Strona 75 z 150

PostNapisane: 2 lutego 2016, o 18:08
przez Janka
Szuwarku, ślicznie dziękuję.
Już się zaczęłam zastanawiać, czy
duzzza22 napisał(a):głodomorach Bradfordach

nie ma czegoś wspólnego z nazwiskiem autorki.

PostNapisane: 2 lutego 2016, o 19:01
przez Duzzz
Tak o ten cykl chodzi :-D

Bradfordowie to taka większa rodzinka z defektem na jedzenie. Jedzą tonami, każde porcje dosłownie. Mają zakaz wstępu do wszystkich w restauracji w okolicy, ale i nie tylko, nawet Vegas nie jest już dla nich osiągalne.
Jedynie to nowe miejsca im pozostają, z których prędzej czy później zostają również wyrzuceni. :evillaugh: Są w książkach sceny kiedy oni odkrywają nową restaurację i starają się zjeść jak najwięcej jedzenia i nie zostać wyrzuconym :evillaugh:

PostNapisane: 2 lutego 2016, o 19:03
przez Janka
Brzmi fajnie. Lubiłabym ich w prawdziwym życiu.

PostNapisane: 2 lutego 2016, o 19:15
przez Duzzz
Ja też, troszkę mojego mi przypominają :evillaugh: chodź mój nie jest na tak 'zaawansowanym' etapie jak oni :evillaugh:

Przy takich nie musisz się martwisz, że coś przypalisz czy przesolisz i tak zjedzą, chodź gdzieś tam między sobą powiedzą, że jest okropne. Zoe z drugiej części nie potrafi gotować, ale gotuje i zwołuje rodzinkę na takie obiadki, jedzą wtedy różne potrawy niekoniecznie przypominające to czym niby w rzeczywistości są. :heat: Nikt nie powie złego słowa na to, że to je :evillaugh: Wszyscy jak jeden mąż się zajadają tym z apetytem by jej przykrości nie zrobić :mrgreen:

PostNapisane: 2 lutego 2016, o 19:17
przez Janka
Jeśli do tego mają dystans i potrafią żartować sami z siebie i ze swojej wady (lub zalety, bo nie wiadomo jak na to patrzeć), to już by była pełnia szczęścia.

PostNapisane: 2 lutego 2016, o 20:04
przez Duzzz
Ciężko mi tu powiedzieć coś więcej. Dla mnie to chyba bardziej przerysowanie tego szału wokół jedzenia jest tak komiczne.
A czy oni sami potrafią z siebie żartować na pewno tak, ale czy z jedzenia. Nie do końca chyba. Są odłamy rodziny, które potrafią pomimo iż się lubią/kochają boczyć na siebie, bo to przez tego czy tamtego rodzina ma zakaz wstępu do tej czy tamtej restauracji. :rotfl:

PostNapisane: 14 lutego 2016, o 20:03
przez Agrest
Obrazek

Act Like It - Lucy Parker

Kupiłam i przeczytałam to parę dni temu, a że wciąż jest w harpercollinsowej promocji za dolara, to stwierdziłam, że lekko zareklamuję ;)

Jest to coś dla was, jeśli lubicie -
- akcję osadzoną w UK - bohaterowie są teatralnymi aktorami na West Endzie (choć imho nie ma tam prawdziwie brytyjskiego klimatu w samej prozie, no ale cóż)
- nietypowe zawody - jak wyżej
- motyw od niechęci do miłości, dogryzanie sobie itd
- motyw związku na niby
- męskich bohaterów zgryźliwych i zdystansowanych, ale do tego oczywiście przystojnych, bogatych, opiekuńczych jak przyjdzie co do czego i co tam jeszcze (ale tu coś dla szuwarka - jest to bohater wyjątkowo ceniący sobie inteligencję u kobiet :P Spotyka się tylko z kobietami odnoszącymi sukcesy w biznesie, prawniczkami itd ;) )

Nie jest to książka zasługująca na najwyższe noty i jeśli ktoś ją przeczyta chętnie podzielę się swoją opinią dlaczego tak jest, ale i tak całkiem przyjemna. W tej cenie na pewno warto się zapoznać z tą nową autorką.
http://www.amazon.com/gp/product/B00Z6YMLV6/

PostNapisane: 14 lutego 2016, o 20:40
przez szuwarek
:padam: ...

PostNapisane: 14 lutego 2016, o 20:49
przez Agrest
Pomyślałam, że docenisz ten aspekt :lol:

PostNapisane: 19 lutego 2016, o 13:22
przez Alias
duzzza22 napisał(a):Bardziej polegam na Tobie niż na GR[chodź i tak prze buszowałam opinie, wszędzie widzę brodacza :hihi: ]. Tam wszystko potrafią zachwalać. :lol: Napiszesz coś więcej? :prosi: Czy na pewno mogę czytać to nie po kolei? HEA jest? I jak jest z akcją? Jest raczej spokojnie czy akcja goni akcję?


Duz, ja nie czytałam pierwszej części, nie jest romansowa, więc sobie darowałam, aczkolwiek to w jedynce poznajemy głównego bohatera (który zostaje tam mocno znienawidzony przez czytelniczki,) a wydarznia które tam mają miejsce będą miały wpływ na zachowanie i zmiany zachodzące w bohaterze.
No właśnie, bohater… To nie jest typ, którego można pokochać czy nawet polubić. Jego trzeba zaakceptować. Eagle to zły człowiek, żyjący w otoczeniu równie złych, zepsutych, okrutnych i bezwzględnych osób. Wraz z przyjacielem (mały spojeler: również szwagrem) stworzyli miejsce o nazwie Purgatory, pozornie schronienie przed zarazą i zombie. Tak naprawdę to paskudne miejsce, pełne zdeprawowanych jednostek, stanowiące większe zagrożenie, niż krwiożercze zombie za jego bramami. To tutaj żyją prawdziwe bestie, o czym przekonuje się główna bohaterka Autumn. Ale jedna z tych bestii staje się nagle jej wybawcą. O tym co do tego doprowadziło, co stworzyło E takim właśnie potworem, odsyłam do lektury ;), bo sporo by można o tym pisać... On jest osią tej historii, Autumn nie jest szczególnie wyjątkową postacią, ale kimś kogo akurat bohater potrzebował spotkać na swojej drodze. Uosobienie niewinności i czystości (chociaż z tą czystością w sensie dosłownym, to na bakier u bohaterki :lol:).
Pytasz o hea i akcje. Akcji w sumie mało, jak na tego typu tematykę, to bardziej historia o utracie (i odzyskiwaniu) człowieczeństwa, nadziei... miłości, autorki bardziej skupiają się na emocjach, uczuciach i ludzkich zachowaniach. HEA jest, na tyle ile można mówić o szczęśliwym zakończeniu w świecie postapokaliptycznym, w którym nie jesteśmy pewni kolejnego dnia, ba, nawet godziny.
Jeżeli nie boisz się paskudnych bohaterów, wulgarnego zachowania i języka (i nie mówie tu tylko o E, mamy tu większe ziółko o imieniu Liv), to spróbuj… Sama jestem tą, która nie przepada za nadmiarem niepotrzebnych wulgaryzmów, ale tutaj kompletnie mi one nie przeszkadzały, żeby nie powiedzieć, że były zrozumiałe, bo wypływały z takich a nie innych (brudnych) ust...
Przy tym wszystkim, to jednak poruszająca i wciagająca (pamiętam, że ją pochłonęłam) historia rodzącego się uczucia, nawet jeżeli trochę brutalnie pokazanego...

PostNapisane: 19 lutego 2016, o 16:15
przez Duzzz
Ślicznie dziękuję :padam:
Zachęciłaś mnie :mrgreen: Jestem mocno zaciekawiona. :-D W końcu coś niebanalnego :mrgreen:
Chodź tej brutalności się obawiam, ale jak dałaś radę to pewnie i ja sobie z tym poradzę. Qrcze, serio jestem zaintrygowana. Wykończę to co mam i jeśli wcześniej nie wpadnie mi w ręce Zapata to wezmę się za te autorki[jeszcze muszę się zorientować gdzie najtaniej mogę nabyć] :-D Jeszcze raz ślicznie dziękuję :padam:

A właśnie co do Zapaty to chyba do końca miesiąca powinna być :niepewny:
Pojawił się blurb i jeszcze bardziej rozbudził we mnie niecierpliwość....

Vanessa Mazur knows she's doing the right thing. She shouldn't feel bad for quitting. Being an assistant/housekeeper/fairy godmother to the top defensive end in the National Football Organization was always supposed to be temporary. She has plans and none of them include washing extra-large underwear longer than necessary.

But when Aiden Graves shows up at her door wanting her to come back, she's beyond shocked.

For two years, the man known as The Wall of Winnipeg couldn't even find it in him to tell her good morning or congratulate her on her birthday. Now? He's asking for the unthinkable.

What do you say to the man who is used to getting everything he wants?


Irytuje mnie, że nie ma konkretnej daty i że nie mogę zrobić pre-orderu na amazonie :krzyczy:

PostNapisane: 19 lutego 2016, o 18:27
przez Alias
Wiem, w końcu dali opis (codziennie sprawdzałam na GR ;)), podobno ciągle w edycji, lada dzień powinni dać tę datę :disgust: , mam nadzieję, że się wyrobią na koniec lutego, bo blurb brzmi naprawdę bardzo fajnie (Mazur ... czyżby bohaterka z naszymi korzeniami :hyhy: )

Co do BBaB, tutaj masz pierwsze 20% free, jak Cię zaintryguje i będziesz miała ochotę na ciąg dalszy, to się później zaopatrzysz ;):
https://www.smashwords.com/books/view/566531
chyba komuś już podawałam ten link :lol:

PostNapisane: 21 lutego 2016, o 22:28
przez basik
Niedawno skończyłam czytać cudną i wzruszającą sagę rodzinną Stulecie Winnych Ałbeny Grabowskiej.
W pierwszym tomie
"Ci którzy przeżyli" to piękna i bardzo wzruszająca opowieść o zwykłej rodzinie z małego miasteczka pod Warszawą, której tragiczne losy opowiada nam autorka w prosty ale chwytający za serce sposób .
Jest rok 1914, żona Stanisława rodzi bliźniaczki i umiera, za kilka miesięcy wybucha wojna.
Główni bohaterowie tej części to Bronia, która trzyma całą rodzinę silną ręką.
Jej syn Stanisław, który po śmierci żony długo nie może się pozbierać, ale w końcu nawiązuje romans ze swoją szwagierką a owocem tego związku jest dziecko, podrzucone przez matkę do sióstr zakonnych.Niestety Władzia zostaje zabita przez Rosjan. Znowu zostaje sam.
Jego ojciec Antoni, to taki miejscowy pijaczek, ale gdy jego syn jest w niebezpieczeństwie potrafi zabić z zimna krwią a potem znika i mimo zakończenia wojny nie wraca a rodzina uważa go za zmarłego.
Ale nie Ania młodsza z bliźniaczek, która ciągle powtarza, ze dziadek wróci....a z jej zdaniem trzeba się liczyć, bo dziewczynka ma dar (wie co się wydarzy).
Mijają lata, dziewczynki rosną i pech chce, że zakochują się w tym samym chłopcu....a co dalej to już musicie sami przeczytać, bo znowu zaczyna się wojna.
Czytając tą książkę, wydawało mi się, że bliska mi osoba opowiada o dziejach swojej rodziny, o tragicznych losach jej członków,ale również o tych dobrych chwilach o miłości, wychowywaniu dzieci, troskach, tęsknotach i radości.
Piękna i bardzo mądra książka, która porusza serca i zmusza do refleksji nad mijającym czasem.
Drugi tom Ci którzy walczyli jest jeszcze lepszy, bo to w większości czas wojny i tuż po, a ostatni Ci którzy wierzyli to już czasy współczesne.
Musze się przyznać, że czasem sobie przy dwóch pierwszych częściach poryczałam.

PostNapisane: 22 lutego 2016, o 21:48
przez ewajoanna23
Cieszę się Basiku, że Winni podobali się Tobie.
Kupiłam Lady M, ale ostatnio mam mało czasu na czytanie, a wielce jestem ciekawa czy jest na tym samym poziomie :smile:

PostNapisane: 1 marca 2016, o 16:30
przez Papaveryna
Skończyłam wreszcie "Sześć serc" Cosway. Ostatnio jakaś niemoc czytelnicza mnie ogarnęła, a i opinie na forum o książce mnie nieco wyhamowały. W każdym bądź razie przeczytałam i mi akurat się podobała :)
Widziałam komentarze, że nasze tłumaczenie jest nieco skopane i być może to prawda, ponieważ miałam wrażenie, że książce brakuje jakiegoś takiego 'kopa'. Nie zmienia to faktu, że czytało mi się ją dobrze, w miarę szybko, nie dłużyła się mimo prawie pięciuset stron ;)
Główna bohaterka przez pewien czas wydawała mi się taka trochę 'cofnięta w rozwoju', ale trafiłam na kilka zdań, które zawierały wyjaśnienie czemu jest taka, a nie inna i to tłumaczenie do mnie trafiło. Później łatwiej mi już było zaakceptować ją. Ale nie jest typem bohaterki, który bym jakoś specjalnie wielbiła ;)
Lubię książki, gdzie bohaterowie są sąsiadami, często się widują, przyjaźnią się początkowo. Tutaj podobało mi się to, że Jay wynajął pokój w domu Matildy i jej taty. Dzięki temu Jason i Matilda byli zmuszeni do stykania się ze sobą na co dzień i mieli dużo okazji do lepszego poznania się ;)
Parę razy przy czytaniu się uśmiechnęłam, na przykład wtedy, gdy Jay cały czas wypisywał do Matildy głupie sms-y, gdy ta poszła na randkę ;) Musiała biedna wyłączyć telefon, bo nie mogła skupić się na współrandkowiczu ;)

Co do minusów, to właśnie zabrakło mi czegoś, co sprawia, że dana książka utkwi na dłużej w pamięci. Oczywiście bohater-iluzjonista nie zdarza się zbyt często, więc to zapamiętam na pewno :P Bardziej chodziło mi o relacje romansowe. W tym temacie było ok, ale nie petarda. I nie mam wcale na myśli wolnego rozwijania się relacji między bohaterami, bo to mi akurat bardzo odpowiadało ;)

Cieszę się, że Alias rozreklamowała tutaj tę książkę, ponieważ sądząc po okładce i opisie nie powiedziałabym, że to jest tego typu lektura i pewnie nie sięgnęłabym po nią ;)

PostNapisane: 1 marca 2016, o 16:33
przez •Sol•
mam ją w koszyku na nieprzeczytane ;)
czekam na Real i chcę zamówić. Prawdę mówiąc po opiniach na forum zaczęłam wątpić ale Very, po Twojej opinii jednak dam szansę ;)
bohater iluzjonista nie zdarza się często - znam jednego, złodzieja iluzjonistę i podobał mi się ;)

PostNapisane: 1 marca 2016, o 17:06
przez Papaveryna
Ja myślę, że może Ci się spodobać :) Dzieje się wszystko powoli, ale to moim zdaniem nie jest wada. Chociaż innym osobom może wydawać się nudnawe przez to ;) Ja jestem taka, że mnie zaraz wszystko nudzi, ale tutaj tak nie było. Czyta się dosyć szybko, język prosty, nie jakieś dziwacznie skonstruowane zdania :P Historia opowiadana z perspektywy bohaterki. Tylko prolog wygląda nieco inaczej.

Bohater nie wzbudza negatywnych odczuć, nie ma też w trakcie trwania głównej historii jakichś strasznych czy brzydkich rzeczy. Trochę sensacyjnie się pod koniec robi. Myślę, że ta książka da się polubić ;)

PostNapisane: 1 marca 2016, o 17:09
przez •Sol•
czasem powoli jest lepiej niż na hura ;)
a trochę sensacji też dobra rzecz. Ważne by HEA było.
A czas teraźniejszy w tej pierwszoosobowej narracji? ;)

PostNapisane: 1 marca 2016, o 18:02
przez Alias
Papo, cieszę się, że przypadło Ci chociaż w części do gustu. Tak, to nie petarda (również w moim odczuciu), ale sympatyczna i luźna lektura. Jestem zwolenniczką slow burn, więc pewnie takie lektury bardziej niż innym przypadają mi do gustu... bo dla mnie czym wolniej tym lepiej ;)

PostNapisane: 1 marca 2016, o 18:35
przez Papaveryna
Dla mnie też chyba tak lepiej. Oczywiście w niektórych przypadkach może się treść wydać rozwleczona, ale tutaj w moim odczuciu było to dobrze przedstawione. I tak, to jest dokładnie taka sympatyczna książka :)
W każdym bądź razie, to jedna z niewielu nowości, w przypadku której nie żałuję zakupu i nie mam poczucia straty czasu i pieniędzy :P

wiedzmaSol napisał(a):A czas teraźniejszy w tej pierwszoosobowej narracji? ;)

Tak. Wiem, że nie lubisz :P Mi się kiedyś wydało to dziwne, ale się przyzwyczaiłam :P

PostNapisane: 1 marca 2016, o 18:42
przez •Sol•
ano nie lubię :P
ale zauważyłam że coraz więcej książek jest pisanych w ten sposób. Peszek :P

PostNapisane: 1 marca 2016, o 18:50
przez Papaveryna
Zwłaszcza te youngowe i newadultowe ;)

PostNapisane: 1 marca 2016, o 18:53
przez •Sol•
owszem ;)
ale jak jest w przeszłym to spoko, lubię nawet ale w teraźniejszym to zmora, nie umiem się przestawić :P

PostNapisane: 1 marca 2016, o 20:04
przez Janka
Niedawno się zastanawiałam, w jakiej książce miałam kiedyś czas teraźniejszy i nie mogłam sobie przypomnieć. Muszę kiedyś pogrzebać po książkach.
wiedzmaSol napisał(a): znam jednego, złodzieja iluzjonistę i podobał mi się ;)

Kto to taki?

PostNapisane: 1 marca 2016, o 20:47
przez •Sol•
Janko w Uczciwych złudzeniach Nory Roberts był taki jeden. Hultaj ale ze złotym sercem ;)