Strona 93 z 150

PostNapisane: 24 września 2016, o 17:21
przez Lucy
Jak zalatuje "Real",to sobie daruje.Cenie sobie świeże powietrze ...

PostNapisane: 24 września 2016, o 17:25
przez •Sol•
ale może zalatuje tylko tymi dobrymi elementami :mrgreen:

PostNapisane: 24 września 2016, o 17:25
przez Papaveryna
Ale mi tak gdzieś mignęło tylko, wcale zalatywać nie musi ;)
Nie chciałam nikogo zrazić tym stwierdzeniem :P

PostNapisane: 24 września 2016, o 17:31
przez •Sol•
oby więc to było na zasadzie że każdy współczesny z perspektywy kobiety to nowa Bridget co ma się nijak do rzeczywistości :P

PostNapisane: 24 września 2016, o 17:41
przez Lucy
•Sol• napisał(a):ale może zalatuje tylko tymi dobrymi elementami :mrgreen:


czyli czym? Mnie zapadło w pamięć ,że bohaterka była wiecznie
Spoiler:
.

PostNapisane: 24 września 2016, o 17:43
przez •Sol•
nie wiem nie czytałam Real ;) skutecznie mnie odpędziłyście :P
ale no kurczę przecież te bandy fanek czymś sie zachwycają

PostNapisane: 24 września 2016, o 18:03
przez Lucy
No zachwycają się.
Tylko mam problem ze zrozumieniem dlaczego. Ale każdy ma inny gust,więc nie wnikam.

PostNapisane: 24 września 2016, o 18:33
przez •Sol•
jasne że każdy ma inny gust ;)
z tym że wnikanie to nic złego, ja bym chętnie jakąś argumentację przeczytała ;)

PostNapisane: 24 września 2016, o 18:42
przez Lucy
Mnie przeszkadzało to,że autorka zrobiła z bohaterki wiecznie napaloną i mokrą laskę.Te najdrobniejsze szczegóły ...
Ile możne tego czytać? W końcu zaczęło mnie to nużyć.

PostNapisane: 24 września 2016, o 19:09
przez •Sol•
niestety takich bohaterek jest naprawdę pod dostatkiem. Jak jeszcze czytywałam paranormale to tam ciągle byli zwarci gotowi i napaleni i zwyczajnie mi to już przejadło się ;)
dlatego ksiązka gdzie bohaterkę ciągnie do bohatera ale jednocześnie majtki same jej nie spadają, bardziej doceniam ;)

PostNapisane: 24 września 2016, o 19:55
przez Lucy
Dla mnie to była przesada :yeahrite: trudno to było dokończyć

PostNapisane: 24 września 2016, o 20:02
przez Agrest
Napisałam kiedyś parę zdań o Act Like It Lucy Parker. Określiłam ją wtedy jako początkującą autorkę i nie żebym się pomyliła, ale chyba zakładałam pisząc to, że to był jej debiut. Nie był - jak się okazuje, wydała wcześniej książkę Artistic License jako Elle Pierson.

Obrazek

O takich książkach myślę per 'szczery harlekin' albo 'harlekin z sercem'. Czyli dość krótki romans bez wątków pobocznych w gruncie rzeczy, w którym z jednej strony wiele jest wydeptanych ścieżek, ale z drugiej strony widać w nim autentyczną chęć autorki przekazania w tych romansowych emocjach czegoś od siebie.

W Artistic License mamy Sophy i Micka. Sophy to młodą rzeźbiarka, która nieco przypomina bohaterki harlekinów sprzed dekad - nieśmiała, cierpiąca katusze w sytuacjach towarzyskich, introwertyczka, a jeszcze do tego ma astmę ;) Co ją wyróżnia (i co jest tym wkładem własnym autorki), że dobrze rozumie siebie i swój introwertyzm. W sumie rzadko zostaje to w romansach wyrażone tak wprost jak tutaj. Z kolei Mick jest specem od ochrony – on i Sophy spotykają się po raz pierwszy właśnie na wystawie, którą ochrania firma, w której pracuje Mick. Sam Mick jest brzydki, tak po prostu. Sophie, patrząc na niego swym artystycznym okiem, uważa, że jego twarz jest wyjątkowo fascynująca, ale jest chyba jedyną osobą w całej książce, która tak uważa. Ba, Mick padł nawet ofiarą upokorzenia aplikowanego raczej bohaterkom romansów – pewna panna bez serca poszła z nim do łóżka, ponieważ założyła się ze znajomymi, że da radę przespać się z takim brzydalem.

Mamy więc nieśmiałość Sophy i jej potrzebę złapania oddechu od czasu do czasu i kompleksy Micka... Sophy nie jest jednak aż tak nieśmiała, żeby nie poprosić Micka, by pozował do jej najnowszego dzieła, a Mick nie jest aż tak zakompleksiony, żeby jej odmówić. Tak właśnie zaczynają się spotykać i lepiej poznawać. I choć może wolałabym, żeby nie był w tę historię wpleciony wątek niby-sensacyjny, a już na pewno wolałabym, żeby inaczej poprowadzony był najsłabszy motyw w książce (groteskowo zła rodzina Micka), to i tak jest to lektura przyjemna w odbiorze, bo taka jakby, jak już pisałam wyżej, „z sercem”. Na pewno jest tu sporo zwykłego ciepła.

Dlatego myślę, że warto spróbować, jeśli ktoś miewa ochotę na dość tradycyjny romantyzm w koncentracie ;) Zwłaszcza że być może część z was już tę książkę ma - bywa za darmo na Amazonie (ja, kiedy dowiedziałam się, że Lucy Parker to Elle Pierson, odkryłam że właśnie już ją wcześniej za darmo ściągnęłam). Dodam, że kiedy ja zaopatrzyłam się w tę książkę, okładka wyglądała jak niżej. Należą mi się chyba brawa za odwagę.

Spoiler:


Jeszcze taką małą dygresję poczynię o innej książce. Otóż pod koniec zeszłego roku czytałam Santa's Playbook Karen Templeton, taki dość przyjemny świąteczny harlekin. Bohaterka tegoż tak była napisana, że byłam przekonana, że jest ona przez autorkę wykreowana na typową introwertyczkę (typową, ale nie stereotypową, bo nie była jednocześnie nieśmiała, w przeciwieństwie do Sophy). Męczyły ją tłumy, hałas, nie lubiła mieszkać z innymi, nawet jej pierwsze małżeństwo nie wypaliło, bo nie potrafiła spędzać z kimś 100% czasu. Bohater książki natomiast był szczęśliwym posiadaczem czwórki dzieci, więc problem gotowy. Wydawało mi się, że oczywistym rozwiązaniem będzie tu konstatacja bohatera, że spoko, postarają się, żeby ona miała szanse na okazjonalny samotny chillout i tak dalej. Czy miałam rację? Oczywiście nie ;) Na koniec bohaterka dochodzi do wniosku, że męża nie kochała, dotychczasowych współlokatorów miała nie takich, no krótko mówiąc miłość wyleczyła ją z dotychczasowych objawów i teraz wieczny młyn w domu nie będzie jej przeszkadzał. Nie ukrywam, było to bardzo rozczarowujące zakończenie. Może też dlatego przez kontrast Artistic License ma u mnie plusa.

PostNapisane: 26 września 2016, o 22:48
przez Duzzz
Kochana, a podrzucisz to również do działu z recenzjami? :prosi:

Książka brzmi intrygująco, muszę sprawdzić czy jej właśnie czasem nie mam. A Santa's Playbook Karen Templeton brzmi jak dla mnie równie ciekawie. Ten samotny tata czwórki dzieci chyba na mnie podziałał :hihi: Ostatnio mam jakąś fazę na takich bohaterów :D Przyjrzę się tej historii bliżej :)

Papaveryna napisał(a):To szkoda trochę :/
Inna jej seria ma wyjść u nas w następnym roku, więc liczyłam, że może później i to się pojawi. No i że będzie jednak całościowo dobre :P

Może akurat ja miałam większe 'ale', a książka jest lekka i przyjemna, więc warto spróbować. Jest jedna drama, ale napisana tak, że nie potrzeba pudelka chusteczek ;)

Alias napisał(a):Ja w sumie całościowo na plus. Nawet mimo tej końcówki.
Autorki często poszukują jakiegoś (często na siłę niepotrzebnego czy jak pisze Duz, sztucznego) problemu czy konfliktu. Dla dramatozy ;) Tutaj jednak bohater dosyć szybko się ogarnia, jak dla mnie ;)
Duz, czyli nie do końca trafiłam z tą polecanką.... przynajmniej nie w dychę :lol:

Nie wiem czy nie trafiłaś gryzł mnie jeden moment, a potem że wszystko się zaczęło od niego to mi nie pasowało.
Jest tam moment kiedy oni się dogadują i on mówi jej o swojej przeszłości, o swojej narzeczonej. A za chwilę się on wycofuje nie dzieli się z nią niczym, odsuwa ją, zrywa z nią. Jest to jakoś zaraz po tych jego wyznaniach i dla mnie to troszkę takie nie dobudowane bym powiedziała. To chodzenie za nią dalej było urocze, ale i troszkę przerażające, stalking mu się nocny i nie tylko nocny załączył, skoro obserwował ją jak była z bratem na obiedzie czy coś :hihi:
I w sumie tak końcowo to ona mu uświadamia, że jest idiotą ;) Wolałabym, żeby on pomimo łażenia za nią działał jeszcze coś więcej, nie pogrążał się w swoich czarnych myślach :)
Podobała mi się postać Sam, która potem jeszcze mu namieszała :hihi:
Dałam książce 4 na 5 więc jest dobrze :)

PostNapisane: 2 października 2016, o 20:59
przez Agrest
Kurczę, Duz, zupełnie przegapiłam twoją odpowiedź. Weszłam teraz w wątek skopiować link do swojego posta i dopiero teraz zauważyłam ;)

Do recenzji to się raczej nie nadaje... I za krótkie, i za mało treści - weź pod uwagę, że 1/3 posta jest o całkiem innej książce :lol:
A co do tej właśnie innej książki to zupełnie rzetelny harlekin, naprawdę. Niestety zakończenie, jak już pisałam, moją ocenę jakoś tam obniża, ale poza tym myślę, że może ci się spodobać. Choć nie wiem jakich dzieci poszukujesz, tu chyba raptem jedno było poniżej 10 lat ;)

PostNapisane: 3 października 2016, o 15:13
przez Duzzz
Spokojnie, nic się nie stało ;)

Recenzja porównawcza też dobra rzecz ;) Można dopisać troszkę i jak dla mnie będzie ok ;) Ale nie przymuszam, podsuwam tylko pomysł ;)

Jak się nie spodziewam jakiegoś wow, to taki nawet HQ z fajnymi bohaterami dobrze mi się czyta. A tu mnie ojciec i dzieci dodatkowo zainteresowały. Czyli ta czwórka to w jakim wieku jest? Nastolatkowie czy już dzieci dorosłe m.in.?

PostNapisane: 3 października 2016, o 19:17
przez Agrest
Sprawdziłam: 15, 12x2, 6.

A masz może Home for the Holidays Sarah Mayberry? Superromance, był kiedyś za darmo na AllRomanceEbooks z tego co pamiętam... Święta to tam są co prawda tylko w tytule, ale jest dwójka dzieciaków i jest ich sporo w książce. Fajna bohaterka, bohater też ok ;)

PostNapisane: 5 października 2016, o 01:11
przez Duzzz
Przeczytałam Santa's Playbook i może rzeczywiście troszkę ta końcówka jest za bajkowa. Brakowało właśnie jak dla mnie tych chwil samotności dla niej. Tego by mogła pobyć z myślami sama.
Jeszcze jedna sprawa, która gdzieś mi nie grała, może to moje nie doczytanie na początku albo źle coś zrozumiałam, ale coś ze śmiercią jej ojca i datami się jak dla mnie nie zgadza. To ojciec zmarł pierwszy, potem matka. Wydaje mi się, że na początku było, że ona była chyba niewiele młodsza jak jej ojciec odszedł niż Juliette (nastolatka, 15-lat), a potem gdzieś pada, że jak miała 22 lata to ojciec chciał się z nią do Nowego Yorku przeprowadzić czy coś takiego :? Strasznie z tym było namotane, że nie wiedziała momentami czy jednak matka pierwsza zmarła czy ojciec i ile lat miała jak ojciec odszedł. Nie trzymało się to miejscami kupy.

Poza tym całkiem dobrze mi się to czytało, choć chciałabym więcej psot dzieciaków, ale Bella słodka, a bliźniaki w sumie okazali się grzeczni, ale wiecznie głodni :hihi:

Znalazłam również Home for the Holidays, więc pewnie za niedługo również poczytam :) Dzięki kochana, za podsunięcie tego tytułu, jakby coś Ci się jeszcze przypomniało to będę bardzo wdzięczna :*

PostNapisane: 5 października 2016, o 09:20
przez Agrest
Chyba nic podobnego nie zapadło mi w pamięć... Ale spróbuj Mayberry. Jeżeli ci się spodoba, to oferuję usługi doradcze :lol: Uwielbiam ją i wszystko jej czytałam. Akurat Home for the Holidays jest z bardziej 'rodzinnej' części jej twórczości (no, w końcu Superromance), ale pisała też rewelacyjne Blaze'y.

PostNapisane: 5 października 2016, o 13:23
przez Duzzz
A czy w serii Blaze nie ma jej jakiegoś strażaka albo sportowca? Nie wiem czy mi jakiegoś nie polecałaś :mysli: Z początku dość drogi był, ale chyba go w końcu taniej upolowałam :mysli: Muszę poszukać, bo też powinnam gdzieś mieć :D

PostNapisane: 5 października 2016, o 13:37
przez Agrest
Strażaka żadnego Mayberry nie miała, więc pewnie chodziło o sportowca.
Below the Belt? O dziewczynie, która chce trenować do walk bokserskich (wcześniej trenowała teakwondo) i o eks-bokserze, którego upatrzyła sobie na trenera. Nie będę oszukiwać, większość sportu to ona w tej książce uprawia :lol:

PostNapisane: 5 października 2016, o 14:06
przez •Sol•
Duz, Tobie się pokićkało widocznie ze Strażakiem o którym zaczęła mówić Ania, a my co jakiś czas podbijamy temat ;)

PostNapisane: 5 października 2016, o 14:35
przez Duzzz
Nie. ;) Kiedyś prosiłam w swoim temacie mam ochotę na o strażaka i sportowca. Pamiętam, że Agrest mi jakiś tytuł podawała Mayberry wtedy ;) O strażaku, o którym wspominasz to nie wiem o co chodzi nawet do końca ;)

Agrest napisał(a):Strażaka żadnego Mayberry nie miała, więc pewnie chodziło o sportowca.
Below the Belt? O dziewczynie, która chce trenować do walk bokserskich (wcześniej trenowała teakwondo) i o eks-bokserze, którego upatrzyła sobie na trenera. Nie będę oszukiwać, większość sportu to ona w tej książce uprawia :lol:

Tak, to ten tytuł :-D Wiedziałam, że gdzieś coś mi znajomo brzmiało. :)
To mi nie przeszkadza, w Kultim Zapaty główna bohaterka grała w piłkę nożną i na niej i jej karierze skupiała się książka, a bohater był właśnie trenerem + byłym piłkarzem. :wink: A książkę bardzo dobrze wspominam i nawet czytałam dwa razy :hihi:

PostNapisane: 5 października 2016, o 18:56
przez Alias
Wiesz Duz, ostatnio trafiłam na ten nowy tytuł. Jeszcze nie czytałam (i nie wiem kiedy), ale mam w planach.
Może i ciebie zainteresuje z racji, że to sportowiec i pani doktor:
https://www.goodreads.com/book/show/30266228-challenge?from_search=true

PostNapisane: 5 października 2016, o 22:38
przez Duzzz
Dodaje do listy, ślicznie dziękuję :lovju:

PostNapisane: 7 października 2016, o 14:16
przez Duzzz
Obrazek
Przeczytałam Home for the Holidays Sarah Mayberry :wink: Bardzo przyjemna historyjka.
Ruby, słodki, przeuroczy aniołek, który mówi co myśli.
Ben, skryty, wycofany, obwiniający się o śmierć matki, z problemami, ale o wielki sercu.
Ojciec dzieci, Joe, to nowy właściciel baru(qrcze mam do nich jakoś słabość :hihi: ), który samotnie wychowuje dzieci po tym jak jego żona zginęła w wypadku samochodowym.
I główna bohaterka, Hannah Napier(kojarzy mi się nazwisko z inną pisarką :hihi: ), którą zostawił narzeczony, a zostawił dla jej własnej siostry. Do tego mechanik samochodowy o niskim poczuciu własnej wartości, własnej kobiecości.
Jak na taką małą książeczkę to sporo się dzieje ;) Pojawia się wątek choroby, który staram się unikać i to jeszcze raka, ale tu był skromnie zarysowany i to mi kompletnie nie przeszkadzało :wink: Tak, takie historie mogę spokojnie czytać.
Agrest, dziękuję za przyjemną lekturę :* tego było mi trzeba :)


ObrazekObrazekObrazek

Za mną również cykl Anderson Brothers Marissy Clarke.

Sleeping with the Boss (Anderson Brothers #1)
Nie wiem czy o tej książce już nie wspominałam :niepewny: Czytałam ją przy okazji Bossman, bo oba to romanse biurowe. W każdym bądź razie czułam się nią jednak zawiedziona. Troszkę miejscami zabrakło mi większego rozpisania akcji, zwolnienia tempa i pokazanie jednak bardziej bohaterów jak i rozwijającego się związku. Co do samej fabuły to pomysł ciekawy, ale gdzieś też w końcu jak dla mnie padł. Ponownie mam wrażenie, że brakowało lepszego dopracowania, rozpisania.
Dałam jej 3 na 5 na GR. Po tej książce nie kontynuowałam przygody z braćmi bohatera aż do wczoraj.

Neighbors with Benefits (Anderson Brothers #2)
Coś mnie wczoraj pokusiło, byłam dobrze nastawiona po Mayberry i postanowiłam przeczytać coś jeszcze. Szukałam czegoś niezbyt długiego, bo godzina była już dość późna i trafiłam na kolejnego Andersona ;) Zaczęłam czytać i wsiąkłam. Mamy tu romans sąsiedzki. Do tego bardzo odizolowanego bohatera, który musi mieć wszystko zorganizowane, ułożone pod linijkę i nic nie może przeszkadzać jego rutynom, bo on od razu traci grunt pod nogami. Podobała mi się zarówno postać bohaterki, szalonej artystki, która tworzy wokół siebie sporo chaosu. Przeciwieństwa się przyciągają i oboje akceptują swoje wady, ale i zmieniają coś w sobie. On wrzuca bardziej na luz, ona stara się być bardziej zorganizowana.
Książka, historia, dialogi podobała mi się o wiele bardziej. Wszystko miało swoje ręce i nogi i nie miałam poczucia straconego czasu. Dałam 4 na 5 na GR.

Chance of a Lifetime (Anderson Brothers #3)
I jak już poleciałam z dwójką tak poszłam za ciosem i przeczytałam jeszcze historię trzeciego brata. Tu mamy SPL :hyhy: Nie mój target, ale hmm tu jakoś na dłuższą metę mi to nie przeszkadzało.
Bohaterka jest niewidoma, on jest prawnikiem i był najlepszym przyjacielem jej brata.
Mamy tu dość modny ostatnio zabieg listy zadań do zrobienia, ona go prosi o to by pomógł jej zrealizować jej marzenia/pragnienia z tej listy. Przy okazji w końcu się dogadują i są razem, ale jak to bywa jej braciszek musi namieszać.
Historia nie jest już dla mnie tak atrakcyjna jak losy drugiej pary, ale chyba jest lepsza niż jedynka. Dla mnie więc to 3,5 na 5 na GR.

Podsumowując przyjemnie się czytało, długo w pamięci nie zostanie, ale nie był to też zmarnowany czas, przynajmniej nie jeśli chodzi o drugą część ;)



Wspominam jednak o tym cyklu gdyż zauważyłam tu coś dla mnie niepokojącego. Czytałam kilka dni temu również romans historyczny Czego pragnie mężczyzna i tam również z tym się zetknęłam. Bohaterki bronią bohaterów, najczęściej obwiniając siebie lub umniejszając swoją wartość. Dla mnie jest to niepokojące, bo wychodzi na to, że bohater nic złego nie zrobił/nie robi tylko one są wszystkiemu winne. Wybielają ich, a siebie oczerniają. Ich uzasadnienia kompletnie do mnie nie trafiają :bezradny: