gdyby nie to, że często po dialogach występowały idiotyczne wyjaśnienia czy też powtórzenia. Nie lubię tego.
Wiem, że to nie jest zbyt dobra pozycja, ale nie rozumiem, dlaczego wywołuje takie gwałtowne emocje. Poza kilkoma zmarnowanymi elementami to dość przeciętna historia niezbyt ciekawie opowiedziana.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot
"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.