Gatunki – rodzaje – typy - crossovery Fantastyka / Paranormal — Historyczny — Współczesny — Kryminał / sensacja / thriller / mafia — Religijny — LGBTQ+ YA / NA — Dla dzieci i młodzieży — Harlekiny — Chick-lt — Komiks — Fanfiki Poza romansem... — Polska strefa
Czytałam tylko dwie książki, trudno więc powiedzieć. Niedługo chyba ma być trzecia, będzie można sprawdzić…
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu. Denis Diderot
"If you want it enough, you can always get a second chance." MM * “I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM * Zamienię sen na czytanie.
Wiem i chce nadrobić pierwszą i drugą część przed premierą trójki ale rozumiem, że i w jedynce i dwójce były dwie pary? Lubię taki motyw dlatego podpytuję
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"
Weteran... Miałam na niego ochotę, wiązałam z nim nadzieje i jakby jeszcze był taki se to mogłabym próbować. Ale ten fejsbukowy status kaplica, nie tknę tego A Piękną i Bestię tak kocham...
Za to na tę Arnhstendt mam chęć
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
Sol, dla mnie to nawet takie se było. Ale jeśli bardzo lubisz motyw "pięknej i bestii" to raczej nie czytaj.
Facebook to hit, jeszcze to sprawdzanie hasła na wikipedii. Jak mi Joakar o tym napisała, to sobie przypomniałam i ten fragment. Bohaterka to jest porażka
Karina, ja za Ahrnstedt też się wezmę na pewno
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"
Ancymonek napisał(a):Lubię baśnie i bajki, lubię wierzyć w "żyli długo i szczęśliwie". Wiem, że “Weteran” to taka współczesna wersja “Pięknej i bestii”.
Ancymonek napisał(a): więcej realizmu i byłoby dużo, dużo lepiej!
Nie chcę bronić książki, nawet nie zamierzam jej czytać, ale zastanowiło mnie, czy w bajkach nie chodzi właśnie o to, żeby w nich nie było za dużo realizmu? Raczej przestaną być bajkami, jeśli się im doda realizmu.
Ja po początkowym szoku, wzięłam sobie poprawkę, że to jest naprawdę bajkowe. Ale nie mogę przeżyć głupiej, samolubnej bohaterki, zbyt szybkiego zakochania się i myślenia o statusie na Facebooku. Już nie wspomnę o traktowaniu czynów okropnych i złych po łebkach. Odrealnione w słodki i uroczy sposób może być jak najbardziej, ale oderwane od rzeczywistości? Chyba nawet bajki nie są takie do końca, a książki moim zdaniem tym bardziej być nie powinny
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"
Ancymonek napisał(a):Ale nie mogę przeżyć głupiej, samolubnej bohaterki, zbyt szybkiego zakochania się i myślenia o statusie na Facebooku.
To jest realizm w czystej postaci. Oglądam youtuberki, które mają po 30-36 lat i które wygadują takie głupoty, że się flaki przewalają. A wszystkie pokończyły studia i mają się za super mądre, wręcz wszechwiedzące.
Nie oglądam YouTube i chyba jednak dobrze mi z tym jak widzę
Jak tak wygląda teraz rzeczywiść, to ja dziękuję.
•Sol• napisał(a):bajkowe odrealnienie jest spoko ale odrealniona bohaterka już nie chociaż takie ludzie istnieją niestety...
Ancymonku ale wiesz, to nie SeksMaszyna czy jak temu było to pocieszające
Sexmachine, to dopiero było arcydzieło
Ale można dużo gorzej. Można napisać o bohaterce, która ma wszystko gdzieś i ciągle biega (czyli książka pani Tijan Meyer!), więc Sol - ja jednak w swojej dobroci i sympatii do bohatera dałam "Weteranowi" 6/10
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"
Ancymonku, Karino, podrzucicie swoje opinie do działu z recenzjami? Z góry dziękuję
“How do you always know where to find me?'' His voice achingly gentle, he says, "The same way a compass knows how to find true north.” ― J.T. Geissinger, Cruel Paradise
“It’s not inexplicable. I like you the way Newton liked gravity.” “I don’t know what you mean.” “Once he found it, everything else in the universe made sense.” ― J.T. Geissinger, Cruel Paradise
“Life is short. You don't get a do-over. Kiss who you need to kiss, love who you need to love, tell anyone who disrespects you to go f*ck themselves. Let your heart lead you where it wants to. Don't ever make a decision based on fear. In fact, if it scares you, that's the thing you should run fastest toward, because that's where real life is. In the scary parts. In the messy parts. In the parts that aren't so pretty. Dive in and take a swim in all the pain and beauty that life has to offer, so that at the end of it, you don't have any regrets.” ― J.T. Geissinger, Cruel Paradise
Podobno miłość i nienawiść to te same uczucia, tylko doświadcza się ich w trakcie różnych okoliczności. To prawda. Mężczyzna, o którym marzę, nawiedza mnie również w koszmarach. To znakomity prawnik. Utalentowany kryminalista. Piękny kłamca. Dręczyciel i wybawiciel, potwór i kochanek.
Dziesięć lat temu zmusił mnie do ucieczki z małego miasteczka, w którym mieszkaliśmy. A teraz przyszedł do mnie w Nowym Jorku i nie odejdzie, dopóki nie weźmie tego, co należy do niego.
Vicious:
Emilia to biedna artystka. Jest piękna i nieuchwytna niczym kwiat wiśni. Dziesięć lat temu wkroczyła do mojego życia nieproszona i wywróciła je do góry nogami. I słono za to zapłaciła.
Emilia LeBlanc jest dla mnie niedostępna. To była dziewczyna mojego najlepszego przyjaciela. To kobieta, która zna mój najmroczniejszy sekret, córka pokojówki, którą wynajęliśmy do pomocy w naszej posiadłości. To powinno mnie zniechęcić do pogoni za nią, ale jest inaczej.
Ona mnie nienawidzi. Też mi coś. Niech się lepiej do mnie przyzwyczaja.
***
Przede wszystkim jest to książka specyficzna. Nie każdy lubi motyw “kto się czubi ten się lubi”, o “kocham/pożądam i nienawidzę jednocześnie” nie wspomnę. Akurat ja bardzo lubię takie klimaty, nawet do bohaterów - psycholi mam słabość, przyznaję się szczerze Kiedy zobaczyłam zapowiedź “Intrygi” L. J. Shen poczułam, że to może być coś dla mnie. “Dręczyciel” P. Douglas mi się bardzo podobał, więc liczyłam na coś podobnego. Niestety trochę się rozczarowałam. “Intryga” to nie jest zła książka, ale do bardzo dobrej też jej dużo moim zdaniem brakuje. Taka średnia, może (łaskawym okiem spojrzeć) z lekkim przechyłem w stronę dobrej.
Tak do ⅓ książki mamy do czynienia z przeplataniem czasu, wracając co chwilę do wydarzeń sprzed 10 lat. Wtedy Emilia i Brutal (tak naprawdę ma na imię Baron, ale nie lubi tego imienia, a że jest “mroczny i zły", tak wszyscy mówią do niego per Brutal, swoją drogą nie wiem które imię jest gorsze) są w ostatniej klasie liceum i spotykają się po raz pierwszy w dosyć dziwnych okolicznościach. Chłopak myśli że dziewczyna poznała jego mroczny sekret. Rodzice Emilii służą w domu Brutala, jego ojca oraz macochy. Chłopak od początku jest zauroczony piękną i dobrą dziewczyną. Oczywiście ukrywa te uczucia i uprzykrza jej życie zarówno w jego domu, jak i w szkole. Bo przecież tak ją “nienawidzi”, że musi jej dokuczać i być dla niej okrutny. Konflikt zaostrza się, kiedy Emilia zaczyna spotykać się z kumplem Brutala - Deanem. Tutaj zaczyna się melodramat, bo bohater jest pi*ką i woli udawać, że nienawidzi bohaterki, niż walczyć o nią, a bohaterka jest z tym przyjacielem swojego dręczyciela właściwie nie wiem czemu. Chociaż, mam podejrzenia, że jest z nim dlatego, żeby po pierwsze
Spoiler:
ją rozdziewiczył a po drugie, żeby Brutal miał jakiś tam powód, dla którego w końcu szantażem zmusza bohaterkę do zerwania z Deanem i wyjechania z ich miasta.
Moim zdaniem autorka tego nie przemyślała, bo tak naprawdę ja sama nie wiem: czemu on do cholery tak się wkurzył, że
Spoiler:
wyrzucił ją ze swojego życia? Bo mu ją kumpel rozdziewiczył a ona była jego? Taki pies ogrodnika level hard. Kupy dupy się to nie trzymało i nie miało dla mnie sensu, ale okej.
Takie trochę to na zasadzie - musiałam coś napisać, jakoś to uzasadnić, więc coś tam wypociłam, ale sensu w tym jest mało.
Mija 10 lat, Emilia i Brutal spotykają się ponownie. Pomimo tego, że bohaterka jest zdolną i wykształconą artystką, to musi porzucić staż w galerii i tyrać za dwoje, żeby utrzymać siebie oraz siostrę (która przyjechała do Nowego Jorku, żeby studiować i która przewlekle choruje). W pracy spotyka Brutala i od tego momentu cała przeszłość powraca. On daje jej pieniądze i załatwia pracę, a ona oczywiście będzie musiała coś dla niego zrobić. Przy okazji oboje wdają się w romans i myślą, że się nawzajem powykorzystują, zaspokoją swoje pragnienie sprzed lat, a potem się rozstaną i wszystko będzie cacy.
Oczywiście sprawy się komplikują i wtedy zaczyna się ta słodka część książki, gdzie Brutal się zmienia, stara się odzyskać bohaterkę, blabla. Jest słodko, za słodko. Jedyne co mi się podoba, to fakt że Emilia długo była nieprzejednana i nie chciała mu wybaczyć, a on naprawdę się starał. Ale wyszło sztucznie. Nie mam nic przeciwko takim końcówkom, uczłowieczeniu bohaterów, ich przemiany itp. Jest tylko jeden problem - Brutal był dla mnie od samego początku sztuczny i jakiś taki nijaki. To jego wielkie “zostałem w życiu skrzywdzony, więc patrzcie jaki jestem zły, mroczny i pozbawiony uczuć” jest takie totalnie niewiarygodnie. A potem: “patrzcie, ja też mam uczucia, potrafię kochać”. Cieszymy się, naprawdę, ale jesteś chłopie nijaki po prostu. Jedyne co mu trzeba przyznać, że zachowywał się jak dupek i otwarcie przyznał się, że nim jest.
Co do Emilii to też była nijaka. Jasne, umiała odpyskwać bohaterowi, dała się lubić, ale zachwytów nad nią prawić nie będę. Żeby była jasność, ja lubię jak się kłócą, lubię jak facet jest nawet trochę chamski i wulgarny, ale muszę czuć, że oni się nawzajem szanują. A tutaj tego nie czułam, nie czułam by Brutal, przynajmniej na początku szanował Emilie. Jeszcze ich rozmowy...czasem były przebłyski jakiejś głębi, ale większość ich dialogów wyglądała mniej więcej tak:
Spoiler:
- Chcę cię przelecieć. - Czemu? - Bo tak. - Jesteś dupkiem. - Za karę przerżnę cię na pół. - Dlaczego mam się niby na to zgodzić dupku? - Bo jesteś moja Oczywiste przesadziłam, ale czasem naprawdę, nawet ja miałam ochotę strzelić w pysk bohatera za jego teksty, a bohaterką potrząsnąć. Jeszcze Brutal jest prawnikiem i już widzę rozprawę i jego przemowę: - Wysoki sądzie, on jest niewinny. - Dlaczego pan tak sądzi? - Bo tak
Ta książka miała parę momentów, naprawdę. Ale jak dla mnie zmarnowany potencjał i mroczy na siłę bohater, który zachowuje się jak gówniarz w piaskownicy psuje całość. Oczywiście są tam jeszcze rodzinne sprawy, sekrety Brutala, jego zemsta itp, ale ani mnie to ziębiło ani grzało
Jak dla mnie maks 6/10, za jako taką końcówkę, bo się chłop trochę poczołgał.
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"
Czytałam "Intrygę" i jedyne, co mi się w niej podobało to okładka. Reszta jest mocno przeciętna. Według mnie szkoda czasu i kasy. Są naprawdę lepsze książki.
Dorotka napisał(a):Czytałam "Intrygę" i jedyne, co mi się w niej podobało to okładka. Reszta jest mocno przeciętna. Według mnie szkoda czasu i kasy. Są naprawdę lepsze książki.
Dokładnie tak Dorotko. Pięknie to podsumowałaś.
Karino myślę, że jeśli będzie na Legimi to w ramach odmóżdżenia można
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"
Sam pomysł na historię był nawet fajny - dziewczyna pochodząca z niewielkiego miasta przyjeżdża do Nowego Jorku spełnić swoje marzenie o zostaniu aktorką. Niestety nie udaje jej się to. Rozpoczyna pracę w sklepie z materacami, a w międzyczasie zaczyna umawiać się na spotkania z facetami poznanymi w sieci. I dla każdego z nich jest kimś innym, potrafi dostosować się do oczekiwań każdego z nich i zostać jego "idealną dziewczyną". Każde takie spotkanie kończy na pierwszej randce. Miałam nadzieję, że jednak ten wątek będzie bardziej rozbudowany, a nie streszczony w jednym rozdziale... Dalej jest już tylko gorzej. Kiedy na jednej z takich randek poznaje Matthew, wydaje jej się, że spotkała cud faceta. Zaczyna mieć lekką obsesję na jego punkcie. Pomimo tego, że sama Isabel szczyci się tym, że ma świetną intuicję i każdego jest w stanie rozgryźć, przy Matthew jej mózg przestaje kompletnie funkcjonować. Zrobi dla niego wszystko w zamian za obietnicę seksu A Matthew to skrzętnie wykorzystuje dla swojej i swojego szefa uciechy... Wplątują się przez to w niebezpieczną rozgrywkę pomiędzy szefem Matthew a różnymi osobnikami. Nie da się lubić tych bohaterów, żadnego. Isabel, niby inteligentna kobieta daje się wodzić za nos i przestaje myśleć. Chociaż kilka razy ma przebłysk że może jednak ta relacja zmierza w złym kierunku, nie robi nic i biernie poddaje się Matthew. On jest nie lepszy. Niby w pewnym momencie uświadamia sobie, że może jednak czuje do Isabel coś więcej niż tylko pociąg, ale brnie dalej w dziwne rozkazy swojego szefa, zamiast odejść z pracy. I jeszcze ta końcówka
Moja ocena - 4/10 (za ciekawą historię i w sumie lekkie pióro, bo nie jest jakoś źle napisane )
"Każda książka pozwala nam na nowe marzenia." - Emma Chase
Ancymonku - wielki spoiler, tak się kończy książka
Spoiler:
po różnych dziwnych przygodach, Matthew ląduje w szpitalu w śpiączce. No i wielce nieszczęśliwa i zakochana Isabel przychodzi go odwiedzać w szpitalu i któregoś dnia trafia na brata Matthew. Gadają chwilę, on jej wyjaśnia kilka spraw z przeszłości i ona tak siedzi i jej się coraz bardziej ten brat podoba. I stwierdza, że może z nim byłoby lepiej niż z Matthew. Ma już sobie z nim pójść, kiedy nagle Matthew się budzi...
Więc generalnie końcówka otwarta, tak jakby miała być kolejna część tego dzieła Ale chyba podziękuję.
No niestety wydają na pęczki różnego badziewia, nie robiąc większego odsiewu
"Każda książka pozwala nam na nowe marzenia." - Emma Chase