Teraz jest 21 listopada 2024, o 23:40

Polska strefa

Gatunki – rodzaje – typy - crossovery
Fantastyka / Paranormal — Historyczny — Współczesny — Kryminał / sensacja / thriller / mafia — Religijny — LGBTQ+
YA / NA — Dla dzieci i młodzieży — Harlekiny — Chick-lt — Komiks — Fanfiki
Poza romansem... — Polska strefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 5 maja 2009, o 00:48

seks na śmieszno, straszno i na stole Obrazek tu się zgodzę z Liberty Obrazek

ha! własnie, tu też mozna powiązać dwie sprawy: wspomniane przysłowiowe Tokio oraz umiejętność pisania o uczuciach/ przedstawiania Obrazek

dla mnie nie ma jak japońskie filmy romantyczne (a i seks bywa bezproblemowo)... ogólnie Azja rządzi Obrazek



ale wracając do sprawy: zaczarowanie rzeczywistości... a mnie konkretnie interesuje zaczarowanie ludzkiej materii Obrazek

bo: co z bohaterami? a raczej ich konstruowaniem?



to w sumie powinno się znaleźć w temacie "irytuje mnie..." ale jakoś nie miałam nigdy weny Obrazek

otóż w polskiej literaturze rozrywkowej, a w szczególności w okołoromansowej i romansowej twórczości mam problem z bohaterami... no po prostu za cholerę... irytują mnie maksymalnie i irytowaliby nawet, gdyby podstawiono Jane pod Joasię czy innego Johna za Jana, a widoczek byłby na empire state a nie pałac kultury, spacer po hyde parku a nie plantach i port jackson zamiast mola w sopocie...



Liberty - a co przeczytałaś? i czy czytałas American Pie?

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 5 maja 2009, o 01:07

Hmmm, a jakieś konkretne przykłady? Niekoniecznie z literatury stricte romansowej, jako że takiej nie znam za bardzo Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 5 maja 2009, o 01:17

pominę depresyjny mainstream salonowy, ok?

nie wspomnę tez bardziej szczegółowo choćby o bohaterach u Musierowicz w ostatnich 6 chyba książkach Obrazek

przygotuję listę szczególową, bo oprócz najświeższych tytułów, które jeszcze mi nie umknęły z pamięci (Olgi Rudnickiej i Katarzyny Michalak) musze posprawdzac co mnie konkretnie zirytowało a co znudziło Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 5 maja 2009, o 01:22

Depresyjny salon jak najbardziej możesz pominąć Obrazek



Nie musi to być bardzo długa lista, bardziej chciałabym wiedzieć CO cię irytuje niż u jakiego bohatera konkretnie Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 5 maja 2009, o 01:26

ja mam obawy, że tu o światopogląd tez chodzić może po części Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 5 maja 2009, o 01:27

Nie pamiętam tytułu tego H, to był chyba H desire. On był Polakiem, katolikiem, tradycjonalistą, a bohaterka nawet nauczyła się mówić "kocham cię" po polsku, co mnie mocno ubawiło, bo że po polsku było wyznanie potrzebne było dopowiedzenie (lost in translation Obrazek). Nie czytałam "American Pie". Chyba.

Jakiś czas temu w "Wysokich Obcasach" był coś o azjatyckich romansach, ponoć spory rynek, gatunek popularny, a w Chinach rzadzi nim jeden, dwudziestoletni chłopak, który dorobił się na książkach dla nastolatek milionów Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 5 maja 2009, o 01:33

to a propos "co jest fascynującego w szejkach": przywiązanie do tradycyjnych wartości, kultury z mocnym oparciem religijnym, rodziny itede itepe Obrazek

wiem: najlepszy byłby pół-Polak, pół-Saudyjczyk Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 5 maja 2009, o 12:06

Śmiej się, śmiej, a ja nadal nie wiem co w nich jest takiego Obrazek

Zresztą, to nie sama idea romansu z szejkiem mnie odpycha, ale kompletne spłycenie (jak nie pominięcie) problemu odmienności kulturowej, To już nawet dla mnie za wiele Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 5 maja 2009, o 14:49

Też mówię romansowym szejkom stanowcze NIE. Z tych samych powodów co Ty, Agrest.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 5 maja 2009, o 14:54

ja to traktuję jako obszerniejszą metaforę odmienności płciowej (a raczej: genderowej Obrazek

i zastanawiającą stronę rozważań "jakie wartości cenimy u osobnika płci przeciwnej" Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 5 maja 2009, o 14:57

A ja się nad takimi rzeczami nie zastanawiam.

Widać jeszcze nie doszłam do takiego etapu, by zastanawiać się nad fabułą harlequina, pochodzeniem postaci, co jest bzdurą a co nie.

Dla mnie H. stanowi lekką lekturę, którą można przeczytać, odłożyć i zapomnieć.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 5 maja 2009, o 15:19

Fringilla, jak będzies miała kiedyś czas i ochotę, to możesz kiedyś napisać swoją teorię na ten temat Obrazek Bo jednak my i nasze ukryte pragnienia nie funkcjonujemy próżni Obrazek I jak się te szejki łączą choćby z tym, o czym pisałaś, czyli ogólnym klimatem '? Dla jednego bohaterka powinna być dziewicą, a inny będzie się na ten wysyp dziewic krzywił?



To przecież ciekawe Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 5 maja 2009, o 15:25

Nie mówię, że to nie jest ciekawe, takie spojrzenie innych na ten sam temat. Zaznaczyłam swoje zdanie w dyskusji Obrazek

Swoją drogą należę do osób, które czepiają się szczegółów, niekonsekwencji czy nielogiczności w fabule książki.

Jakoś nie wpadłam na to, by czepiać się zamerykanizowanych szejków, wymyślonych księstw itd. Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 5 maja 2009, o 15:30

Lilia - można rozkminiać problemy fabularne i metafabularne na różnych płaszczyznach - tu nie ma "bardziej" lub "mniej" Obrazek

ale chyba cos w tym jest, Agrest, że moment wejścia w gatunek decyduje w jakimś stopniu o tym, od której strony sie nadgryza tekst :lol:

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 5 maja 2009, o 15:42

A z tym się zgodzę. Pisząc że ' nie jest na takim etapie).

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 5 maja 2009, o 16:13

Jak widzę wymyślone królestwa, to mi ręce opadają i od razu odstawiam książkę na półkę. Raz zrobiłam wyjątek dla opowiadania Jane (dla prozy Jane w ogóle często robię wyjątki Obrazek ). Podobnioe jak nie trawię przezydentów, książąt i tego typu wątków. Jakiś realizm być musi, nawet w harlequinie.

Dlatego chętnie kupiłabym romans z Polakiem/Polką w roli głównej. Nawet jeśli nasz kraj nie jest dostatecznie pociągający, żeby zrobić go miejscem akcji, nie obraziłabym się na romans na obczyźnie. Też mógłby być ciekawy. Na przykład, biedny student z Polski, robiący karierę na zmywaku w UK i bogata zblazowana Angielka/Irlandka uprzedzona do biedoty z bloku wschodniego. Co o tym sądzicie?

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 5 maja 2009, o 16:22

Na ogół stronię od polskiej literatury, ale jak już wpadnie mi taka książka w łapki, przekartkuję i wyda mi się ciekawa to czytam. I jakoś nie bardzo zwracam uwagę na to, czy dzieje się w Polsce czy na Manhattanie.

Ale macie rację, coś jest nie tak z polskimi tytułami, nie wiem, styl pisania czy co, że jednak wolę sięgać po zagraniczne.



A jestem ciekawa, czy gdyby polska autorka napisała książkę z amerykańskimi bohaterami, amerykańskim miasteczku, ale ja nie znałabym nazwiska, po prostu dostałabym tekst, czy rozpoznałabym, że jest napisana przez Polkę.

Od polskich książek odrzucają polskie nazwiska, polskie realia czy styl pisania Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 5 maja 2009, o 16:22

W Polsce też może być wymyślone księstwo... i książę nawet. Nie pamiętacie tego pana od Księstwa Łebskiego? Obrazek



Kawka - ja jestem, oczywiście, na tak Obrazek Ale romans polsko-polski też, bez zmiękczania Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 5 maja 2009, o 16:31

po każdy zestaw sięgnę (i sięgam...ojojoj) jesli w łapy mi wpadnie...



nie odrzucają mnie polskie nazwiska ani polskie realia (blurp czasem nastraja mnie pesymistycznie... ale to blurp wszak Obrazek



tylko ten styl bądź ta redakcja Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 5 maja 2009, o 16:32

Mamy dziwną mentalność narodową. Wszystko co z Zachodu to super. Wszystko co polskie, (poza historią i tradycją) to be. W dużym uproszczeniu sprawa do tego się sprowadza. Przykłąd - marki odzieżowe. Zagraniczny chiński chłam produkowany pod znanymi zachodnimi markami się świetnie sprzedaje, mimo iż jest drogi. Polskie ciuchy podobnej jakości można kupić za bezcen, ale nie mają TYCH metek i nie są ZACHODNIE, więc mają mniej nabywców. Może to i lepiej, bo dzięki temu nie muszę przepłacać za szmatki. To samo jest z elektroniką. Jak nie wierzycie, zaglądnijcie gdzie wyprodukowano Wasz sprzęt. A ludzie myślą, że jak zachodnia marka, to coś będzie lepszej jakości. Pod tym względem podziwiam Amerykanów. Chwalą wszystko, co amerykańskie, nawet jeśli nie jest to warte podziwu.

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 5 maja 2009, o 16:38

To dziwna mentalność. Przecież na sprzęt wyprodukowany w Polsce jest gwarancja, fabryka w Polsce - są części lub sprzęt zamienny na miejscu. Kupując polskie unika się wielu problemów (jak mój lapek musiał jeździć do Czech do serwisu, a pogwarancyjny jest już w Warszawie Obrazek ). Nie mówiąc o tym, że kupując polskie dajemy pracę ludziom. Polskie wcale nie znaczy gorsze, z gorszych materiałów.

Nie na darmo zachodnie firmy przenoszą produkcję do Polski. Nie chodzi tylko o tanią siłę roboczą, bo teraz już tak nie jest, ale o dobrych fachowców, dokładność wykonania, efektywność.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 5 maja 2009, o 16:46

Kupując polskie - dajemny pracę.



Dokładanie Lilio i to jest dobry powód, żeby pokochać polskie produkty. Książki też są produktami, bardzo chciałabym, żeby kiedyś powstało polskie wydawnictwo, które zaryzykuje wydanie polskich romansów. Ja w to wierzę.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 5 maja 2009, o 18:04

hm, nie zawsze jest tak prosto - wrócmy do książek: trzeba w tym przypadku przeanalizować kto wydaje autorkę (a może zagraniczny koncern) gdzie drukują (a może zlecenie zagraniczne i zagraniczna drukarnia) że nie wspomnę: a gdzie mieszka autorka i odprowadza podatki? tłumacz? redaktor? a gdzie forsę wydaje i czyją gospadarkę wspiera? absurd lekki, wiem, ale konsekwencja konsekwencją Obrazek



sądzę, że porównanie powinno raczej przebiegać w typie: wolisz haft kaszubski czy bułgarski? a może richelieu? hm, a który w sumie jest bardziej "polski"?

lubisz kowbojów? archeologów? szejków? rosyjskich potentatów? bibliotekarki? neurolozki? wyspy tropikalne? Biebrzę? drugoplanową babcię wspominającą powstanie warszawskie czy naloty na Londyn? a może drażni cię hasło regencyjne "ten potwór z Korsyki"? Obrazek

a może drażni romans bez scen erotycznych bądź ze scenami że się sama poduszką masz ochotę zadusić?

ogólnie - fajnie mieć wybór, o czym dziewczyny w sumie piszą... i ja niestety się podpiszę pod tym, że przysłowiowy Zachód większy wybór oferuje. i nie chodzi o "albo - albo" tylko o możliwość Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 5 maja 2009, o 18:17

Ja wolałabym mieć jednak MOŻLIWOŚĆ przeczytania czegoś z Polską w tle. O tym ta dyskusja jest - że w tej chwili nie ma takiej MOŻLIWOŚCI. Niz zgodzę się też ze stwierdzeniem, ze Zachód oferuje więcej. Co konktretnie więcej oferuje ten Zachód? Czy tam są jacyś inni ludzie? Zgadzam się jednak z tezą, że te zagraniczne romanse są pociągające właśnie dlatego, że dzieją się "Za górami, za lasami". Słowem - dość daleko, żeby nie można było sprawdzić osobiście jak tam jest. Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 5 maja 2009, o 19:00

Ale jakoś polskie czytelniczki od lat czytają harlequiny tłumaczone, gdzie poziom tego tłumaczenia jest... mierny Obrazek Jak sobie czytam czasem kawałki wstawiane w książkoteście, to mi ręce opadają. Bo to nawet nie o błędy czy opuszczenia chodzi, ale o brak wyczucia językowego, sztywność stylu itd - harlequiny są przecież pisane bardzo prostym językiem, a ten, wbrew pozorom, wcale się tak łatwo na polski nie przekłada. To się zresztą odnosi nie tylko do harlequinów.

Ale oczywiście się zgadzam, że redakcja to podstawa. (Można by pomyśleć, że przy tych kulawych tłumaczonych harlequinach to każdy polski romans będzie lśnił stylem, a jednak nie...)





Co do reszty dyskusji, to ja osobiście nie chciałabym dopisywać do swoich argumentów ideologii ekonomicznej. Zresztą jest tak, jak napisała Fringilla - można kupić ubrania polskiej marki np reserved, ale przecież one i tak będą z Chin.



Nie chcę też wcale głosić zasady ' jest generalizacją, czasem się coś pojawia, jak widać Obrazek )

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Romans + ...

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości