Nowa Julia James za mną (zawzięłam się, wracam na romansowe łono):
Claiming His Scandalous Love-Child.
Hm, i znów próba rozłożenia haeśżetowego schematu, tym razem A może faktycznie skupmy się na 'a może jednak bohaterka - raz rozczarowana - faktycznie potrzebuje czasu na przetestowanie skamlącego bohatera'.
No i nie było w tej opowieści złych kobiet (za to niefajni faceci jak najbardziej).
Podoba mi się motyw u James w wielu tytułach, że tak naprawdę jak nie jesteś niezależną kobietą z finansowym backgroundem lub
to niewiele możesz, serio serio, nie łudźmy się.
Nie lubię akurat sposobu narracji, jaki autorka zaadaptowała na potrzeby tegoż tytułu, ale zniosę.
Do przeczytania "pod rozwagę"
Lepsze niż ostatnie 2 Julie, ale nie tak dobre, jak klasyczne jej tytuły sprzed lat