Teraz jest 21 listopada 2024, o 22:59

Polska strefa

Gatunki – rodzaje – typy - crossovery
Fantastyka / Paranormal — Historyczny — Współczesny — Kryminał / sensacja / thriller / mafia — Religijny — LGBTQ+
YA / NA — Dla dzieci i młodzieży — Harlekiny — Chick-lt — Komiks — Fanfiki
Poza romansem... — Polska strefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 4 maja 2009, o 02:59

No właśnie. Czy to byłoby takie straszne, romans z Krakowem w tle? Z Warszawą, Wrocławiem, Gdańskiem? Nad morzem, w górach? Dlaczego to zaraz ma być gorsze i ' to natknęłam się na głosy, że romans daje nadzieję na szczęście, że jest wyartykułowaniem pewnych potrzeb (na bezgraniczne zaufanie, na ten happy end w końcu), ale wychodzi na to, że ten happy end to możliwy jest głównie w Anglii dwieście lat temu albo w Stanach w Nowym Jorku z milionerem albo w Teksasie z ranczerem Obrazek

A u nas to już nie?



A ja bym na miejscu Harlequina zaryzykowała z taką polską linią - z tym, że musiałoby to być bardzo przemyślane, a i książki musiałyby być bardzo starannie dobrane (i dopracowane!), żeby i tak sceptycznych czytelniczek jeszcze bardziej nie zniechęcić.

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 4 maja 2009, o 11:22

Coś mi się wydaje, że zapomniałyście o jednym ważnym szczególe, że Harlequiny pisane są w głównej mierze pod rynek amerykański i angielski [bo jest ogromny], a my jesteśmy dla nich czytelnikami drugiej kategorii [bo o ile niższy jest u nas naklad]. Dla nas teksański ranczer czy nowojorski makler może być uosobieniem księcia z bajki, ale dla przeciętnej Amerykanki [nawet super przystojny] Polak to egzotyka. Prędzej skojarzy go z robolem od łopaty z Jackowa w Chicago niż z obiektem westchnień. Nasze Wydawnictwo podlega centali w Stanach i tak naprawdę jest nic nieznaczącym trybikiem w ogromnej machinie, a jej szef - niejaki pan Kapusta sam nie podejmuje żadnych decyzji.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 4 maja 2009, o 12:07

dla mnie nie bardzo gdyż:

bardziej daję się nabierać na odległą bajkowość realiów Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 4 maja 2009, o 13:44

Hehe, no właśnie o to mi chodzi Obrazek Ale czemu w takim razie Amerykanki nie mają z tym problemu? Czy:



a. są bardziej naiwne?

b. nie są naiwne, ale chętniejsze do ' nie ma racji bytu? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 4 maja 2009, o 13:53

A właściwie dlaczego nie? Mogę się założyć, że i u nas znalazłaby się jakaś Diana Palmer, która z szybkością karabinu maszynowego pisałaby łzawe romansidła. Tylko najpierw musiałby się znaleźć jakiś ryzykant, który odważyłby się ją wydać. Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 4 maja 2009, o 14:08

A że by się trafiła - nie mam co do tego żadnych watpliwości Obrazek

Ale skoro same nie chcemy tego czytać, to trudno jeszcze Amerykanki do tego zmuszać Obrazek



A tak poważnie to akurat w przypadku harlequinów obowiązuje chyba zasada ' amerykańskie znamy tak pi razy oko (nie ma to jak amerykani... ee, globalizacja Obrazek ), ale oni naszego już nie bardzo. I chyba wolą poznać arabskiego szejka i jego tło, niż porządnego polskiego chłopca (a czemu ich te szejki interesują - to już kolejna zagadka, dla mnie wciąż nierozwiązana Obrazek )

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 4 maja 2009, o 15:12

parę ciekawych spraw poruszyłyście Obrazek mniam Obrazek



po pierwsze: bajkowość romansów...

dla mnie temat wiecznie fascynujący, bo mój pokrzywiony odbiór literatury sprowadza się do tego, że wszystko, co jest fikcją automatycznie zaliczam do fantastyki, więc dla mnie obyczajówka, stylizowany pamiętnik z lat 70., romans regencyjny, hard s-f, dostojewszczyzna czy houllebecqszczyzna, polska przaśność, eligijna patriotyczność czy alterglobalistyczny dramat i tak dalej. posmaku rzeczywistości szukam w innych tekstach i innych przestrzeniach.

no dla mnie chocby polska okołoromansowa obyczajowa literatura to dla mnie pod względem realiów w znacznym stopniu egzotyka nieczęsto spotykana.

moje podsumowanie: co kto lubi i przy czym sie dobrze bawi Obrazek



po tonach harlekinów pożartych pokuszę się o stwierdzenie, że spokojnie można popełnić harlekin w realiach polskich i to taką "egzotykę na eksport" - z jednej strony Grecy, Argentyńczycy, Włosi itd mają swoją niszę i programy edukacyjne w stylu "dobry Arab nie jest zły" (pamiętając z czym turban się kojarzy chocby Amerykanom Obrazek Obrazek

nie wspominając o promocji róznych zawodów na przestrzeni lat Obrazek

(hm, aktualnie mam wrażenie, że trwa podbudowa prestiżu i dobrego wizerunku amerykańskiej armii...)

skoro mozna mieć reklamówkę Polski w sienenie i nie tylko, to spokojnie można się rozreklamować harlekinem Obrazek

z drugiej tyglowatość kulturowo-postimigrancka amerykańska oraz, uwaga, australijska spokojnie pozwoliłaby na przyzwoite osadzenie odpowiednich bohaterów w odpowiednich realiach (mówimy wciąż o harlekinie, nie? Obrazek

idę o zakład, że by się sprzedało.



po drugie: ja mam takie, dziwne może, wrażenie, że badania "czy przeczytałabyś harlekina osadzonego w polskich realiach lub z polskimi bohaterami w rolach głównych" jest podobne jakościowo jak pytanie "czy jesteś katolikiem", tyle samo, statystycznie w szczególnościi Obrazek mówi i ogólnie obrazuje sytuację Obrazek



po trzecie: a może jest tak, że HEA jest dla wielu niewyobrażalne w polskich realiach? pinks - to miałas na mysli? że i tak wszystko skończy się źle? że świat jest okrutny? kobiety (potencjalne bohaterki) koszmarne a faceci (potencjalni bohaterowie) straszliwi?

bo ja przyznam, że to nie brak milionera i to jeszcze ze starymi pieniędzmi na koncie co krok mnie nie nastraja pozytywnie, co raczej lansowana mocno "polska mentalność", która jest "jedna, słuszna i prawdziwa" i za bardzo nie ma alternatywy...

a w ramach takiego postrzegania trudno teoretycznie o pozytywnych bohaterów...

(chociaz pewną nadzieją co jakiś czas napełniają mnie offowe polskie filmy często niezależne... ciekawe poszukiwania różnych historii o różnych odcieniach... nie tylko produkty facetów przeywających swoje kryzysy wiecznego wieku średniego).



po czwarte: ach, te szejki... to jakby spytać dlaczego słynny "Szejk" wciąż jest źródłem inspiracji dla mas autorów (od J.Lindsey zaczynając na Olivii Gates kończąc Obrazek

a w ogóle to do pełniejszego wglądu w sytuację brakuje mi na polskim rynku romansu erotycznego - zapoznanie się bliższe też by mogło trochę rozjasnić sytuację Obrazek

(tu powołam się na, eee... ciekawy... artykuł w wikipedii nt romansu - choćby fragmentu o cenzurze oraz "poszerzaniu" harlekinów za naszą zachodnią granicą Obrazek



po piąte: dołączam do Agrest i ponowię pytanie - wy, piszące w oraz czytające NT: jak patrzycie na koncepcję romansu (bądź bardziej konkretnie: harlekina) w polskich realiach?

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 4 maja 2009, o 15:35

Chwileczkę. Dlaczego nie można napisać H. w polskich realiach z HEA?? Seriale tj. Magda M., Teraz albo nigdy i inne są właśnie produkowane na bazie piękni i bogaci, szukają miłości i ją znajdują. I zawsze jest HEA. Dlaczego nie może być książka o takiej treści? Te seriale ściągają przed tv miliony widzów. Książka nie sprzedałaby się? Sądzę, że tak.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 4 maja 2009, o 16:43

Ja uważam, że mamy na rodzimym rynku kilka autorów, którzy dojrzewają do pisania romansów. Są to głównie kobiety - Szwaja, Grochola, Leżańska i kilku innych. Na razie to jeszcze nie są typowe romanse, raczej powieści obyczajowe z wyrazistym wątkim romansowym.

Zarówno teraz, jak i na forum Hq zawsze twierdziłam, że powinny się ukazywać polskie romanse w polskich realiach. Skoro wiele osób wierzy w taką fikcję, jak szpital w Leśnej Górze i ogląda seriale, to przy dobrej kampanii reklamowej, możnaby wykreować autorki piszące wyłącznie romanse. Czytelniczki by się znalazły. Polski Jan i Kasia nie muszą być kalkami z amerykańskich powieści, a ich przygody nie powinny być podobne tematycznie. Dlaczego uparłyście się na te fortuny? Zawsze poruszacie ten temat. Jakby nie można było pisać o zwykłych ludziach i ich miłości. A w romansie stan portfela bohaterów nie jest najważniejszy, może być tylko dodatkiem. Światowe Życie akurat mnie nie pociaga, nie lubię romansów o życiu bogatych i zepsutych. Chyba, że ma to coś konkretnego na celu, jak w "Gorący lód" Roberts, czy "Kochankach i kłamcach" Joyce.

A tak poza tym, w Polsce tez mamy fortuny i klany o bogatej historii. Możnaby pisać o młodym prezesie prężnej firmy zajmującej się branżą komputerową, bo takie już w naszym kraju są, można pisać o właścicielu sporego i dobrze prosperującego gospodarstwa agroturystycznego, o marynarzach, o wielu naprawdę wielu fajnych rzeczach. Ja widzę wokół ogromną sakrbnicę pomysłów na dobry romans. Nasze zabytkowe kamieniczki w miastach mogłyby posłużyć jako dobre tło dla romansu. Kraków, Łańcut, cokolwiek! Pomysły są wszędzie, wystarczy po nie sięgnąć i dobrze opisać. Co zresztą z powodzeniem robicie w dziale NT.

Dla mnie przykładem dobrego polskiego romansu współczesnego jest powieść Dominiki Stec "Mężczyzna do towarzystwa". Ktoś wcześniej krytykował tę autorkę, nie pamiętam kto i nie chce mi się wracać do początku tego tematu, żeby przytoczyć konkretną wypowiedź. Uważam, że Stec udało się wykreować wiarygodnych bohaterów i wiarygodne wydarzenia w polskich realiach.

Bohaterka to trochę roztrzepana dziewczyna w rodzaju Pati, którą wykreowała Dorotka. Taka sympatyczna, ale nie do końca normalna osoba, która na wesoło zmaga się z problemami współczesnej kobiety w Polsce. Praca, dom i brak mężczyzny. Postanawia więc znaleźć sobie wymarzonego partnera. Szuka aktywnie i w końcu znajduje. Potem wdraża system przekonania go, że jest jego drugą połową. Nie będę streszczać książki, żeby nie psuć Wam ewentualnej przyjemności. Ja powieść łyknęłam w jeden dzień, śmiejąc się do łez. Zdecydowane plusy tej powieści to: sporo nieprzewidywalnych zwrotów akcji, oryginalność pomysłu, konstrukacja bohaterów (są niesztampowi, a mimo to wiarygodni i pozytywnie się ich odbiera), oraz zabójczy, zwariowany humor. A wszystko to dzieje się w Polsce i wbrew pozorom to tylko dodaje książce smaczku. No i jak przystało na romans, jest wielki happy end. Szkoda tylko, że ukazała się druga część, która zabiła urok pierwszej.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 4 maja 2009, o 19:18

Kawka - jeden problem z "pieknymi i bogatymi" w pl realach: małe to piekiełko i na palcach ...eee... paru dłoni sie da policzyc co bardziej, więc niektórzy się obawiają Obrazek "niezamierzonego podobieństwa" i jeszcze komentarzy "ale wybielenie charakteru" Obrazek

ps.przyznam się do swej małej słabości: jest parę stworzeń okołoekonomicznych medialnie inspirujących do stworzenia pl harlekina - co widzę np w tv to mam wizję (co się zwykle kończy obłąkańczym chichotem i krztuszeniem herbatą Obrazek



a na poważnie: Kawka - co znaczy "podobne tematycznie"?



a ja jednak uważam, że harlekin rózni się w założeniach od produkcji polskich w stylu Magda M. - harlekin ma, uwaga, <span style="font-weight: bold">morał</span> - najtrudniejszy to aspekt do zagarnięcia, bo metoda ukrycia go w opowieści ma swe korzenie w protestanckim, a nie katolickim spojrzeniu i interpretacji świata Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 4 maja 2009, o 19:38

Podobną dyskusję prowadziłyśmy lat temu parę [ze dwa już chyba] na forum Harlequina i jak sobie dobrze przypominam wiekszość dziewczyn wypowiedziała się na "nie". Padły wtedy stwierdzenia, że odziany w przepoconą flanelową koszulę Jan nigdy nie będzie męskim, niezwykle pociągającym Johnem [z pewnością również zlanym potem po ciężkiej pracy Obrazek ], a cicha polska wieś nijak się ma do spalonego słońcem Teksasu [tak jakby amerykański gnój inaczej pachniał niż polski Obrazek ].

A co do arabskich szejków, to jakoś żadna z autorek nie poruszy problemu innej wiary, kultury, kompletnie odmiennego podejścia do kobiet w świecie arabskim. Każdy z tych szejków jest bardziej angielski niż arabski. A przecież oni nawet inaczej pachną, bo ich pot ma intensywny, ostry zapach. Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 4 maja 2009, o 19:51

inna dieta, inne geny często - inny zapach? Obrazek Obrazek



hm, Teksas daleko Obrazek ja jestem ciekawa czy to działa na zasadzie amerykańskie kobiety z miast czytają o kowbojach i ranczerach, a pozamiejsko mieszkające czytelniczki zagłębiają sie w "urban romance" Obrazek może o to chodzi - brak styku z przepoconą flanelą na codzień z jednej i przepoconą i zklimatyzowaną (po całym dniu przebywania w obrzydliwych superbiurowcach) koszulą z drugiej wyzwala fantazję - ogólnie wszędzie dobrze gdzie nas nie ma bądź jeśli nie trzeba się przyglądać z bliska i dostrzegać niedoskonałości. licznych Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 4 maja 2009, o 20:03

Bardzo fascynującą dyskusję tutaj macie Obrazek



Ja nie mówię nie polskiemu romansowi w stylu HQ - w końcu sama próbuję pisać coś w tym stylu Obrazek Czytam przecież też opowiadania innych dziewczyn i w większości bardzo mi się podobają. Piękni i bogaci? Przecież nie muszą mieć od razu wielkich fortun, przecież na osiedlach domów jednorodzinnych w polskich miastach mieszka mnóstwo rodzin, którym dobrze, a nawet bardzo dobrze się powodzi. Myślę, że gdyby znalazł się jednak ktoś, kto odważyłby się wydać jakieś romanse napisane przez polskie autorki i przynajmniej spróbował to jakoś nagłośnić, to by się w końcu sprzedały. Tylko właśnie ten ktoś odważny musiałby znieść wszystkie potępiające spojrzenia typu: romanse polskie? Już lepiej coś poważnego by wydał... Obrazek



I kto mówi, że ten romans ma być na wsi, z gnojem, potem i całą resztą? Dzięki PRLowi nie mamy gospodarstw mogących się porównywać z amerykańskimi ranczami, ale jak któraś z Was powiedziała, zawsze są przedsiębiorstwa agroturystyczne czy stadniny, jeśli już ktoś by się uparł koniecznie na te krowskie ryki Obrazek

A jeśli nie w mieście i nie na wsi, to zawsze można gdzieś nad jeziorem, w górach, na przedmieściu, nad morzem, mamy jednak trochę możliwości.



Ale cóż zrobić, skoro to zapewne pozostanie w sferze spekulacji, gdybania i marzeń, bo i tak nie znajdziemy wydawnictw, które byłyby skłonne wydać romans napisany przez polską autorkę a potem go dostatecznie zareklamować i pozwolić bez szemrania przyczepić mu nalepkę z napisem: ROMANS...

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 4 maja 2009, o 20:55

Myślę, że polski HQ to wcale nie taki głupi pomysł, ale żeby taki Harleqiun dobrze się sprzedał na innych rynkach powinien mieć :

- bohaterów różnych narodowości czyli np. Polak i Angielka albo Polak i Greczynka itp.

- ona to Amerykanka albo Angielka czy Włoszka , a on Polak [nie odwrotnie], bo to kobiety czytują romanse i one muszą się utożsamiać z główną bohaterką, a przecież dziewczynie z Nebraski lub z Londynu niezbyt łatwo będzie się wczuć w Polkę, bo o tym jak żyją Polki nie mają zapewne bladego pojęcia. Natomiast Polak w roli amanta to już inna para kaloszy, bo kobiety kochają egzotykę Obrazek .

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 4 maja 2009, o 21:04

tak, tak, tak Obrazek



ps. romans w Łańcucie ... hm Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 4 maja 2009, o 22:56

Pisząc "podobne tematycznie" chodziło mi o to, że schematyzm fabularny, jeśli chodzi o zawody amantów romansowych w amerykańskich powieściach nie musi być odwzorowywany w polskich realiach. Nie byłoby to zbyt wiarygodne, gdyby nasz Jan hodował stada krów, albo miał winnicę. Bardziej prawdopodobne, że Jan będzie prowadził małe przedsiębiorstwo agroturystyczne z kuchnią tradycyjną, atrakcjami typu konne przejażdżki i kiełbasą pieczoną na ognisku. Nasz bogaty właściciel firlmy/jej prezes/menedżer nie będzie zarabiał wprawdzie milionów, ale za to otworzy szarmancko drzwi przed swoją wybranką i może być wychowany w duchu poszanowania dla kobiet. To tylko przykłady, które można mnożyć. Ja wierzę w to, że polska rzeczywistość daje ogromne pole dla popisu osobom z wyobraźnią. Niekoniecznie to co widzimy za oknem musi być przaśne, swojskie i nijakie. W niektórycgh polskich książkach (autorstwa np. Sowy) dostrzegłam cudowną rzecz. One czarują rzeczywistość, bo opisują ją w taki sposób, że da się polubić tę polską normalność. Bez narzekania, że brudno, szaro i zaściankowo. Ja wcale nie uważam, że cała Polska jest taka. Owszem, są rejony, gdzie jest bardzo biednie, ale nasz kraj ma różne oblicza. W USA też są slumsy i biedne rejony, ale niestety u nas pokutuje jeszcze myślenie o "american dream". Ostatnio Stany przeżywają kryzys. Masę ludzi żyje w skrajnej biedzie, koczując w namiotach, ale nam zakompleksionym bez powodu i zapatrzonym ślepo w USA wydaje się, że tam żyją nadludzie, dobrzy, wspaniali, szczupli jak z filmów i obrzydliwie bogaci. A to bujda! Nie wiem skąd w polskim społeczeństwie takie przekonanie i bałwochwalcze uwielbienie do Amerykanów. Jeśli chodzi o zamożność, o wiele wyżej stoją społeczeństwa skandynawskie.

W sprawie wsi - bardzo dużo się na polskiej wsi zmieniło. Mieszkam w maleńkiej wiosce pod Rzeszowem - wszyscy mają tu samochód (albo 2), internet, nie wspominając o takich drobnostkach, jak prąd, czy kanalizacja. Co tydzień jeździ śmieciarka, asfalt i chodniki zgodne z wymogami UE. Krowy nie widziałam tu od kilku lat, konia ostatnio i to z czystego przypadku. Wieś się zmieniła i myślę, że coraz bardziej przypomina miasto. Obok wyrastają domy, które bardziej przypominają wille, niż wiejskie domostwa. W takiej scenerii też możnaby umieścić bohaterów romansów.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 4 maja 2009, o 23:02

Tyle żeście napisały, że aż nie wiem, do czego się odnieść Obrazek



Przede wszystkim - zgadzam się z postem Kawki, że to da się zrobić Obrazek A o fortunach było dlatego, że zaczęło się od dowcipu na temat polskiej wersji światowego życia z Pieńkowską w roli heroiny... no a poza bogactwo w romansach pojawia się często Obrazek Ale też myślę, że dałoby się to dostosować. Bohater nie musi być zaraz CEO, może być przecież managerem-pracoholikiem wspinającym się po szczeblach kariery i dopiero ta wspomniana przeze mnie dziewica o złotym sercu pokaże mu łagodniejszą stronę życia Obrazek Na pewno miał traumatyczne dzieciństwo, ojciec przelał na niego ambicje, których sam nie miał szansy spełnić (bo wiecie, PRL). I tak dalej...

Może być też potomek wywłaszczonego ziemiaństwa Obrazek Dorobił się, odkupił zniszczony pałacyk i teraz chce mu przywrócić świetność. On taki sentymentalny, a bohaterka ma go za nieznośnego snoba Obrazek



Pomysły można mnożyć Obrazek



Zgadzam się też z tym, co napisała Fringilla - że z zasady to wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma Obrazek



Ale najlepsze w tej dyskusji jest to, że właściwie harlequiny są tu sprawą drugorzędną Obrazek Bo mnie nie niepokoi (tak, użyję tego słowa Obrazek ) fakt, że Polki nie chcą czytać polskich harlequinów czy w ogóle romansów, tylko że właśnie ta polska mentalność przeszkadza w wytworzeniu jakiejś konwencji, klimatu romantycznego, w którym byśmy się dobrze i swojsko czuły.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 4 maja 2009, o 23:07

harlekiny amerykańskie z bohaterami prowadzącymi przedsiębiorstwa agroturystyczne tez są Obrazek



ja się najbardziej obawiam jednak nie lokalizacji i przeliczania milionów złociszy wg aktualnego kursu dolca tylko własnie rozwiazywania fabularnych problemów związanych z mentalnoscią bohaterów oraz "słuszną linią... polityczną" Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 4 maja 2009, o 23:11

Ja jeszcze dopiszę coś a propos słów Kawki i '. Sowę co prawda lubię (a od Zielonego jabłuszka po prostu bardzo ją cenię), ale chciałabym wspomnieć o kimś innym - o Musierowicz. Ona sama pewnie by padła, gdyby się dowiedziała, że ktoś o niej wspomina na forum romansowym Obrazek Ale jej książki (te starsze zwłaszcza) są przykładem na to, że i naszą rzeczywistość można zaczarować - to nie przypadek, że od lat cieszą się taką popularnością. A więc można...

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 4 maja 2009, o 23:11

ale Sowa jak sama mówi dawno zgubiła swoje różowe okulary Obrazek a co do podrzeszowskiej wsi- to wiecie co? ja ogromnie tęsknię za końmi o krowami Obrazek natomiast wystarczy sie przejechać gdzieś dalej w Polskę żeby zobaczyć że nie wszędzie co drugi mieszkaniec zalicza saksy jak to mają od pokoleń mieszkańcy podkarpacia co się przekłada na te samochody, internety i bezkrowie Obrazek



i wracając do Sowy- te jej gorzkie najczęściej spostrzeżenia na temat rzeczywistości, mimo happy endów różnią się od tego co serwuje Grochola i Szwaja- pójściem w pełny romans, gdzie zawsze wyskoczy zza rogu super ekstra luksusowy facet Obrazek

no i ten dom pod Warszawą za jedyne 100 tysięcy, no Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 4 maja 2009, o 23:22

dom za 100 tysięcy staje sie pinksowym "Ceterum censeo Carthaginem esse delendam" Obrazek



hm, własnie, Musierowicz... ale peerelowską rzeczywistosć potrafiła, a dlasze części są jednak goryczą w dużym stopniu przesiąkniete i własnie typową obrazą na świat cały wokól Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 4 maja 2009, o 23:27

Pinks nie przesadzaj. Dość często jeżdżę po Polsce. Widziałam zarówno blokowiska na Śląsku, jak i pałacyki pod Warszawą, widziałam kawałek Irlandii (turystycznie), Szwecji i Norwegii (zarobkowo) i mówiąc szczerze, nie jesteśmy tacy biedni i nieszczęśliwi, jak to lubimy podkreslać na każdym kroku. Brakuje nam tylko wiary w siebie. Niestety mentalności nie da się tak łatwo zmienić, więc jeszcze pewnie trochę czasu upłynie, zanim się doczekamy pokolenia ludzi, którzy uwierzą, że Polska to fajne miejsce do życia.

Co do Musierowicz, w pełni się zgadzam, że jest mistrzynią w czarowaniu rzeczywistości. W jej starych powieściach PRL jawił się niemal sielankowo. Obrazek



Ta dyskusja dała mi do myślenia. Może się mylę, a może po prostu jestem nadal idealistką w pewnych kwestiach... Ale, jak to śpiewał zespół IRA, czasem warto mieć parę złudzeń, by żyć.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 5 maja 2009, o 00:06

To prawda - niestety - że w ostatnich jej książkach wyłażą rozmaite negatywne emocje. A i dawnego polotu jakby brak. Ale i za czasów post-PRL zdarzały się perełki - czyż rzeczywistość w Nutrii i Nerwusie nie była zaczarowana? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 5 maja 2009, o 00:11

Harlequiny czytane są prawie na całym świacie od Nowego Jorku po Tokio, ciekawe tylko czy Japończycy czytają o miłości Mary i Johna czy też mają swoich Akiko i Katsuhiro?

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 5 maja 2009, o 00:31

Odkąd przeczytałam harlequin z Polakiem w roli głównej oraz z Polonią w tle, wierzę, że może powstać polski H. Polscy autorzy musza tylko nauczyć się pisać o uczuciach. W tym cały problem, bo nie umieją, tak zwyczajnie, a nie metaforycznie, górnolotnie. I druga sprawa - aseksuoalność polskiej literatury popularnej. Anglojęzyczny romans ze scenami seksu, to w tej chwili norma, a my znowu jesteśmy w tyle. Seksu na poważnie (bo ten śmieszny jeszcze się znajdzie) nie ma, nie ma języka, stylistyki która pozwoliłaby polskim postaciom literackim posiadać życie seksualne. Uporać sie z tym, a potem znaleźć wydawcę, który zechce wydać "emocjonalne porno" i powinnyśmy się doczekać polskiego romansu Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Romans + ...

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości