Strona 94 z 150

PostNapisane: 7 października 2016, o 17:36
przez Agrest
Oo, to fajnie, że się podobało :)

PostNapisane: 7 października 2016, o 17:39
przez Duzzz
Coś jeszcze Mayberry polecasz? :-D

PostNapisane: 7 października 2016, o 17:49
przez Agrest
Oj, ja bardzo wiele jej książek lubię... A bardziej interesuje cię Superromance czy Blaze?

PostNapisane: 7 października 2016, o 20:44
przez Duzzz
Hmm... :mysli: Może na początek dalej coś z Superromance. :wink:
Otworzyłam już sobie też Below the belt, więc zobaczę jak Blaze będzie mi podchodzić :)

PostNapisane: 7 października 2016, o 22:09
przez Agrest
To może Suddenly You albo The Best Laid Plans... Na pewno do nich wracałam. Choć tak naprawdę możesz po prostu wybrać po blurbie co cię interesuje, bo Mayberry jest dość przewidywalnie przyzwoita jakościowo ;)

PostNapisane: 8 października 2016, o 22:15
przez Duzzz
Tylko, że ona tego wcale tak mało nie ma :wink:
A jednak wolę czytać/kupować to co sprawdzone i polecane :D
The Best Laid Plans nabyłam sobie jeszcze, Suddenly You zapisałam sobie i ustawiłam alert na promocje :-D
Z Amazonu mam jeszcze takie cztery Sarah Mayberry...
https://www.goodreads.com/book/show/158 ... side-of-us - to chyba brzmi na razie najlepiej :mysli:
https://www.goodreads.com/book/show/209 ... tisfaction
https://www.goodreads.com/book/show/228 ... ve-wedding
https://www.goodreads.com/book/show/136 ... st-mistake

PostNapisane: 11 października 2016, o 00:27
przez Księżycowa Kawa
Alias napisał(a):Autorki często poszukują jakiegoś (często na siłę niepotrzebnego czy jak pisze Duz, sztucznego) problemu czy konfliktu. Dla dramatozy ;) Tutaj jednak bohater dosyć szybko się ogarnia, jak dla mnie ;)
Duz, czyli nie do końca trafiłam z tą polecanką.... przynajmniej nie w dychę :lol:

I zwykle to mnie razi.

PostNapisane: 11 października 2016, o 23:47
przez Agrest
Obrazek

Kupiłam to właściwie nie zagłębiając się w blurb, bo ciekawi mnie twórczość Penny Watson, a kiedy już otworzyłam książkę (stosunkowo krótką, na Kindlu nie ma nawet 3 tys. lokacji), okazało się, że właśnie trafił mi się romans między uczestnikami kulinarnego show telewizyjnego. Masterchef to jedyny program, jaki oglądam, więc oczywiście narzekań z mojej strony brak ;) Choć ten program w książce nie jest kopią Mastesterchefa - nagrywają tylko kilka odcinków w przeciągu jednego tygodnia, a uczestnicy dobierani są w pary: jeden amator i jeden profesjonalista. Oczywiście nasza para stanowi taki duet uczestników.

Bohaterka jest amatorką - dość świeżą wdową (lat 47), którą do eliminacji zgłosiły córki, żeby trochę ją rozruszać. Bohater zaś profesjonalistą - właścicielem bankrutującej restauracji (lat 49), który potrzebuje nagrody pieniężnej, żeby wykaraskać się z kłopotów. Jest też Szkotem i przejawia wszelkie cechy przypisywane Szkotom w romansach, a więc jest wielkim, głośnym, grubiańskim cholerykiem ;)

Życiowo rzecz biorąc, nie wiem czy można się z bycia takim cholerykiem wyleczyć, ale książkowo - w sumie urocza bajka ;)

PostNapisane: 12 października 2016, o 01:10
przez Duzzz
Ciekawie brzmi :hyhy: I wiek bohaterów jeszcze bardziej zachęca :-D

PostNapisane: 12 października 2016, o 08:20
przez Agrest
Myślę, że mogłoby ci się spodobać ;)

PostNapisane: 16 października 2016, o 09:28
przez Szczypta_Kasi
Przeczytałam wczoraj "Kim jest ta dziewczyna?" Mhairi McFarlane.
Obrazek
Powiem wam, że na prawdę dobrze się bawiłam przy tej książce. Ja jestem ten typ niepłaczący w trakcie czytania. Prawie nigdy mi się to nie zdarza, no chyba że akurat w ciąży jestem. A wczoraj tak prawie, prawie uroniłam łezkę na zakończenie. Co nie znaczy, że książką jest rzewna i pełna dramatoz.
Jest to bardzo współczesna powieść. Pełno w niej odniesień do mediów społecznościowych i do współczesnej nam kultury. Na przykład bohater to aktor który swoją sławę zyskał grając w niezwykle popularnym serialu z pogranicza średniowiecza i fantasy :hyhy:
Edie nasza bohaterka popełniła ogromne faux pas na weselu koleżanki z pracy - dała się pocałować Panu Młodemu i to, jak się zaraz potem okazało, na oczach Pani Młodej. Po tym incydencie zostaje okrzyknięta przez wszystkich ladacznicą, wichrzycielką ogniska rodzinnego i szeregiem innych obelg. Wyjeżdża więc do rodzinnego miasta, aby tam napisać autoryzowaną biografię przystojnego aktora.
Najbardziej podobało mi się w tej książce, że nie ma w niej utartych schematów. Przyjaciel gej nie jest jedyną osobą godną zaufania, a taka małą szujką. Surowy szef nie jest bezdusznym chamem, a hollywoodzki gwiazdor nie jest pewnym siebie playboyem. Sprawia to, że historia jest bardziej wiarygodna.
I choć wątek romantyczny nie jest tutaj najbardziej wyeksponowany, wszystkie poboczne problemy rozważa się z równym jemu zainteresowaniem.
Coś o wadach? Autorka trochę mieszała z wiekiem bohaterów. Albo ja nie wszystko zrozumiałam, albo nie mogła się zdecydować ile Edie ma mieć lat. Ale ja się czasem takich szczegółów czepiam.
No i zakończenie. Czy było wadliwe? Chyba nie. Ale to "chyba" tak niepewnie mówię. Jest takie może otwarte, może nie. Każdy może zinterpretować je jak chce.
Podsumowując polecam. Ja ponad 400 stron w papierku połknęłam w jeden dzień. I na prawdę nie mogłam się oderwać momentami.

PostNapisane: 16 października 2016, o 10:57
przez Lucy
Widać,że książka do przeczytania,tylko zakończenie mnie martwi po tym co napisałaś. :mysli:

PostNapisane: 16 października 2016, o 11:15
przez Szczypta_Kasi
Nie mogę napisać dużo żeby nie spojlerować za wiele. To zakończenie nie jest takie typowe jak z bajki o kopciuszki i księciu. Ale jest tak skonstruowane żebyśmy mogły same sobie dopowiedzieć to co najbardziej byśmy chciały.

PostNapisane: 16 października 2016, o 12:03
przez tully
A znasz Ksaiu jej inna powiesc: Nie mów nic, kocham Cię. Myslisz ze moze mi sie spodobac?

PostNapisane: 16 października 2016, o 12:08
przez Lucy
Lepsza "To przez ciebie!" :-D

PostNapisane: 16 października 2016, o 12:27
przez Szczypta_Kasi
Nie, to moja jej pierwsza.
A czy tobie Tully się spodoba, to ja na prawdę nie wiem :) Nie mam wyczucia co do Twojego gustu.
Opisów seksów nie ma. Jest powolne rodzenie się zażyłości, jest zdrada, ale jako temat poboczny. Jest trochę dramatów z przeszłości.

PostNapisane: 16 października 2016, o 12:42
przez Papaveryna
Lucy napisał(a):Lepsza "To przez ciebie!" :-D

Czytałam "To przez ciebie!" i było trochę zabawne, momentami mocno nudne, trochę dziwne, chciało mi się płakać, jak
Spoiler:
, bohaterka mnie wkurzyła,
Spoiler:
Także generalnie nie wiem czy mam dobre czy złe zdanie o niej. Tę nową gdzieś tam mam na kompie, ale nie wiem czy mi się chce i kiedy będę ją czytać. Na razie mam ochotę na jakiś wyrywający z butów romans :P

PostNapisane: 16 października 2016, o 12:48
przez Szczypta_Kasi
Oj to tam nie ma wyrywającego z butów romansu.
Też trochę zabawnie, a uczucia rozwijają się tak powoli beż fajerwerków.

PostNapisane: 16 października 2016, o 12:52
przez Alias
Kasiu, dzięki za recenzję. Brzmi interesująco :)

PostNapisane: 16 października 2016, o 12:54
przez Papaveryna
Szczypta_Kasi napisał(a):Oj to tam nie ma wyrywającego z butów romansu.
Też trochę zabawnie, a uczucia rozwijają się tak powoli beż fajerwerków.

Znając życie i tak nic wyrywającego nie znajdę i pozostanie mi czytać, to co jest dostępne :) Także za jakiś czas prawdopodobnie wezmę ją na tapetę.

PostNapisane: 18 października 2016, o 12:31
przez Alias
no ten, musiałam napisać kilka słów :lol:


Obrazek

Bohaterowie to pracownicy dwóch firm wydwniczych, którzy w wyniku fuzji obu wydawnictw lądują w jednym biurze. Od pierwszego dnia się nie znoszą. Czego nie jest w stanie zrozumieć nasza bohaterka. Bowiem Lucy jest energiczną, sympatyczną, przyjazną osobą, którą wszyscy uwielbiają. Z wyjątkiem jego: Joshuy Tempelmana (och, nawet jego nazwisko mi się podoba). Lucy i Josh to dwa przeciwieństa. Ona niziutka, kolorowa, uśmiechnięta dziewczyna ze swoją słabością do szminek, on to ten zasadniczy, trochę wyniosły, zimny i powściągliwy (Lucy nie widziała go jeszcze uśmiechniętego)... i oczywiście (dla dodatkowego kontrastu) bardzo wysoki oraz (jak póżniej odkrywamy wraz z Lucy ;)) pięknie zbudowany. Chociaż zasadniczo się różnią, posiadają cechy wspólne, obydwoje są inteligentni, zdeterminowni, uparci i pracowici.
Pomimo tego, że dzielą biuro, niewiele o sobie wiedzą. Siedząc naprzeciwko siebie codziennie prowadzą serię gierk między sobą: Mirror Game, Starring Game, HR Game... Wzajemnie obdarzają się złośliwościami, docinkami i uwagami, odpowiadają ciętymi ripostami...ciągle prowokują. Zabawne, dowcipne dialogi, nieustanne przekomarzanki tej pary plus dopełnienie w postaci wewnętrznych przemyśleń Lucy (całość napisana jest z punktu widzenia bohaterki) potrafią niejednokrotnie rozbawić czytelnika. Ja bawiłam się przednio :)
Momentem zwrotnym w książce (kubeł zimej wody dla bohatera) jest prawdziwa- nieprawdziwa randka Lucy z odchodzącym kolegą z pracy.

Ta historia ma w sobie mnóstwo uroczych, niepozornych elementów, które czynią z niej świetną lekturę.
Wspominałam już o dialogach, dochodzą do tego reakcje bohaterów, drobne gesty, spojrzenia...
Właśnie...
te ich przeszywające spojrzenia
i Lucy przy każdej okazji upajająca się zapachem Josha, jego uśmiechem (jak już go w końcu odkryje), dotykiem...
i Josh, niby chłodny, ale opiekuńczy... niby obojętny, ale mega zazdrosny

My czytelnicy, wiemy niemal od początku, że Josh
Spoiler:

ale przechodzimy wraz z bohaterką te urocze tortury do momentu w którym i ona sama zacznie coś podejrzewać...

The Hating Game to kolejna odsłona motywu (biurowego) love/hate. To zabawna, urokliwa, romantyczna książka, ze świetną dynamiką (i tym napięciem!) między bohaterami. Jest tu mnóstwo czynników, które tworzą z niej napawdę udaną, współczesną romantyczną komedię.
Zdecydowanie jedna z najfajniejszych historii czytanych przeze mnie w tym roku :)

Na koniec.
Sceny, które zapadają w pamięć:
-winda
-paintball
-przemowa Lucy po weselu (ale nie bohaterów ;))
-wyznanie miłości
-plus całe móstwo innych chwil czy pamiętnych kwestii padających z ust bohaterów :)

Ciekawostka.
Nie wiem czy był to celowy zabieg, ale nawet raz nie było wspomniane miejsce akcji (autorka jest Australijką). Równie dobrze może to być duże miasto w USA, UK czy właśnie Australii ;)

PostNapisane: 18 października 2016, o 12:46
przez Papaveryna
Zły Alias. Zły! :wryyy:

PostNapisane: 18 października 2016, o 12:51
przez Viperina
No to biorę się za to dzisiaj :)

PostNapisane: 18 października 2016, o 12:52
przez Janka
Ale jaja! A ja to mogę!
Obrazek

PostNapisane: 18 października 2016, o 12:54
przez Alias
Możesz, możesz ;)
Miałam nawet wspomnieć, że przetłumaczyli nie tylko dla Vip, ale dla Janki również ;)